Leczenie konwencjonalne to nieustające doświadczenia. Postępujące choroby są nieuleczalne wówczas gdy leczy się wyłącznie ich objawy, a równocześnie nie usuwa przyczyn, których sprawcami są zazwyczaj nieświadomi tego chorzy.
Na wszystko o czym piszę na tych stronach posiadam dowody, które w każdej chwili mogę powtórzyć na osobach chorych.
Kontakt do firmy INNOWATOR w Chorzowie oraz ustalanie terminu konsultacji: tel: 510 34 34 35 Czy wiecie, że 80% WSZYSTKICH CHORÓB postępujących, w tym serca i płuc, powodowana jest niewydolnością tlenową, a ilość przyswajanego tlenu oraz innych składników odżywczych przez każdy narząd zależna jest od informacji wysyłanych z unerwionych narządów do mózgu? Zapewne również nie wiecie, że niemal wszystkie choroby można skutecznie i szybko zwalczać, a także zapobiegać im w zaskakująco prosty sposób stosując opracowane przeze mnie metody oraz system samozachowawczy.
Zatem zastanawialiście się dlaczego pomimo leczenia niemal wszystkie choroby wciąż postępują? Przecież wszyscy cały czas oddychamy… Bieganie, owszem wzmacnia oddychanie, ale tlen ten spożytkowywany jest głównie na wysiłek mięśni. Czy wiecie że sportowcy mają niski puls serca? Puls sportowców którzy leczyli się u mnie wynosił od 36 do 46 na minutę. Dlaczego? Ponieważ taki puls nieświadomie sami utrwalili adaptacyjnie. Po każdym dużym wysiłku, zwłaszcza długotrwałym, serce musi odpocząć, zatem spowalnia swą pracę. Takie częste postępowanie wiąże się z utrwalaniem niskiego pulsu, a zatem gdy brak jest wysiłku z niedotlenieniem. Osoba ta staje się senna i albo musi zrobić sobie drzemkę albo uaktywnić organizm poprzez wysiłek. Dzieje się też odwrotnie, osoby mało aktywne spowalniają pracę serca, a zatem i dokrwienie całego organizmu i również stają się senne i zmęczone. Aby zwiększyć ilość przyswajanego tlenu niektóre osoby piją wodę utlenioną, wprowadzają ją do nosa czy podczas lewatywy. Długotrwałe oddychanie powietrzem znacznie wzbogaconym w tlen, jak np. z butli tlenowej czy koncentratora tlenu jest dla organizmu sabotażem. W ogóle częste wprowadzanie tlenu do komórek inną drogą niż poprzez erytrocyty jet szkodliwe i prowadzi do przedwczesnej śmierci! Czytajcie rozdział „Życiodajny tlen zabójca„.
Materac Innowator, (dawniej BEFT) na którym leży się lub śpi, zazwyczaj już w kilkadziesiąt minut wzmacnia wymianę informacji równocześnie pomiędzy wszystkimi narządami i mózgiem. Dzięki temu organizm, pomimo że jest w spoczynku sam reguluje głębokość oddechów, a zatem i ilość potrzebnego tlenu. Tlen ten jest przez mózg kierowany do narządów według ich priorytetowego na dany moment zapotrzebowania, sterowanego przez układ nerwowy. W przypadku zakłóceń komunikacyjnych erytrocyty nie dostarczają dostatecznej ilości tlenu do narządów, a niewystarczająca ilość tlenu wiąże się z nieefektywnym spalaniem w komórkach, co musi skutkować chorobami. Leżąc lub śpiąc na materacu Innowator wzmocnia się wymiana informacji które przenoszone są przez układ nerwowy drogą impulsów elektrycznych, a w efekcie reguluje się ilość potrzebnego narządom tlenu. Dzięki temu nie powstają nadwyżki tlenowe które są szkodliwe dla organizmu. (Dowód? Już po kilku głębokich oddechach poczujesz zawroty głowy!)
Choroba wieńcowa (dusznica bolesna) i miażdżyca powinny odejść w zapomnienie ponieważ serce co około 50 sekund przepompowuje całą krew, zatem erytrocyty lepiej nasycone tlenem przenoszą go coraz dalej, a nadwyżki oddają krwinkom przyklejonym do naczyń. Wiele krwinek „budzi” się zatem do życia i albo wznawiają swe funkcje albo ulegają autoagresji (apoptozie lub rozpadowi), a ich miejsce zastępują nowo wytworzone krwinki. Osoby leżące na materacu już w kilkadziesiąt minut subiektywnie odczuwają efekty jak również obserwują je wyświetlane cyfrowo na pomiarowym sprzęcie medycznym.
Papież Jan Paweł ll leżąc na materacu tylko godzinę na dobę nie tylko odzyskał świadomość lecz również w trzy dni ustąpił Mu upływ płynów z ust, co widział cały świat. Czytaj rozdział „Prawdziwa przyczyna śmierci Papieża”. Czytajcie również o sukcesach zdrowotnych Szejka Dubaju i Jego rodziny oraz o sukcesach setek tysięcy chorych jakie ci chorzy uzyskali stosując moje metody które wciąż rozwijałem przez 23 lata mojej działalności.
Nie wierzcie kłamstwom anonimowych medycznych i medialnych oszczerców ponieważ każdy efekty te może sam sprawdzić na sobie!
Prof. dr MAIT Kazimierz Piotrowicz
Co jest wspólną przyczyną niemal wszystkich chorób postępujących i jak je usunąć dowiecie się z tego portalu. Rozpocznę od guzów nowotworowych zwłaszcza piersi, których medyczne leczenie objawowe prowadzi zazwyczaj do ich amputacji. Jaka jest to ogromna tragedia, wiedzą kobiety którym je amputowano.
Następnie znacznie szerzej opiszę niewłaściwy sposób leczenia objawowego niemal wszystkich chorób postępujących, w tym i serca, które prowadzą do niewydolności krążenia i utrwalają te choroby, co w konsekwencji jest przyczyną aż 48% wszystkich zgonów – nie tylko w Polsce.
Już od 20 lat udowadniam i czynię to nadal, że dolegliwości wynikające z choroby wieńcowej – tzw. dusznicy bolesnej (już sama nazwa mówi, że w wyniku zbyt małej ilości pozyskiwanego tlenu przez naczynia wieńcowe, serce jest coraz mniej wydolne i robi się choremu duszno co skutkuje postępującym niedotlenieniem całego organizmu, a o zaawansowanym niedotlenieniu serce informuje chorego bólem) zdecydowanie zmniejszają się już w ciągu jednej do kilku godzin, po zastosowaniu opracowanej przeze mnie najnowszej całkowicie bezinwazyjnej metody INNOWATOR.
Dlaczego tak szybko dochodzi do poprawy zdrowia? Ponieważ niemal wszystkie choroby postępujące, a zwłaszcza miażdżyca, nie są wynikiem niewydolności krążenia jak to twierdzą lekarze, lecz skutkiem niewydolności tlenowej, która ma swój początek w zakłóceniach w wymianie informacji pomiędzy komórkami, chorym narządem oraz centralnym i obwodowym układem nerwowym. Serce choruje i w chwili śmierci zatrzymuje się zazwyczaj w wyniku postępującego niedotlenienia! Ludzie, jak i lekarze nie mogą zrozumieć tak oczywistego faktu, że jeśli z jakiegokolwiek narządu dotrze do mózgu zamiast 100% wysłanych informacji to np. tylko 70%, wówczas mózg analizuje 70cio procentową informację i tym samym w odpowiedzi uaktywnia w narządzie 70 procentowe reakcje obronno naprawcze, co powoduje, że choroba czy chcemy tego czy nie musi postępować.
Po wzmocnieniu wymiany informacji równocześnie w całym organizmie metodą INNOWATOR, mózg poprawnie „zauważa” niewydolność narządów i efektywniej wyzwala zaprogramowane w każdym chorym narządzie i każdej komórce programy samoregulacyjne, samoobronne i samonaprawcze, a gdy samonaprawa którejś z komórek jest niemożliwa, uaktywnia w niej apoptozę (autoagrsję). Komórka taka zostaje zniszczona, a jej miejsce zastępuje komórka macierzysta. Autoagresja jest programem służebnym dla organizmu! Agresywnym staje się dopiero wtedy gdy wymknie się z pod jego kontroli i zależy to od każdego chorego, jego właściwej wiedzy i zgodnego z nią postępowania, a tylko w niewielkim stopniu od leczącego lekarza.
Czemu tak szybko dochodzi do poprawy zdrowia u niemal każdego chorego który korzysta z metody INNOWATOR? Ponieważ serce co ok. 50 sekund przepompowuje całą krew. Gdy w ciągu każdej godziny serce przepompowuje około 300 litrów lepiej nasyconej tlenem krwi, to krwinki czerwone przenoszą jego zwiększoną ilość do coraz dalszych zakątków ciała a nadwyżki oddają zakrzepłym przyczepionym do naczyń krwinkom którym zabrakło tlenu. Zapamiętajcie, że zakrzepłe krwinki którym zabrakło tlenu nie od razu stają się krwinkami martwymi, lecz są zawieszone w swoich czynnościach – podobnie jak i komórki blizn pozawałowych serca. Martwymi krwinkami które ulegają procesom gnilnym stają się dopiero wówczas gdy dotrze do nich tlen atmosferyczny, który nie został pozyskany z erytrocytów, (czytajcie rozdział „Życiodajny tlen zabójca”), a przekonacie się, że lekarze podając długotrwale tlen swoim pacjentom, owszem na początku ratują im życie, ale potem powoli przyśpieszają ich śmierć. Dowód? Ponieważ każdy pacjent umiera pomimo, że ma maskę tlenową założoną na twarz który go uśmierca. Ostrzegam wszystkich przed oddychaniem skoncentrowanym tlenem i piciem wody utlenionej ponieważ organizm podlega adaptacji!!!
Dzisiejszą, tą tak na wskroś nowoczesną medycynę konwencjonalną można porównać do spółdzielni kominiarskiej. Dowód? Gdy ludzie nadmiernie przymykają dopływ tlenu do pieca, zatem podczas spalania tworzy się smoła która odkłada się w przewodzie kominowym, a w popielniku gromadzi się coraz więcej żużla. Zatem spółdzielnia kominiarska zatrudnia armię naukowców i ci na koszt właścicieli pieców badają skład smoły i żużla… Tymczasem rozwiązanie jest bardzo proste, bo to od ludzi zależy czy posiadają wiedzę w tym zakresie i pozwolą się zdominować spółdzielni kominiarskiej oraz kominiarskim naukowcom, którzy prawem ustanawianym przez parlamentarzystów będą zmuszać ludzi do ograniczania dopływu tlenu do pieca, po to by kominiarze mieli co robić a media okrzyknęły ich „boskimi kominiarzami”.
Nadmierna ilość tkanek tłuszczowych i toksyn jaka odkłada się w organizmie, to smoła w kominie i żużel w popielniku. Czy zrozumieliście ten absurd jaki ludzie sami tworzą z powodu swojej niewiedzy i dlaczego ludzkość tak łatwo można było przekształcić w medyczne zombie?
Każdy kto położy się na moim najnowszym materacu INNOWATOR zauważa, że pomimo iż spokojnie leży to mimo to zwiększa się jego oddech. Dowodzi to, że wzmacnia się system komunikacji komórkowych, a tym samym wymiana informacji zawartych w narządowych komórkach z centralnym i obwodowym układem nerwowym. Informacje te przesyłane są poprzez układ nerwowy w postaci bodźców elektrycznych i magnetycznych wytwarzanych przez organizm. Zadaniem tych sygnałów jest również synchronizacja organizmu z ziemskim polem geomagnetycznym. (Podobnie dzieje się w każdym domowym komputerze.) Każdy kto położy się na materac INNOWATOR obserwuje poprawę parametrów na podłączonym rozbudowanym pulsooksymetrze, który cały czas cyfrowo wyświetla puls, skurcz i rozkurcz serca oraz wysycenie krwi tlenem, a parametry te potwierdza funkcja wykresu EKG. Ponadto na receptorach (zakończeniach nerwów czuciowych) połączonych z chorymi narządami pojawiają się delikatne mrowienie, pulsacja, drgania, ciepło lub zimno, ból i inne zjawiska. Ponadto zmiany temperatury mierzone termometrem dotykowym przed położeniem się na materac i po zejściu z niego ewidentnie potwierdzają zwiększające się krążenie krwi poprzez wzrost temperatury kończyn czy innych części ciała które zawsze były zimne. W ten sposób organizm tworzy autodiagnozę i bodźcami tym sygnalizuje które narządy mają problemy. Parametry te odczuwa i obserwuje na ekranie osoba leżąca na materacu. Zmiany takie zachodzą również u osób uważających się za zdrowe, a także u dzieci które są zaskoczone faktem, że w ich organizmach już postępują choroby, a które na tym etapie bardzo łatwo można cofnąć. Bardzo istotnym jest fakt, że od chwili położenia się na materacu niemal natychmiast zaczynają uaktywniać się programy wzmacniające chore narządy.
Jak zwykle każdy ma pewność, że otrzyma zwrot pieniędzy wraz z kosztami podróży gdyby nie uzyskał opisywanych efektów, co na wiele tysięcy przypadków jeszcze nigdy się nie zdarzyło. Dlaczego? Ponieważ to nie ja mam jakieś wybitne zdolności lecz ludzki organizm i to on po całkowicie bezinwazyjnym wzmocnieniu sygnałów nerwowych dokonuje tych cudów, które tak naprawdę nie są żadnymi cudami lecz normalnymi funkcjami organizmu, których decydencki świat medyczny nie tylko nie chce dopuścić lecz z całą mocą je zwalcza.
Materac INNOWATOR nie emituje pola magnetycznego aby osoby niekompetentne nie mogły sobie zaszkodzić, jak to stało się z teściem Szejka Dubaju gdy niekompetentna czeska lekarka która tylko raz była na moim szkoleniu o mało nie wyprawiła by go na tamten świat (szczegóły w rozdziale „Sukcesy i porażki Szejka Dubaju i Jego rodziny„).
Ziemskie jądro neustannie emituje pole geomagnetyczne, które przenika przez nasz organizm a z którym synchronizują się wszystkie żywe organizmy. Faktem jest, że obce pole magnetyczne prowokuje organizm do walki, jednak zbyt osłabiony organizm nie jest w stanie mu się oprzeć. Natomiast metoda INNOWATOR zamiast pobudzać organizm do walki z tym polem wzmacnia jego funkcje synchronizując go z ziemskim polem geomagnetycznym. Nie ma więc znaczenia na ile chorób chorujesz, organizm wzmacnia komunikację komórkową równocześnie wszystkich narządów. Obserwując autodiagnozę na wielu tysiącach chorych zauważyłem, że zazwyczaj najpierw wzmacnia się praca płuc i serca. Jest to zrozumiałe, ponieważ to płuca nasycają krew w tlen, a serce tą krew przepompowuje do wszystkich narządów i tkanek. U osób z niewydolnością krążenia nóg, nawet tych oczekujących na ich amputację, po trzech godzinach leżenia na materacu zwiększa się temperatura zimnych nóg i okolic zblokowanych receptorów, a dystans przejścia bez konieczności zatrzymania większa się nawet wielokrotnie. Bezsprzecznie dowodzi to, że krew znacznie lepiej została nasycana tlenem dzięki czemu mięśnie stają się sprawniejsze. Poprawa ta zachodzi w całym organizmie, w dodatku podczas leżenia lub spania na materacu INNOWATOR. Medycyna konwencjonalna skupia się na walce z różnymi zmianami biochemicznymi, np. nowotworowymi, gdy przyczyna tkwi zupełnie gdzie indziej i jest bardzo prosta w usunięciu. Należy pamiętać, że nie powinno się rezygnować z leczenia medycznego, lecz w miarę poprawy ograniczać je. Nagłe odstawienie leków może bowiem być szkodliwe. Najlepiej robić to pod nadzorem lekarza.
Najprostszy człowiek zrozumie to co piszę. Jednak za te moje publiczne udowadniania Izba Lekarska wytoczyła mi proces, a stronniczy Sąd przychylił się do wniosku oskarżyciela oraz odmówił przesłuchania świadków i manipulując rozprawami wydał na mnie wyrok, a prowodyr tych działań ówczesny Prezes Śląskiej Izby Lekarskiej dr Maciej Hamankiewicz awansował na Prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej.
Zapamiętajcie, że Izba Lekarska jest Izbą lekarzy, a nie pacjentów, bo to lekarze z nakazu, a nie dobrowolnie każdego roku wpłacają na tą Izbę około 100 milionów zł, a nie pacjenci, dlatego pacjentowi trudno znaleźć tam sprawiedliwość.
Jak można zrozumieć fakt, iż ogólnie jest wiadomo, że onkolodzy potrafią wyleczyć tylko 1% nowotworów piersi, czyli znacznie mniej niż wynosi efekt placebo, które wynosi 30%, a mimo to poprzez media dominują nad psychiką społeczeństwa i kobiety zgadzają się na tak mało skuteczne sposoby leczenia? Dlaczego kobiety nie wnikają w przyczyny powstawania nowotworów piersi i nie usuwają tych przyczyn, pomimo, że można je łatwo cofnąć, zwłaszcza w początkowej fazie? Przecież najprostszy człowiek zrozumie, że usunięcie przyczyny każdej choroby są równoznaczne z ich samoistnym cofnięciem się.
Leczenie wyłącznie objawów jakiejkolwiek choroby jest „walką z wiatrakami” i zazwyczaj źle się kończy dla chorych. Czytaj rozdział „Panika nowotworowa” oraz „Czy śmierć profesora Zbigniewa Religi była niefortunnym zbiegiem okoliczności?„.
Poniżej wyjaśniam mechanizm tworzenia się guzów nowotworowych.
Pierwsze zdjęcie przedstawia piersi kobiety po ingerencji chirurgicznej, a drugie po odbytej u mnie dziesięciodniowej kuracji. Widać, że toksyczne zastoje płynowe, które były przyczyną guzów wydaliły się samoistnie z obu piersi, a piersi zmniejszyły się o dwa rozmiary. Gdyby kobieta ta trafiła do mnie przed ingerencją chirurgiczną, toksyny samoistnie by się wydaliły i operacja była by zbędna.
Kobieta ta kilka lat leczyła się u onkologów, a pomimo to guz nie zniknął, zatem został usunięty chirurgicznie. Przez pół roku rana pooperacyjna zamykała się i otwierała, co widać na pierwszym zdjęciu, zatem lekarze zalecali jej amputację. Ponadto zmiany zaczęły zachodzić również w drugiej piersi, zatem onkolodzy zalecali jej usuniecie obu piersi.
Przez 25 lat pomogłem około 800 000 chorym, zatem mam duże doświadczenie w zakresie przyczyn niemal wszystkich chorób, którymi nadal się zajmuję.
Poniżej kilka wymownych opinii cofnięcia się guzów piersi.
Mechanizm tworzenia się guzów nowotworowych.
Wszystkie guzy nowotworowe, to grupa komórek w danym narządzie czy też tkankach, które utraciły więź informacyjną z otaczającymi je komórkami, z narządowym systemem informacyjnym oraz z centralnym i obwodowym układem nerwowym. Wskutek tego komórki te nie uległy samonaprawie ani też apoptozie. Apoptoza bardziej jest znana jako autoagresja, czy też rozpad komórek, po którym to rozpadzie ich miejsca zajmują komórki macierzyste.
Gdy komórki ograniczają lub tracą wzajemną więź informacyjną i są wyłączone z tej wzajemnej kontroli, najpierw twardnieją tworząc guz, który w tej fazie nie jest złośliwy. Gdy komórki te przez określony czas nie wypełniają swych funkcji biologicznych zaczynają wciągać w ten sam patologiczny proces otaczające je komórki. Po pewnym czasie komórki te zaczynają ulegać rozkładom lecz nie są wydalane, zatem przeistaczają się w komórki złośliwe tworząc proces gnilny. Organizm broni się w ten sposób, że zazwyczaj otwiera się rana i toksyny wysączają się na zewnątrz. Gdyby bowiem toksyny te wniknęły do głębszych tkanek wówczas zatruły by organizm i człowiek szybko by zmarł. Aby uniknąć takich przypadków onkolodzy którzy nic z tego nie rozumieją lub nie chcą rozumieć, zazwyczaj amputują kobietom piersi.
Rozpędzenie guzów, gdy ich komórki jeszcze nie przeszły w fazę złośliwą, po zastosowaniu opracowanej przeze mnie całkowicie bezinwazyjnej metody Innowator jest bardzo proste. Zazwyczaj wystarcza kilka do kilkunastu dni aby guz zniknął. Znacznie większym problemem jest przekonanie kobiet aby poprzez samozachowawczy proces adaptacyjny utrwaliły tą poprawę oraz odstąpiły od przyczyn, które powodują guzy.
Dwie strony poniżej wyjaśniam to na przykładzie dziennikarki z Polskiego Radia Katowice, której po trzech dniach kuracji u mnie, zniknął guz w piersi, a po pół roku ponownie się pojawił ponieważ nie stosowała się do zalecanych jej zachowań.
Na zdjęciu jedenastoletnia dziewczynka, która urodziła się z porażeniem mózgowym i od urodzenia nie potrafiła chodzić. Pomimo wieloletniej rehabilitacji leczniczej poprawa była, ale nie na tyle aby mogła samodzielnie chodzić. Na pierwszym zdjęciu stan po przyjeździe do mnie na leczenie, na drugim po dziesięciodniowej kuracji u mnie, po której dziecko zaczęło chodzić wspierając się o ścianę. Podobnych przypadków miałem wiele. Więcej informacji o porażeniach mózgowych czytajcie w rozdziale „Ciąża – jak uniknąć in vitro i okołoporodowych porażeń mózgowych„.
Określcie, jak można skazywać dzieci na dozgonne kalectwo, gdy już od 1993 roku publikuję w mediach opracowaną przeze mnie skuteczną metodę bezinwazyjnego samoistnego leczenia się organizmu w przypadkach niemal wszystkich chorób postępujących, w tym i porażeń mózgowych, i jak nazwać blokowanie kobietom informacji o bezinwazyjnej skutecznej metodzie, która prowadzi do samoistnego cofania się tych chorób, w tym i zanikania guzów nowotworowych, w kontekście przeciwstawnych inwazyjnych metod leczenia medycznego, które w konsekwencji prowadzą do amputacji piersi, jak nie bezdusznością i draństwem? W tym rozdziale przedstawiam kilka z pośród wielu niezaprzeczalnych dowodów nowotworów piersi, które po zastosowaniu mojej metody samoistnie znikały.
Motto mojej strony brzmi:
Ludzki organizm jest tak prosty w swoim działaniu, iż aby go skomplikować potrzebna była armia naukowców którzy cały swój wysiłek i społeczne pieniądze wykorzystują na zwalczanie objawów chorób, a nie ich przyczyn, dominacja jednowładczości prawa do leczenia, a przede wszystkim wyrugowanie z wiedzy ogólnospołecznej, powszechnej rzetelnej wiedzy zachowawczej i zastąpienie jej wiarą w leczenie objawowe, które stało się największą religią świata.
Na niewłaściwe ukierunkowywanie nauk medycznych wskazywałem już od 1993 r, a szczególnie podkreślałem to gdy kandydowałem na Urząd Prezydenta Polski w 1995 roku.
Tysiące chorych gdy ze mną rozmawiali i rozmawiają psioczą na lekarzy którzy wiele lat ich leczą, a choroby nie tylko nie ustępują lecz się wzmagają. Wtedy udowadniam im, że nie mogą mieć o to pretensji do lekarzy ponieważ medycyna konwencjonalna bardzo dobitnie udowadnia, że zadaniem lekarzy jest leczenie objawów chorób, a nie ich przyczyn, ponieważ przyczyny chorób leżą zazwyczaj po stronie chorego.
Gdyby ludzie umieli analizować wypowiadane słowa to zauważyli by, że słowo „leczenie” oznacza drogę postępowania, a nie produkt finalny jakim jest wyleczenie. Żaden lekarz nie powie choremu „wyleczę cię, lecz będę cię leczył”, a efekt?, jedynie „dobry Bóg” raczy wiedzieć, ponieważ takiego sposobu postępowania uczą lekarzy Uniwersytety Medyczne i narzuca im Izba Lekarska, która jest strażnikiem tego bezwzględnego antyspołecznego systemu. Gdyby jakikolwiek lekarz chciał postąpić etycznie i współpracować z chorym by nie medyczną metodą leczyć przyczyny chorób, wówczas byłby ukarany przez Komisję Etyki Lekarskiej, której postępowanie nie ma nic wspólnego z etyką. W taki właśnie podły sposób Izba ta postępowała z lekarzami których zatrudniałem w gliwickim Instytucie na umowę o pracę
Przypadki samoistnego znikania guzów piersi
1. Moja była żona gdy ją poznałem miała dwa guzy w lewej piersi i jeden w prawej. Na badania kontrolne jeździła systematycznie do Kliniki Onkologicznej w Krakowie przy ul. Garncarskiej 11. Jej lekarką była dr Kot, która z końcem lat dziewięćdziesiątych odeszła na emeryturę.
Gdy żona zaczęła stosować opracowaną przeze mnie metodę, guzy w kilka miesięcy całkowicie jej zniknęły. Gdy na kolejnym badaniu dr Kot stwierdziła zniknięcie guzów zapytała żonę co takiego ona robiła. Opowiedziała jej o mojej metodzie, lecz ta nie wykazała tym żadnego zainteresowania.
Innym kobietom stosującym moją metodę również znikały guzy. Powiedziałem o tym doktorowi Henrykowi Sobańskiemu, z którym poznał mnie znany i szanowany w Krakowie dr biologii Jerzy Zalasiński, a który w tym czasie był ekspertem FAO przy ONZecie.
Naprzeciwko tej Kliniki Onkologicznej, dr farmacji Henryk Sobański (syn hrabiego Michała Sobańskiego i księżnej Natalii Lubomirskiej) miał sklep ze sprzętem medycznym, zaczął więc rozpowszechniać moją metodę samoleczenia się ludzkiego organizmu pośród chorych którzy przychodzili do jego sklepu. Doktor Sobański widząc szybką poprawę zdrowia u wielu chorych udał się do tej kliniki onkologicznej, oddalonej od jego sklepu o 100 metrów, chcąc zainteresować tą metodą pracujących tam lekarzy. Doktor Sobański jest w Krakowie osobą znaną i szanowaną, a przede wszystkim tak jak i dr Zalasiński (jego żona jest pediatrą), który również rozpowszechniał moją metodę, osobą bardzo uczciwą. Krakowianie dobrze znają piękny Pałac Sobańskich, leżący niedaleko Wawelu, a którego był współwłaścicielem, zatem nie spławiono go tam tak jak mnie gdy chciałem opowiedzieć tamtejszym lekarzom o sukcesach jakie uzyskiwałem moją metodą, zatem wysłuchano go. Niestety, gdy potem kilkakrotnie próbował nawiązać kontakt z tamtejszymi lekarzami, ci okazywali się głusi na próby jakiegokolwiek zainteresowania się tą metodą… Po prostu nie odbierali jego telefonów.
Na jedno z moich spotkań edukacyjnych, które wielokrotnie organizowałem w moim biurze w centrum Krakowa przy ul Starowiślnej 6, przyszedł lekarz z Kliniki Onkologii przy ul Garncarskiej. Siedział pomiędzy innymi słuchaczami, nie przyznając się, że jest lekarzem. Gdy zacząłem pokazywać zdjęcia piersi kobiet, jak one wyglądały przed zastosowaniem mojej terapii, a jak po miesiącu od jej zakończenia, lekarz ten wstał i dopiero wtedy powiedział, że jest onkologiem i pracuje w Klinice na ul Garncarskiej. Natychmiast bardzo ostro mnie zaatakował twierdząc, że to co mówię jest bzdurą i aby ludzie w to nie wierzyli. Gdy z Sali odezwały się osoby, twierdząc, że stosują moją metodę wraz z całą rodziną i zaczęli mówić o uzyskiwanych efektach, lekarz ten wstał i wyszedł.
2. W czasie ogromnej agresji lekarzy i mediów wymierzonych przeciwko mnie, do mojego Instytutu w Gliwicach (gdzie było 106 pokoi dla 196 chorych) przyjechała dziennikarka Polskiego Radia w Katowicach chcąc zrobić reportaż o działalności Instytutu. W tym czasie wszystkie media, w tym największe i najpopularniejsze; prasa, radio i telewizja, cyklicznie publikowały o mnie i o stosowanej przeze mnie metodzie kłamstwa, które emitowali w czasie największej oglądalności. Nigdy mnie nie zapraszali na toczące się w telewizji dyskusje na mój temat abym mógł się wypowiedzieć, zatem byłem pewien, że i dziennikarka ta przyszła po to by manipulować informacjami. Zaproponowałem jej więc, że może bezpłatnie skorzystać z pobytu w Instytucie i aby na ten pobyt przyjechała z kilkoma osobami ze swojego otoczenia które mają poważne problemy zdrowotne i lekarze leczą ich bezskutecznie. Powiedziałem jej, że podczas pobytu będzie mogła rozmawiać z pacjentami przebywającymi na kuracji w Instytucie, a wówczas będzie miała pewność, że uzyskiwane efekty są standardem, a nie efektem przypadku.
Po kilku dniach przyjechała z dziennikarzem, również z Polskiego Radia oraz jego mamą. Jak zwykle każdemu zgłaszającemu się do Instytutu, tak i im wykonałem autodiagnozę, która powoduje, że organizm sam wskazuje miejsca i narządy chorobowo zmienione.
Po przespaniu trzeciej nocy, dziennikarka ta przyszła do mnie i euforystycznie mówi; na piersi miałam guza nowotworowego i gdy się kąpałam miejsce w którym był guz, dotykałam delikatnie, bo gdy dotknęłam silniej pierś mnie bolała. Wczoraj gdy się kąpałam, zapomniałam o tym guzie i normalnie się myję. W pewnym momencie zorientowałam się, że pierś mnie nie boli, a guz zniknął. Również wspaniałe rezultaty miał ten dziennikarz, a jeszcze lepsze jego mama.
W czasie ich pobytu w Instytucie, dziennikarka systematycznie nagrywała wypowiedzi pacjentów, którzy mieli nie mniejsze od niej rezultaty.
Nagranie to puściła w Radiu kilka razy. Nie mogła bezpośrednio mówić, że wypowiedzi te były zarejestrowane w gliwickim Instytucie, ponieważ zarzucono by jej kryptoreklamę. Jednak wynikało to z wypowiedzi pacjentów z którymi przeprowadzała wywiad. Jak myślicie, ile osób dzięki tym audycjom zgłosiło się na leczenie do Instytutu? Ani jedna! Miałem tylko jeden telefon od kobiety która zainteresowała się tym i zadzwoniła do mnie, lecz na leczenie nie przyjechała. W trakcie rozmowy z nią i z jej wypowiedzi wywnioskowałem, że jest lekarką, lekarze bowiem rozmawiając o chorobach mają swoiste dla ich zawodu wypowiedzi, po czym łatwo ich poznać.
Dziennikarka ta zadzwoniła do mnie po pół roku i w tonie trochę pretensjonalnym powiedziała, że guz ponownie stworzył się jej w tym samym miejscu. Boże święty, bo nie wiem już jak to inaczej określić, dlaczego ludzie nie rozumieją podstawowych informacji jakie im przekazuję o przyczynach chorób. Przecież zasadniczą podstawą naszego życia na ziemi jest zdolność adaptacyjna do wciąż zmieniających się warunków w otoczeniu, tak zewnętrznych jak i wewnętrznych dostosowań się do tych zewnętrznych zmian. Jeśli przez długi czas popełniamy i utrzymujemy błędy, to organizm chcąc przetrwać dostosowuje się do nich, a następnie je utrwala. Jeśli w konsekwencji powstaje jakakolwiek choroba i przez lata ją utrzymujemy, to pomimo, że chorobę tą szybko usuniemy to jednak również przez wiele lat musimy uczyć organizm ponownie poprawnych reakcji aby przeprogramować go na właściwe, swoiste dla niego reakcje by je utrwalić.
Jeśli ktoś po zastosowaniu mojej metody widząc wspaniałe reakcje swojego organizmu, w świadomy sposób ich nie utrwala, to na pewno choroba ponownie wróci! Tak jak codziennie musimy pić, jeść i spać, tak codziennie musimy dbać o organizm aby zachodzące zmiany zewnętrzne jak i wewnętrzne przebiegały poprawnie. Gdy będziecie tak postępowali, to po krótkim czasie wejdzie wam to w nawyk i organizm do tych zachodzących zmian podświadomie będzie się odpowiednio dostosowywał, a wy zapomniecie o chorobach! Jeśli jednak nie będziecie świadomie współpracowali z organizmem, to będziecie musieli oddawać się wyłącznie w ręce lekarzy, którzy będą leczyli wasze objawy, a nie przyczyny chorób, ponieważ ich sprawcami jesteście wy sami.
Przez 25 lat dowodzę, że można samemu świadomie wpływać na swoje zdrowie zamiast ponosić konsekwencje np. amputacji piersi czy też innych ostrych ingerencji w narządy.
Nie będę pisał o dziesiątkach czy setkach tysięcy przypadków osób którym pomogłem, ponieważ nie ma sensu, a ponadto nie chcę aby moja strona internetowa przerodziła się w wielotomową książkę.
Poniżej jedna z pośród wielu tysięcy wymownych opinii.
Jestem lekarzem od 35 lat. Od 14 lat mieszkam i pracuję w Niemczech. Obecnie jestem na emeryturze.
Jako lekarza nie ominęły mnie choroby. Od 12 lat choruję na owrzodzenia żołądka i dwunastnicy. Od dzieciństwa miałam zapalenia miedniczek nerkowych i pęcherza moczowego, które nieustannie się odnawiały. Od 4 lat mam zaawansowane objawy artrozy. Od wielu lat mam dolegliwości kręgosłupa lędźwiowego, krzyżowego i szyjnego. Od paru miesięcy mam częste zawroty głowy spowodowane zaburzeniami błędnika oraz uciskiem na kręgi szyjne. Od 7 lat mam nadciśnienie tętnicze. W młodzieńczych latach przeszłam żółtaczkę zakaźną i od tej pory mam ataki i cierpię na częste zapalenie woreczka żółciowego. W związku z tym zawsze cierpiałam na zaparcia stolca, które od około pół roku przeszły w rozwolnienia, co powodowało częste oddawanie stolca. Miałam też nawracające zapalenia pęcherza moczowego połączone z nietrzymaniem moczu.
Jako lekarz nie tylko sama się leczyłam, ale również korzystałam z usług koleżanek i kolegów lekarzy specjalistów. Niestety stosowana tradycyjna medycyna akademicka nie była mi w stanie pomóc, a wręcz przeciwnie stan chorobowy nieustannie się pogarszał.
W gazecie niemieckiej Info&Tips znalazłam dodatek – miesięcznik „Świat i medycyna”. Umieszczone tam artykuły bardzo mnie zaciekawiły. Jako lekarz nie wierzyłam w prawdziwość opisanych tam efektów leczniczych. Postanowiłam więc sprawdzić to na sobie.
Uzyskane efekty zastosowania metody i materaca przeszły me najśmielsze oczekiwania.
Przestał mi dokuczać żołądek i całkowicie ustąpiła zgaga. Ustąpiły dolegliwości nerkowe, unormowało się oddawanie moczu. Znacznie zmniejszył się obrzęk kolana, co pozwala mi na swobodne poruszanie się. Znacznie zmniejszyły się bóle kręgosłupa i mogę spać bez wybudzeń. Całkowicie ustąpiły zachwiania spowodowane zaburzeniami błędnika. Unormowało się ciśnienie tętnicze. Nie odczuwam żadnych bóli ze strony wątroby i woreczka żółciowego. Unormowało się oddawanie stolca.
Jestem wdzięczna Profesorowi Kazimierzowi Piotrowiczowi za opracowanie tej metody i udostępnienie jej ludziom chorym. Zapewniam, że będę tą metodę propagowała w Niemczech pośród lekarzy oraz ludzi chorych.
Jako lekarz brałam udział wraz z lekarzami opiekującymi się chorymi w Instytucie, w badaniach i analizie wyników kuracji pacjentów. Rezultaty, które obserwowałam, z punktu widzenia medycznego można by uznać jako cud gdybym ich nie obserwowała osobiście i nie poznała teorii tej metody, która dokonuje tak wspaniałych wyleczeń.
Lecząc się w gliwickim Instytucie dowiedziałam się o bezpardonowym zwalczaniu Instytutu oraz Profesora Piotrowicza, czym jestem bardzo zaskoczona. Jako lekarze składaliśmy przysięgę, iż będziemy w jak najskuteczniejszy sposób służyć ludziom chorym.
Wyrażam zgodę na publikację tej opinii, bez moich danych osobowych.
Halina B.