Biznes jest biznes, a najpodlejszy to ten w którym media strasząc całe społeczeństwa tworzą zbiorową panikę i chorzy zamiast usuwać przyczyny chorób nic nie robią lecz oddają się wyłącznie w ręce lekarzy, którzy zazwyczaj leczą objawy chorób.
Cała Polska widziała, że nawet śp. profesor Zbigniew Religa wpadł w panikę gdy dowiedział się, że ma nowotwór płuc i natychmiast już na drugi dzień poddał się operacji. W jaki sposób naukowa medycyna z zakresu onkologii zmaltretowała prof. Zbigniewa Religę, w ciągu dwóch lat doprowadzając go do przedwczesnej śmierci i jak bardzo się kompromitowała, też wszyscy widzieli. Pomimo to ludzie ufnie oddają swoje zdrowie i życie medycynie konwencjonalnej… Czy i w tym przypadku nie jest trafna Ew. Marka 8:18 „Macie oczy, a nie widzicie, macie uszy, a nie słyszycie”? Ja ten werset uzupełniam o … mówicie i nie rozumiecie co mówicie… . To planowe kształtowanie ogólnospołecznej psychiki ludzkości na „medyczne manowce” ma na celu przekształcenie ludzkości w medyczne „zombi” i powoduje, że do „przydymionej” psychiki ludzi nie dociera fakt, że medycyna konwencjonalna nie zna etiologii niemal 80% chorób. Zatem te medyczne zombi mając ograniczone spojrzenie na swoje zdrowie godzą się łożyć zawrotne sumy na medycynę pomimo, że gwarantuje ona tak ogromną nieskuteczność w leczeniu i każdego roku leczeniem swym tylko w Polsce pozbawia życia około 150 tysięcy chorych. Przeczytajcie rozdział „Czy śmierć profesora Zbigniewa Religi była niefortunnym zbiegiem okoliczności?„. Porównajcie też jego problem z moim przypadkiem rozległego guza nowotworowego na lewym płucu jaki miałem w 1994 roku. Przekonacie się, że problem prof. Religi to był „pikuś” w porównaniu z moim przypadkiem. Z tą różnicą, że upłynęło 25 lat, a ja żyję i moje płuca pracują jak przysłowiowe miechy, (szczegóły w rozdziale „Lekarze to czy mordercy” oraz „Jak w prosty sposób zwalczyć komary i meszki„). Przeczytajcie też „Jak pozbyć się mszyc w ogrodzie„. Dlaczego? Bo gdy przeczytacie te rozdziały to możliwe, że zrozumiecie mój sposób rozwiązywania problemów ogólnospołecznych i zdrowotnych.
Specjaliści od biznesu nowotworowego nie tłumaczą istoty w jaki sposób powstają komórki nowotworowe, którymi niewątpliwie są zakłócenia komunikacji komórkowych. Dlaczego? No bo jak społeczeństwo, które przez lata usilnie przekształcano w medyczne zombi może zrozumieć „medyczną chińszczyznę”, jeśli sami lekarze nie posiadają tej istotnej wiedzy? Gdyby bowiem ją posiadali, a równocześnie leczeniem wyłącznie objawowym świadomie leczyli chorych doprowadzając do ich powolnej śmierci, to można by tą medycynę oskarżyć o zamierzone masowe zbrodnie i ścigać tak jak ściga się zbrodniarzy wojennych. Niestety prawo jest obojętne wobec takiego kierunku kształtowania i rozwoju medycyny, na rozwój której łoży nie kto inny tylko całe społeczeństwo.
Zapewniam was, że w organizmie każdego człowieka, również i w moim, nierzadko tworzą się komórki nowotworowe. Gdy jednak system samokontrolny organizmu je rozpozna, wówczas uaktywnia autoagresję która je unicestwia, ponieważ w każdej komórce zapisany jest program samoregulacyjny, samoobronny i samonaprawczy. Gdy natomiast jakaś komórka nie jest zdolna do samonaprawy, wówczas zostaje w niej uaktywniona autoagresja, którą w medycynie nazywa się apoptozą. Komórka taka rozpada się, a w jej miejsce wbudowuje się komórka macierzysta. Autoagresja, którą lekarze tak straszą pacjentów, pełni rolę SŁUŻEBNĄ i jest strażnikiem organizmu. Natomiast groźna jest ta autoagresja która wymyka się z pod kontroli systemu informacyjno kontrolnego organizmu. Dlatego zamiast usuwać narząd np. piersi kobietom, wystarczy przywrócić komunikację w komórkach otaczających komórki nowotworowe, a wówczas komórki nowotworowe zostaną zniszczone, a w ich miejsce wbudują się komórki macierzyste.
Dlaczego zatem dochodzi do rozwoju komórek nowotworowych? Jeszcze raz podkreślę, ponieważ bywa, że zawodzi system informacyjno kontrolny organizmu, a winnym jest zazwyczaj chory który nie ma świadomości, że przekształcono go w medyczne zombi i utracił świadomość postępowania wobec swego organizmu. Już sama nazwa „nowotworowa” wskazuje, że jest to komórka która utraciła więź informacyjną z organizmem i zaczyna żyć swoim własnym życiem wciągając w ten proces inne komórki. Zapewne każdy dziś już wie, że każda komórka organizmu gdy się zużyje ulega rozpadowi a jej miejsce zajmuje nowo wytworzona komórka macierzysta.
Już w 1994 roku publikowałem, że rozwijające lub namnażające się komórki nowotworowe to takie komórki które utraciły wieź informacyjną z otaczającymi je komórkami, z narządowym autonomicznym systemem informacyjnym oraz z centralnym i zazwyczaj obwodowym układem nerwowym. Gdy taka komórka, czy też komórki zostają wyłączone z kontroli organizmu w fazie gdy nie dobiegł kres jej życia, to zrozumiałym jest, że robi ona wszystko aby przeżyć. Dlatego, na zdawało by się doskonale zorganizowanym organizmie komórka taka tworzy własne życie, czyli nowy twór. Ponieważ twór ten nie jest zaprogramowany w ludzkim organizmie zatem komórki te chcąc przeżyć tworzą coraz większe zamieszanie w organizmie aż w końcu doprowadzają człowieka do powolnej i w fazie końcowej straszliwej śmierci. Czy medycyna konwencjonalna również rozwija się w systemie autoagresywnym, ocenicie sami po zapoznaniu się z moim blogiem.
Po przeczytaniu tego rozdziału nie sugerujcie się jego treścią i nie rezygnujcie z badań profilaktycznych czy leczenia medycznego, zwłaszcza w zaawansowanych przypadkach chorobowych, ponieważ medycyna konwencjonalna ma coraz lepsze metody diagnostyczne i lecznicze, a niektóre instrumentalne sposoby usuwania skutków długotrwałego leczenia objawowego wręcz graniczą z fantazją. Dlatego należy mieć ogromny szacunek do tych lekarzy.
Gdy odkryto komórki macierzyste, wówczas prof. Religa poprzez nacięcie chirurgiczne klatki piersiowej wprowadzał komórki macierzyste do serca, co miało na celu zregenerowanie uszkodzonych tkanek mięśnia serca. Gdy media to opublikowały, wówczas w gazecie „Świat i Medycyna” zadałem pytanie; w jaki sposób transplantowana komórka macierzysta może wbudować się w tkankę serca jeśli nie może tego dokonać naturalną drogą? Ponieważ zawiódł system informacyjny, który powinien ją tam skierować. Co zatem powinno się zrobić? Przywrócić komórkom sprawność komunikacyjną. Choć od tego czasu upłynęło nie tak wiele lat, to nowoczesny sprzęt medyczny pozwala już na zajrzenie w najbardziej skryte sekrety komórek. Pomimo to naukowcy zajmujący się medycyną nadal nie znają etiologii (przyczyn) powstawania około 80% chorób. Pomimo, że od 1993 roku publikuję i przekonuję, a również udowadniam, że przyczyną niemal wszystkich postępujących chorób są zakłócenia komunikacji komórkowych, to decydencki światek medyczny nie chce dopuścić do wdrożenia tego kierunku i gotowych już rozwiązań które opracowałem. Natomiast naukowcy wciąż brną w ślepy zaułek którym jest leczenie objawowe bez uwzględniania przyczyn chorób, co wyraźnie podkreślałem kandydując na Urząd Prezydenta Polski w 1995 roku. Cóż z tego, że buduje się coraz nowocześniejszy sprzęt diagnostyczny czy też akceleratory wysoko energetycznych cząstek które celowanymi protonami niszczą pojedyncze komórki nowotworowe czy też wykonuje się precyzyjną biopsję, gdy przyczyny chorób nadal nie są znane. Zatem lekarze zamiast wespół z pacjentami usuwać przyczyny chorób nadal leczą ich objawy, które w konsekwencji niejednokrotnie powodują konieczność usuwania narządów np. tarczycy i zastępują ich funkcje dozgonnym leczeniem zastępczym.
Biopsja. Czy zatem biopsja jest nieznajomością powstawania powyżej opisanych procesów nowotworowych?
Biopsja polega na wbijaniu cieniej igły która wyrywa niewielką ilość komórek z tkanki objętej zmianami chorobowymi, zazwyczaj nowotworowymi, celem ich zbadania pod mikroskopem i poddania szybszemu rozwojowi poza organizmem człowieka. Czy i jakie z tego mogą wyniknąć konsekwencje? Ja również poddałem się biopsji tarczycy dzięki czemu mogę szczegółowo opisać jej zalety i konsekwencje.
Zanim opiszę dalsze możliwe konsekwencje biopsji przejdę do akupunktury czyli wbijaniu igieł w zdrowe tkanki ciała człowieka, co ma na celu zwalczanie chorób.
Wiadomo, że tak narządy jak i tkanki są unerwione. Nerwy te zbierają informacje, które przesyłają do mózgu celem zwrotnej odpowiedzi, co dane komórki czy tkanki powinny zrobić oby utrzymały swe prawidłowe funkcje.
Wbite igły rozrywają tkanki powodując mikro uszkodzenia, a tym samym powodują niewielkie miejscowe stany zapalne. Miejscowy układ nerwowy zauważa te uszkodzenia oraz wbite obce ciała i natychmiast informuje o nich mózg, który w odpowiedzi zwrotnej uaktywnia procesy samonaprawcze w miejscach tych uszkodzeń. Jeśli przez jakiś czas w ciele tkwią wbite igły (obce ciała) to powiększa się tam stan zapalny ponieważ układ nerwowy zwiększa przesyłane sygnały alarmowe do mózgu, zatem mózg uaktywnia w tych miejscach coraz silniejsze programy naprawczo immunologiczne. Po wyjęciu igieł z tkanek pozostają mikrouszkodzenia które zanim się zagoją, jeszcze przez dłuższy czas uaktywniają procesy naprawczo immunologiczne. Kilka kolejnych seansów wbijania igieł uruchamia i na pewien czas utrwala adaptacyjne procesy samonaprawcze. Pacjent jest zadowolony ponieważ przez pewien czas odczuwa lepsze samopoczucie. Akupunktura nie usuwa jednak przyczyn które spowodowały chorobę, ponieważ ludzie nie mają „zielonego pojęcia” co to jest komunikacja komórkowa oraz w jaki sposób organizm sygnalizuje powstające choroby.
Na wstępie napisałem, że biopsja polega na wbijaniu cieniej igły która wyrywa niewielką ilość komórek z tkanki objętej zmianami np. nowotworowymi, celem ich zbadania pod mikroskopem i poddania szybszemu rozwojowi poza organizmem człowieka. Różnica pomiędzy akupunkturą i biopsją jest taka, że w przypadku biopsji igła wbijana jest w chore tkanki z których wyrywane są chore komórki. Ale tkanki te są chore dlatego, że ich układ nerwowy utracił lub też w znacznie ograniczył łączność z centralnym układem nerwowym… Nie dość, że chory narząd musi zwalczać chorobę to dodatkowo musi zwalczać uszkodzone przez biopsję tkanki. W niezbity sposób dowodzi to, że tak tkanki jak i miejsca wyrwanych z nich komórek zostają dodatkowo „pogwałcone” agresywną ingerencją.
Jako przykład opiszę swój przypadek. To, że posiadam tak dużą wiedzę przyczynową o chorobach nie powoduje, iż nie popełniam błędów. Popełniam je znacznie rzadziej niż to robi każdy inny człowiek nie posiadający tej wiedzy. Idę wówczas do lekarzy, którzy nowoczesnym sprzętem diagnostycznym wykonują celowane badania i mając duże doświadczenie informują mnie o zachodzących zmianach. Jednak decyzję o sposobie leczenia zazwyczaj podejmuję sam. Zauważyliście, że w wielu moich rozdziałach wyraźnie podkreślam, że uzyskując poprawę zdrowia czy nawet całkowite ustąpienie chorób poprzez zastosowanie mojego sprzęt oraz metody zachowawczej Innowator jeśli nie posiadacie wiedzy i nie znacie się na lekach to nie należy rezygnować z kontroli lekarskich i samodzielnie odstępować od zażywania leków.
W grudniu 2013 roku poszedłem na badania dopplerowskie naczyń krwionośnych bardzo nowoczesnym sprzętem. Ultrasonografia to nieinwazyjna, atraumatyczna metoda diagnostyki obrazowej, pozwalająca na uzyskanie obrazu przekroju badanego obiektu, jest metodą dokładną – ma wysoką zdolność do wykrywania niewielkich zmian w narządach – wynosi ona od 0,1 mm do milimetra. Gdy leżałem na leżance lekarz przesuwał odpowiednią końcówką po ciele a obraz prześwietlanych naczyń oraz intensywność przepływów krwi wyświetlał się na dużym ekranie na suficie i lekarz objaśniał mi co dzieje się w moim organizmie. Dzięki temu cały czas mogłem wszystko obserwować. Następnie powiedział mi; „wszystkie przepływy w normie z wyjątkiem jednej żyły odprowadzającej krew ze stopy, w której było, jak to określił niewielkie zgrubienie pierścieniowe. Zapytałem więc; w normie siedemdziesięciolatka czy trzydziestolatka? Odpowiedział; trzydziestolatka, nieczęsto spotyka się takie przepływy u osób w tym wieku.
Następnie zmienił końcówkę i zaczął obrazować tarczycę. Po chwili powiedział; ma pan zgrubienie na lewym płacie tarczycy oraz guz wielkości 2,5cm, i poradził mi abym poszedł na specjalistyczne USG gdzie mogę dokładniej dowiedzieć się czy nie jest to guz złośliwy. Po wizycie obmacałem sobie szyję i rzeczywiście wyczułem spore zgrubienie. W ten sposób uczyłem badań leczących się w moim Instytucie pacjentów. Na żadne badania jednak nie poszedłem lecz śpiąc na moim materacu Innowator uzupełniłem działania ukierunkowane na szyję. Ponadto zastosowałem ćwiczenia na bieżni mojej produkcji którą również nazwałem Innowator.
Wyjaśnię funkcje tej bieżni. Wiadomo jest, że gdy chodzimy lub biegamy ciężar ciała prze w dół co z biegiem czasu powoduje wiotczenie mięśni, również pleców i okołokręgosłupowych powodując, że z biegiem czasu malejemy.
Bieżnię natomiast tak skonstruowałam, że idąc po niej krokiem spacerowym i stawiając prawą nogę na bieżni, to równocześnie prawa strona ciała rozciąga się w górę. Gdy stawiam lewą nogę to lewa strona ciała rozciąga się w górę. Gdy tak chodzę około 10 minut dwa razy dziennie to powoduję dokładnie takie zjawisko jakie występuje gdy ręką podnoszę i opuszczam ciężarek – po prostu twardnieje i rośnie biceps. W przypadku chodzenia na tej bieżni budują się i twardnieją mięśnie pleców – zwłaszcza około okołokręgosłupowych. Drugi sposób chodzenia na tej bieżni powoduje, że przy stawianiu każdego kroku prawą nogą rozciągają się mięśnie po prawej strony szyj, gdy stawiam lewą nogę rozciągają się mięśnie z lewej strony szyj. Chyba nie muszę nikogo przekonywać, że mięśnie szyj najpierw się rozluźniają, a po kilku minutach zaczyna przywracać się ich sprężystość. To z kolei wyrównuje obustronne napięcia mięśni szyj, co pozwala na przywrócenie sprężystości mięśni szyj i zwiększeniem się przestrzeni międzykręgowych, a zatem i zanikaniem ucisków na unerwienie.
Zmiany guzowate na płatach tarczycy są zazwyczaj powodowane uciskiem unerwienia między kręgami lub też uciskiem nerwu przebiegającego przez stwardniały mięsień. Co istotne, odzyskują swe funkcje przepływowe naczynia szyj co pozwala na ich szybkie udrożnienie. O tym, że mózg zaczyna lepiej funkcjonować ponieważ jest lepiej dokrwiony i że cofa się choroba Alzheimera oraz ustępują wszystkie choroby wynikłe z niedokrwienia głowy nie muszę chyba już nikogo przekonywać, ponieważ jest to oczywiste.
Po roku poszedłem na badania USG tarczycy do innej przychodni. Lekarz wykonujący mi badanie powiedział; ma pan guzek na lewym płacie tarczycy wielkości 7 na 8 mm. Poradził mi też abym udał się do endokrynologa aby ocenił te zmiany. Poszedłem więc do tego lekarza; znanego w Bytomiu endokrynologa. Ten zaczął namawiać mnie na biopsję, więc mówię do niego, że to zgrubienie rok temu miało średnicę 2,5 centymetra. Ten jakby tego w ogóle nie słyszał i nadal namawia mnie na biopsję. Pomyślałem sobie; pójdę na to badanie i z własnych doświadczeń poznam biopsję. Dopiero po wykonaniu biopsji lekarz powiedział mi, że przez dziesięć dni będę odczuwał różnego rodzaju dolegliwości. Gdy po dwóch tygodniach po wykonaniu posiewu zgłosiłem się do lekarza ten powiedział, że są to komórki pęcherzykowe które z całą pewnością są złośliwe i powinienem poddać się usunięciu lewego płata tarczycy. Odpowiedziałem więc, że na pewno nie poddam się tej operacji. Wówczas wyciągnął kartkę i napisał na niej że nie zgadzam się na usunięcie płata tarczycy. Popisałem tą treść i wyszedłem.
Niestety, różnego rodzaju dolegliwości gnębiły mnie nie 10 dni lecz trzy miesiące. W tym czasie nadal stosowałem materac oraz bieżnię Innowator, sprawdzając zgrubienie na szyj. Dopiero po czterech miesiącach zgubienie to całkowicie zniknęło.
Bardzo często podkreślam, że metoda którą opracowałem tak materac jak i bieżnia niczego nie leczą, bo przecież nie wytwarzają w organizmie składników odżywczych czy leków, lecz dzięki ich stosowaniu wzmacnia się całokształt systemu informacyjnego organizmu, co pozwala na lepsze wykorzystanie pokarmu, a podczas leczenia leków. Dlatego osoby które leczą się i korzystają lub chciały by skorzystać z opracowanego przeze mnie materaca, bieżni i systemu zachowawczego które nazwałem Innowator, powinny być pod nadzorem lekarza, bo tylko on widząc zachodzące zmiany w organizmie może zmodyfikować swoje leczenie. To właśnie dlatego w gliwickim Instytucie zatrudniałem lekarzy aby podczas leczenia pacjentów w Instytucie modyfikowali zażywane przez chorych leki. Niestety, Izba Lekarska wzywała tych lekarzy przed Komisję Etyczną i karała ich za to, że pracują w gliwickim Instytucie, pomimo, że znacznie skuteczniej pomagali chorym niż potrafili lekarze w przychodniach, szpitalach czy klinikach.
Często podkreślam też, iż należy wiedzieć, że przyczyny chorób leżą po stronie chorych, a szczególnie ich niewiedzy o komunikacjach komórkowych sterujących organizmem przez co popełniają, często karygodne błędy, czym powodują swoje choroby. Lekarze nie są winni chorobom pacjentów. Oni je tylko leczą objawowo zgodnie z narzuconym im dyktatem Izby Lekarskiej i Uniwersytetów medycznych, a jak zapewne każdy rozumie, leczenie objawowe bez usunięcia przyczyny chorób musi skutkować coraz szybciej postępującymi chorobami.
Studenci medycyny kończą studia medyczne, zdają egzaminy, odbywają praktykę i zostają lekarzami. W jaki więc sposób leczą chorych? W taki jaki przejęli od swych starszych kolegów, bo jest to kwestia ich psychiki. Jeśli np. ktoś poznał język polski i nagle zacznie się do niego mówić np. po chińsku, to człowiek ten niczego nie zrozumie.
Moje opracowania staram się opisywać w jak najprostszy sposób aby każdy najprostszy człowiek to zrozumiał. Lekarze, a zwłaszcza decydenci medycyny, tym bardziej powinni to rozumieć. Dlaczego więc mnie zwalczają, a nawet wielokrotnie chcieli mnie pozbawić życia? Zapewne dlatego, że chcę ludzkość wyprowadzić z medycznego domu niewoli i ich umysły z medycznego zombie przekształcić w człowieka rozumnego. Aby utrzymać zniewolenie ludzkości, lekarzom nie wolno wykonywać wyuczonego zawodu jeśli nie wstąpią do Izby Lekarskiej i nie płacą narzuconych im składek, które w skali każdego roku wynoszą niemal sto milionów nowych złotych. Kolejnym dowodem na zniewolenie lekarzy jest fakt, że nie wolno im utworzyć konkurencyjnej niezależnej izby lekarskiej.
Jestem przekonany, że tak jak nadszedł kres komunizmu, tak też nadejdzie czas gdy uwolnieni z dyktatu lekarze będą mogli sięgnąć po każdą metodę leczenia jeśli uznają, że rokuje ona nadzieję na poprawę zdrowia chorego czy wyleczenie, a taki zapis widnieje w kodeksie lekarskim. Tym samym ludzkość pozbędzie się najdłużej trwającej i najbardziej podłej oraz podstępnej niewoli medycznej.
Powstaje zatem pytanie – dlaczego Izba Lekarska wespół z decydentami medycyny tak zajadle ścigała pracujących u mnie lekarzy, a również dziś ściga lekarzy którzy sięgają po inne skuteczniejsze metody leczenia i zapobiegania chorobom? Bo biznes jest w tedy gdy ludzie nie mają świadomości i jak najczęściej chorują i jako usługobiorcy pchają się do usługodawców przysłowiowymi „drzwiami i oknami” korzystając z jedynie słusznych nieskutecznych usług medycznych.
Gdy lekarze zostaną uwolnieni z dyktatu to jestem przekonany że na pewno najpierw sięgną po skuteczne metody leczenia i zapobiegania chorobom i wraz z pacjentami będą wzmacniać system informacyjny organizmu oraz korygować błędy zachowawcze pacjentów, a dopiero wtedy, lub równocześnie, będą leczyć objawowo tych chorych. Dokładnie tak jak to robili lekarze pracujący w moim Instytucie.
Przez pewien czas w moim Instytucie pracowała lekarka z Mongolii. Powiedziała mi, że w Mongolii aby ktoś mógł studiować medycynę akademicką, to najpierw musi zdać egzamin nie tylko z biologii ale także z medycyny naturalnej. Tam medycyny naturalnej nie nazywa się niekonwencjonalną lecz naturalną. Słowo niekonwencjonalna oznacza niedopuszczona prawem. Jak zatem medycynę naturalną, która przecież wywodzi się z natury, można ograniczyć prawem? Przecież to nie lekarz stworzył człowieka, lecz także lekarze wywodzą się z natury. Jakim więc prawem obwarowali lecznictwo i zagwarantowali sobie monopol? Prawem kaduka które zagwarantował im parlament – grupy dobrze zorganizowane zawsze dominują nad milionami. Hitler też najpierw zdobył władzę w sposób demokratyczny… Czym różni się postępowanie doktora Mengele od obecnego nakazowego systemu? Tym, że doktor Mengele dokonywał drastycznych strasznych doświadczeń na ofiarach zamkniętych w obozie koncentracyjnym i bez znieczulenia. Przeczytajcie rozdział „Opinie lekarzy i pacjentów” oraz „Efekty wizualne chorych przed i po 10ciu dniach samoleczenia” i zastanówcie się jak byście nazwali obecny totalitarny system lecznictwa?
Całkowicie wolny od dyktatów system lecznictwa propagowałem kandydując na Urząd Prezydenta Polski w 1995 roku. Pisałem też o sposobie wynagradzania lekarzy, w jaki sposób lekarze pracując znacznie mniej mogą zarabiać znacznie więcej. Tylko lekarze żyjący w dobrobycie będą otwarci na skuteczne leczenie, a przede wszystkim na skuteczne zapobieganie chorobom. Jednak samo to się nie stanie, i ludzie nagle nie staną się zdrowi dopóki przewodnim celem w lecznictwie będzie biznes i profity wynikający ze społecznej ciemnoty. Aby to się dokonało, to te niemrawe, ospałe i ubezwłasnowolnione społeczeństwa, muszą się obudzić i zmobilizować by dać odpór temu bezwzględnemu jednowładczemu systemowi biznesu medycznego i wyzwolić lekarzy, a zarazem całe społeczeństwo z medycznej niewoli.
Solidarność zmobilizowała ludzi i wyzwoliła naród z jednowładztwa partyjnego. Jednak nieodgadnioną zagadką jest, dlaczego ludzie nie mogą wyzwolić się z równie bezwzględnego, a może jeszcze podlejszego jednowładztwa systemu medycznego? Jeszcze raz powtórzę; bo biznes jest biznes. W zamian za to Izba Lekarska stara się jak najskuteczniej chronić każdego lekarza przed odpowiedzialnością, bo przecież Izba Lekarska jest Izbą lekarzy, a nie pacjentów!
Zatem oszukiwane społeczeństwa zombi czekają aż pojawi się jakiś supermen i na wyciągniętej dłoni poda im wszystko czego oczekują. Oni z tego i tak nic nie zrozumieją i nadal będą niszczyć swoje zdrowie wciąż żądając od lekarzy uzdrawiania.
Politycy nie są zainteresowani tym tematem gdyż dla nich najważniejsze są takie działania, po których szybko urosną im słupki sondażowe. Media tym bardziej nie są tym zainteresowane bo ich największy dochód dają reklamy leków, a największą oglądalność iluzoryczne obietnice przyszłych metod leczenia w tym szczepionek na nowotwory, ha, ha, ha, ha, ha… Podkreślę, że zwracałem się z tym tematem, i to niejednokrotnie, do posłów i urzędów odpowiedzialnych za dobro zdrowia społeczeństwa, począwszy od 1994 roku aż do chwili obecnej. Niestety, bez skutku.
Metodę wzmacniania komunikacji komórkowych propaguję już 23 lata. Niestety, media oraz decydenci medycyny, jak i osoby wówczas rządzące w Polsce zrobili wszystko aby mnie ośmieszyć i nie dopuścić tej wiedzy do szkół na każdym szczeblu nauczania, tak jak to propagowałem kandydując na Urząd Prezydenta Polski. Wystarczy wprowadzić do wyszukiwarki moje nazwisko i imię, a przekonacie się ile tam jest kłamstw i manipulacji na mój temat. Dlaczego? Ponieważ metoda moja wzmacniając całokształt organizmu powoduje, że organizm skutecznie przeciwstawia się chorobom i równocześnie zwalcza niemal wszystkie choroby postępujące. Ponadto wstępne efekty tej metody, mierzalne są pomiarowym sprzętem medycznym i są subiektywnie zauważalne przez chorego już w pierwszej godzinie od jej zastosowania. Jak zatem można zrozumieć fakty, że lekarze bezskutecznie leczą chorych, a efektem końcowym tego leczenia jest np. amputacja nogi, po której nadal występują bóle fantomowe stopy, której już przecież nie ma. Dowodzi to, że lekarze leczą zmiany miażdżycowe, a nie ich przyczynę którą jest zakłócenie sygnałów nerwowych które odpowiedzialne są za dostarczanie tlenu do całego organizmu. Jest to tak ewidentny sposób szkodzenia chorym, że tylko najbardziej ułomny (przepraszam za wyrażenie) „ćwok” tego nie zrozumie.
Wspomnę, że niewiele brakowało aby udało się pozbawić mnie życia przez byłego ubeka, którego nieświadomie zatrudniałem w 1995 roku w moim biurze wyborczym w Krakowie. Podstępnie wlał on do wody którą piłem, jakiś środek, który powoduje śmiertelny zawał serca i po piętnastu minutach wydala się z organizmu. Zawału nie miałem, ponieważ gdy tylko zauważyłem nagły atak serca, natychmiast rozluźniłem całe ciało i ciśnienie rozeszło się po całym organizmie. Potem badanie wykonane tomografem komputerowym wykazało, że utworzył mi się jednak tętniak w naczyniu tętniczym w mózgu po lewej stronie oraz guz, który uciskał unerwienie biegnące z uszu do mózgu, przez co przez pewien czas znacznie gorzej słyszałem. Problemy te usunąłem swoimi metodami.
Prof. dr MAIT Kazimierz Piotrowicz