Co to jest i jak działa metoda samoregulacji organizmu którą możesz sam sterować oraz jakie konsekwencje ponieśli zawodnicy najsłynniejszej drużyny futbolu amerykańskiego „DELFINI” w Majami na Florydzie stosując moją metodę podczas leczenia i rehabilitacji.

Rozdział ten, każdy powinien przeczytać kilka razy, a potem co pewien czas go sobie przypominać, po to aby wiedział, a nie wierzył, dlaczego metoda ta równocześnie cofa niemal wszystkie postępujące choroby. Metoda ta nie powstała, ot tak po prostu, że coś mi się przyśniło, siadłem i ją opisałem. Wymagało to czasu, przemyśleń, a po analizie uzyskiwanych efektów zdrowotnych, dalej ją rozwijałem. Moje doświadczenie wykazało, że nie jest wielką sztuką pomóc chorym, nawet w przypadkach chorób uznawanych za nieuleczalne. Sztuką jest przekonać ich aby uzyskiwane efekty zdrowotne adaptacyjnie utrwalali w świadomy sposób. Niestety, ale tylko nieliczne osoby ze świata medycznego mnie w tym wspierały.

 

Skrót BEFTT oznacza synergiczne oddziaływanie mające na celu Bioenergetyczne wzmacnianie sił organizmu otaczającymi nas zjawiskami: Baryczno, Elektro-magnetyczno, Fotonowo, Termiczno, Tlenowymi. Te sześć oddziaływań, są to zjawiska, które oprócz fotonowych, stale, lecz zróżnicowanie wpływają na nasz organizm. Dobierając ich odpowiednie parametry miałem na celu wzmocnienie komunikacji komórkowych, równocześnie wszystkich komórek oraz wymianę tych informacji z centralnym i obwodowym układem nerwowym, który jest wiodącym w poprawnym funkcjonowaniu organizmu jak również w każdym leczeniu, a zwłaszcza medycznym.

Okazało się, że parametry te tak samo rewelacyjnie wpływają na zwierzęta domowe.

 

1 Oddziaływanie baryczno – tlenowe. Każda postępująca choroba jest krzykiem organizmu o tlen. Nie muszę tu wiele tłumaczyć, ponieważ gdy znacząco i szybko zmienia się ciśnienie atmosferyczne, to każdy człowiek, także małe dziecko, odczuwa to mniejszymi lub większymi niedomaganiami. Postanowiłem zatem sztucznie wpływać na ciśnienie, ale tylko wokół ciała człowieka i połączyć je z tlenoterapią. Pielęgniarki pracujące w Instytucie pomagały wejść pacjentom do specjalnie w tym celu wykonanych worków tlenowych, w których przebywali około trzy godziny. Do worka wpompowywało się pod niewielkim ciśnieniem tlen wytwarzany przez koncentrator tlenu. Pacjenta zabezpieczało się tak aby nie mógł oddychać skoncentrowanym tlenem lecz atmosferycznym, ponieważ wdychanie skoncentrowanego tlenu, zwłaszcza długotrwałe, jest szkodliwe i z biegiem czasu prowadzi do śmierci. Szczegóły w rozdziale „Życiodajny tlen zabójca”. Ciśnienie w worku symulowało zwyżkę ciśnienia atmosferycznego, które oddziaływując na ciało pobudzało krążenie krwi. Wiadomo, że latem znacznie rzadziej chorujemy. Każdy chyba też wie dlaczego. Otóż latem lżej się ubieramy, dzięki temu powietrze jak i promienie słoneczne (fotony) mają lepszy dostęp do ciała, a wiadomo, że tkanki skóry także oddychają. Ilość tlenu atmosferycznego w miejscach przebywania jest różna, od 18% do maksymalnych 22%. (W czasach życia dinozaurów, stężenie tlenu wynosiło około 40%.) Ponieważ w worku wokół ciała pod niewielkim ciśnieniem koncentrował się tlen o stężeniu około 40%, zatem tkanki skóry pozyskując tak stężony tlen od zewnątrz, nie musiały go pobierać zbyt wiele z wewnętrznego krążenia. Dzięki temu krwinki mogły przenosić ten zaoszczędzony tlen znacznie dalej, a rozpoznawczy system informacyjny kierował go do chorych narządów. Chore narządy pozyskując więcej tlenu mogły znacznie lepiej i szybciej się regenerować. Zmniejszają się zatem żylaki i wybroczyny oraz w znacznym stopniu miażdżyca, a aż u 95% osób spadało nadciśnienie. Dzieje się tak, ponieważ erytrocyty mocno nasycone tlenem, gdy płyną obok krwinek przyklejonych do naczyń oddają im część tlenu. Wtedy krwinki te wracają do obiegu i ponownie pozyskują tlen z płuc, lub gdy są niezdolne do samonaprawy ulegają rozpadom, a ich miejsca zastępują nowe krwinki. Nie muszę chyba już nikogo przekonywać, że zmniejszały się, a były przypadki, że i znikały blizny pooperacyjne – także pozawałowe serca. Osoby które oczekiwały na transplantacje serca nie musiały się jej poddawać, ponieważ puls serca w ciągu dwunastu dni kuracji w Instytucie, zwiększał się z 18 do 40. Zaczęły goić się owrzodzenia i rany, których lekarze nigdy nie mogli wygoić, zmniejszały się, a nawet znikały wybroczyny i żylaki, znikała marskość wątroby – co wykazywały badania laboratoryjne. Ogólnie mówiąc regulował się cały organizm, jako, że nadwyżkę tlenu krew rozprowadzała do wszystkich narządów i tkanek. To wszystko działo się w ciągu dwunastu dni kuracji w gliwickim Instytucie. Gdybym chciał spisać wszystkie przypadki jakie uzyskiwaliśmy w Instytucie, to musiał bym napisać wiele tomów książek.

Obecnie opracowałem metodę dzięki której nie koniecznie trzeba wchodzić do worka tlenowego, a efekty są jeszcze lepsze niż przebywanie w worku tlenowym. Opracowałem taki zewnętrzny sposób pozyskiwania tlenu, który także wytwarzany jest przez koncentrator tlenu, ale w taki sposób aby w powietrzu którym oddychamy nie przekraczał 23%, czyli taką ilość jaka znajduje się w idealnie czystej atmosferze. Co istotne ta ilość tlenu zwiększa się w całym mieszkaniu, także na zadymionym śląsku. Zatem cała rodzina może podczas nocy z niego korzystać. Jednak bardzo istotny jest system zachowawczy podczas leżenia na materacu, polegający na chwilowym niewielkim zakwaszeniu organzimu. System ten zwiększa ilość tlenu w organizmie i równocześnie wpływa na autoregulację ciśnienia tętniczego, a co najważniejsze udrażnia zrosty w płucach i przywraca skurcze oraz rozkurcze pęcherzyków płucnych. Dzięki temu erytrocyty znacznie lepiej są wysycane tlenem.

 

2 Oddziaływanie termiczne. O leczeniu ciepłem nie trzeba nikogo przekonywać, ponieważ nasz organizm jest ciepłolubny, a temperatura ciała wynosi 36,6oC. Nie można jednak długotrwale i bezkarnie przegrzewać organizmu, dlatego sterownik materaca miał ograniczenie do 40oC, które potem zostało ograniczone do 36oC. Jednak maksymalne nastawy można ustawiać tylko podczas pierwszej godziny leżenia na materacu, wykonując autodiagnozę organizmu. W pozostałym czasie nie mogą przekraczać one większej różnicy niż 4oC od temperatury pomieszczenia w którym śpimy. Natomiast najkorzystniejsza temperatura pomieszczenia w którym śpimy powinna wynosić 18oC. Niektórzy jednak leczą zimnem w kriokomorach, które wynosi nawet około –160oC i także mają jakieś efekty. Wyjaśnię, dlaczego zamiast szokową temperaturą zimna, można uzyskać korzystniejsze zmiany bardzo niewielką zmianą temperatur, zastosowaną w metodzie BEFTT, a równocześnie można nią leczyć bardzo efektywnie. Każdy zna funkcje termostatu w bojlerze. Gdy woda zagrzeje się, termostat wyłącza grzanie, gdy ostygnie włącza je. Jeśli termostat nie wyłączy grzania to nadmiernie zagrzana woda rozerwie zbiornik. Jeśli natomiast nie włączy grzania, wówczas woda będzie zimna. Podobną funkcję w naszym organizmie pełni stres naczyń obwodowych. Nie będę się rozpisywał na ten temat, ponieważ przykład bojlera jest wystarczający. Naciskając zatem przycisk na pilocie połączonym ze sterownikiem i materacem + lub – zwiększamy lub zmniejszamy temperaturę, a tym samym zakres aktywności materaca i organizmu człowieka, który na nim leży. Nie można jednak dowolnie zwiększać temperatury ciała. Gdy po położeniu się na materac ustawimy najwyższą temperaturę 36oC nawet na kilka godzin, to nie tylko nigdy nic się nie stało, ale dzięki temu szybko pobudzimy organizm. Gdy jednak nastawy te pozostawimy na całą noc, wówczas organizm stanie się aktywny i nie będzie można usnąć, a brak snu znacznie bardziej osłabia człowieka, niż organizm może zrekompensować, nawet stosując najlepsze metody lecznicze. Dlatego codziennie należy zmieniać nastawy. Najlepiej po 0,5oC w górę, a gdy osiągnie się 28oC schodzić do około 20oC. Gdy organizm zostanie wzmocniony, można też zejść poniżej 20oC. Latem zalecana temperatura w sypialni powinna być niższa o 4 do 6oC od ustawianej na pilocie. Oddziaływanie materaca ma na celu wpływ na zdolności adaptacyjne organizmu, a adaptacja organzimu jest tym korzystniejsza, im dłużej oddziaływujemy na organizm i możliwie słabymi czynnikami, a takie warunki możemy utrzymać tylko w nocy podczas spania. Nie można także pozostawić nastawów materaca na jednakowej temperaturze na zawsze, aby nie spowodować cieplnej stagnacji adaptacyjnej. Jeśli organizmowi stworzymy długotrwałe warunki ciepłolubne wówczas zacznie chorować. Każdy zapewne wie, że zimniejszy wychów dzieci jest dla nich znacznie zdrowszy niż cieplarniany, ponieważ nabierają wtedy odporności i rzadko chorują. Nastawy materaca należy regulować w zależności od rodzaju choroby i jej zaawansowania. W przypadkach wątpliwych lepiej zapytać się o to lekarza. Najlepiej jednak takiego lekarza, który zna tą metodę i jest otwarty na skuteczną pomoc chorym oraz chce wspomóc swoje leczenie inną metodą. Podnosząc temperaturę, powodujemy, że organizm nie musi zużywać energii na wytworzenie własnego ciepła. Dzięki temu organizm może tą energię skierować do innych celów, jak np. samoregulacje czy samonaprawy komórek. Dlatego nie należy zbyt późno jeść kolacji i zbyt obficie, ponieważ organizm zamiast wykorzystywać swoją moc do samonapraw będzie musiał trawić pokarm i odkładać go w postaci tkanek tłuszczowych. W zależności od wieku człowieka, czas pomiędzy kolacją, a położeniem się na materac powinien wynosić od 3 do 6 godzin. Natomiast ustawiając niższą  temperaturę w materacu, pobudzamy krążenie, a także trenujemy stresy naczyń obwodowych, których zadaniem jest ograniczanie krążenia obwodowego. Jak już pisałem, tą zaoszczędzoną krew, wraz ze składnikami odżywczymi i tlenem organizm kieruje wówczas do narządów, których uporządkowanie uznał za priorytetowe. Takie zjawiska stresowe występują też podczas intensywnego wysiłku, np. biegu. Wiele osób ma stale, lub zbyt często zimne nogi, a bywa, że i ręce. Stosują oni różne lekarstwa czy też nagrzewają je na różne sposoby. Na jakiś czas stają się one cieplejsze, a po chwili znów stale są zimne. (Takie problemy ja miałem przez lata i nikt nie był mi w stanie pomóc, a lekarze proponowali mi amputację nogi. To dzięki rozpaczliwemu poszukiwaniu zapobiegnięcia amputacji, powstała ta metoda.) Osoby te zazwyczaj mają niskie ciśnienie, a jeśli są to kobiety, mają również większe lub mniejsze bóle menstruacyjne i problemy z zajściem w ciążę oraz inne problemy, które także są wynikłe z niedociśnienia. Znam lekarki, które też miały takie problemy, a niektóre nadal je mają, ponieważ jak twierdzą, nie mają czasu zająć się sobą. (Są to kolejne dowody poświęcania swego zdrowia lekarzy dla pacjentów.) Wrócę do przykładu bojlera. Zimne stopy informują nas o zablokowaniu się sygnałów informacyjnych które ograniczają krążenie obwodowe. Jeśli dany narząd nie potrzebuje już zwiększonego krążenia, rozkurcza naczynia obwodowe i dożywia tkanki, które przez ten czas były mniej lub znacznie mniej dokrwione. Gdy jednak do naczyń tych nie dotrze informacja o konieczności ich rozkurczu, organizm musi tą krew gdzieś podziać. Jeśli nie ma potrzeby skierowania jej do innych narządów, wówczas zmniejsza ciśnienie tętnicze. Czym dłużej utrzymujemy taki stan, tym bardziej zmniejsza się ciśnienie, a procesy adaptacyjne utrwalają to zakłócenie. Organizm nie umiejąc odblokować sygnału rozkurczowego naczyń obwodowych, równocześnie spowalnia krążenie krwi, a procesy adaptacyjne utrwalają ten błąd. W takich i innych przypadkach blokowania się jakiejś funkcji organizmu, zaczyna działać efekt błędnego koła, im większy utrzymuje się problem, tym bardziej on narasta – im bardziej narasta, tym większy powstaje problem. Praca serca w znacznie mniejszym stopniu podlega temu efektowi błędnego koła. Gdyby bowiem serce wciąż utrzymywało czy zwiększało ciśnienie krwi, pękła by np. któraś z tętniczek i nastąpił by wylew krwi lub tez powstał by zawał serca. Gdyby to był wylew do mózgu to powstał by paraliż. W takim systemie błędnego koła działają wszystkie narządy i cały nasz organizm. Najpierw przesyłana jest informacja, potem następuje reakcja zgodna z tą informacją i w końcu odpowiedź co robić dalej? Gdy zostaje zakłócona informacja, nie dokona się reakcja, a zatem nie będzie odpowiedzi, gdy stan ten utrzymuje się lub pogłębia, wtedy organizm szuka wyjścia z sytuacji i nierzadko koryguje geny odpowiedzialne za daną funkcję. Jeśli korekty genetyczne utrzymują się, wówczas błędy te utrwalają się adaptacyjnie. Wtedy możemy mówić o chorobie genetycznej. Gdy natomiast została wysłana informacja, a zakłócona zostanie reakcja, wówczas organizm śle odpowiedź o błędnej reakcji i tym samym o zaistniałym problemie do centralnego układu nerwowego (OUN), którym jest górna wiązka nerwowa kręgosłupa i mózg. Wówczas OUN wysyła do miejsca z którego otrzymał sygnał, informacje zwrotne, których zadaniem jest wspomożenie systemu informacyjnego chorego narządu. Jeśli jednak sygnały wysłane do OUN napotkają na drodze przeszkodę, np. 50% to do narządu dotrze taka sama odpowiedź zwrotna. Wówczas dany narząd zregeneruje się tylko w połowie i nadal będzie słał sygnały do OUN o swym problemie. W ten sposób powstaje i postępuje znacząca ilość chorób. Jest to kolejny przykład efektu błędnego koła. Kolejna funkcja termiczna jaką zaobserwowałem i zastosowałem w metodzie BEFTT to efekt stawianych baniek. Każdy kto miał stawiane – zazwyczaj na plecach bańki wie, że po ich zdjęciu pozostają ciemnoczerwone lub nawet ciemno fioletowe zabarwienia. Pytałem osób, które stawiają bańki jak i lekarzy dlaczego one pomagają. Nikt jednak rzeczowo nie mógł mi tego wyjaśnić. Ponieważ szybko rozszyfrowałem to zjawisko i uznałem je za korzystne dla powrotu do zdrowia, zatem opiszę je, a także opiszę opracowane przeze mnie i wprowadzone do oddziaływań materaca BEFTT takie samo zjawisko lecz znacznie korzystniejsze niż stawianie baniek. Bańki poprzez zassanie skóry, tworzą wewnątrz podciśnienie. Wiadomo, że zassana skóra jest ukrwiona, a zassanie powoduje zatrzymanie tego krążenia. Każdy wie, że gdy się skaleczy to krew szybko krzepnie. Tak samo krzepnie ona w skórze, którą zassała bańka, ponieważ naturalne ciśnienie krwi w zassanych naczyniach nie jest w stanie przepompować tej krwi. Wiadomo jest, że komórki w danym narządzie komunikują się ze sobą. Prościej mówiąc wzajemnie sczytują informacje i wzajemnie sprawdzają czy sąsiadujące z nią komórki posługują się tym samym kodem. Komórki wymieniając wzajemnie informacje, gdy zauważają problem w którejś z nich, uaktywniają w niej programy kontrolno-wspomagające. Są to programy samoregulacyjne, samoobronne i samonaprawcze, jeśli jednak samonaprawa którejś komórki nie jest możliwa, wówczas uaktywnia się w niej program autoagresji. Komórka rozpada się, a w jej miejsce wbudowuje się komórka macierzysta. Sygnały jakimi posługuje się organizm, to sygnały chemiczne, akustyczne, mechaniczne drgania błon komórkowych, sygnały podczerwieni, elektromagnetyczne, elektryczne, magnetyczne, fotonowe, termiczne i termodynamiczne. Bańki jak wiadomo, są stawiane niezbyt gęsto, zatem po ich zdjęciu w miejscach zassanych pozostają zazwyczaj fioletowe wybroczyny. Wybroczyny te to nic innego jak skrzepła w skórze krew, a zatem uszkodzone komórki. Komórki obwodowe zdrowych tkanek, usadowione wokół wybroczyn, rozpoznają te uszkodzone komórki, zatem natychmiast przystępują uaktywniają w nich samonaprawę, lub w komórkach które nie są zdolne do samonapraw uaktywniają autoagresję. Aby to wszystko się odbyło poprawnie, znacząco wzmacnia się w tych miejscach krążenie krwi. Ponieważ naprawy takie trwają kilka dni, zatem przez kilka dni tworzy się temperatura w miejscach postawienia baniek. Osoby stawiające bańki ostrzegają aby nie wychodzić na dwór i nie przeziębić się, ponieważ nawet niewielki szok termiczny może wywołać przeziębienie, a nawet zapalenie płuc. Zwiększone przez kilka dni krążenie uciepla i uaktywnia receptory obwodowe, które odbierają informacje z otoczenia i przekazują je do narządów wewnętrznych. Dzięki temu narządy wewnętrzne pobudzane przez kilka dni bodźcami zewnętrznymi lepiej funkcjonują. Oczywiście metodą tą nie usunie się poważnych i długotrwających chorób, ponieważ baniek nie da się stawiać codziennie, ponadto skończyło by to się tragiczne.

Co zatem ja opracowałem? Otóż dobrałem materiał, który kumuluje ciepło i nie chłonie wody, po to aby można go umyć z potu oraz używać wielokrotnie i skonstruowałem go w taki sposób, aby efekt baniek tworzył się na całej powierzchni materaca, obojętnie w jaki sposób i gdzie człowiek się na nim położy i jak się obróci. Zatem efekt baniek tworzy się także na rękach, biodrach, kręgosłupie, brzuchu, piersiach. Jeśli przez dłuższy czas leżymy na dowolnej stronie ciała, wówczas na odcinkach 3cm kwadratowych powstaje  tylko lekko zaróżowiona plama zamiast zasinienie, która po obróceniu się lub zejściu z materaca znika zazwyczaj w czasie jednej minuty. Nie powstaje zatem przegrzanie, a tym bardziej skrzepnięcie krwi lecz tylko lekkie zagrzanie, ponieważ wokół tych kwadracików samoistnie obiega powietrze, które nie dopuszcza do przegrzania. Można więc od razu wychodzić na dwór, lecz trzeba się trochę cieplej ubrać, oczywiście w zależności od pory roku. Jeśli nastawy temperatury są większe, wówczas jakiś czas przed zejściem z materaca należy zmniejszyć nastawy w taki sposób aby nie odczuwać zbytniego zagrzania ciała. Dzięki możliwości regulacji materaca mamy wpływ na homeostazę i adaptację organizmu. Możemy je w dowolnym czasie uaktywniać lub spowalniać. Zawsze też wychodziłem z założenia, że homeostaza i adaptacja są ze sobą ściśle powiązane, a adaptacja organizmu jest tym korzystniejsza, czym delikatniejszymi bodźcami na nią wpływamy. Pamiętajmy, że wszystkie funkcje organzimu dokonują się w zaadaptowanym przez miliony lat środowisku. Oddziaływanie materaca BEFTT to właśnie takie mikro środowisko, na które możemy mieć wpływ.

 

3 Oddziaływanie elektromagnetyczne i magnetyczne.

O leczeniu polem magnetycznym zapewne każdy słyszał. Różnica pomiędzy tymi leczniczymi polami, a oddziaływania pola zaprojektowanego przeze mnie jest kolosalna. Wiadomo, że na leczniczym polu magnetycznym można leżeć nie dłużej niż piętnaście minut. Na zaprojektowanym przeze mnie polu można leżeć wiele nocy, pod warunkiem zmian ustawień sterownika w sposób jaki opisałem w części „Oddziaływanie termiczne”. Wiadomo, że lecznicze pola magnetyczne mają duże natężenie. Pole zaprojektowane przeze mnie obecnie ma zaledwie od 0,02µT do 1,5 µT. Ponadto na całej powierzchni materaca znajduje się tysiące punktów o różnym natężeniu, które w chwilach wahania się prądu w sieci stale minimalnie się zmieniają. Według przepisów Unii Europejskiej dopuszczalne pole magnetyczne oddziałowujące na organizm człowieka przez osiem godzin nie może przekroczyć 83,6 µT. Przed wejściem Polski do Unii Europejskiej, norma ta wynosił 760 µT. Znowuż zastosowałem zasadę korzyści adaptacyjnych – im słabszymi bodźcami oddziałujemy na organizm przez długi czas, tym adaptacja jest korzystniejsza. Przedstawię tu pewno zdarzenie. Opis ten jest bardzo istotny w zrozumieniu mechanizmu działania metody BEFTT. W 2002 roku zadzwonił do mnie profesor medycyny Mark P., który wówczas był w pierwszej dziesiątce najlepszych immunologów świata, był nawet zgłoszony do Nagrody Nobla. Na Florydzie miał duże laboratorium medyczne. (W laboratorium tym opracował także prosty sposób wykonywania testów ze śliny, sprawdzających czy organizm jest podatny na zakażenie wirusem HIF. Testy te rozprowadził w Polsce w aptekach lecz sprzedano tylko kilka testów. Gdy ukazały się one w sprzedaży, wtedy w tv wystąpił jakiś ksiądz i wypowiedział się, że nieetycznym jest aby ludzie dowiedzieli się, że są zakażeni, ponieważ będą popełniać samobójstwa…) W Krakowie skończył on politechnikę, a w USA medycynę. Promował także prace doktorskie z dziedziny immunologii. Profesor ten zadzwonił do mnie i przez długi czas wypytywał mnie o tą metodę. Gdy opowiedziałem mu na czym ją oparłem to już po tygodniu przyjechał do mnie by móc przez dziesięć dni wraz z zatrudnianymi u mnie lekarzami przyjmować i konsultować pacjentów, aby przekonać się osobiście czy rzeczywiście mamy takie efekty o których słyszał. Przez ten czas bywał także obecny podczas moich wykładów dla pacjentów Instytutu. Na spotkaniach tych zawsze podkreślam, że metoda ta powoduje znacznie efektywniejsze przyswajanie pokarmów, a podczas leczenia leków, zatem powinno się je ograniczać. Po dziesięciu dniach zaproponował mi otworzenie wspólnej firmy w USA, ja wnoszę patent, a on pieniądze na badania. Poleciałem do USA i w Teksasie założyliśmy wspólną firmę. Wróciłem do Polski, a on zajął się tam nadzorowaniem produkcji. Wówczas były one wykonywane w postaci łóżka. Następnie profesor zajął się badaniami. Zaczął od chorych mających problemy z kolanami. Pacjentów dobierał jednak takich, którzy mieli i inne choroby, a zwłaszcza serca, jako, że naocznie widział u mnie rewelacyjne wyniki osób mających chorobę wieńcową. Równocześnie kilka łóżek przekazał słynnej drużynie futbolu amerykańskiego „Delfini” w Majami na Florydzie. Do współpracy zaprosił też głównego trenera tej drużyny oraz głównego trenera Uniwersytetu Medycyny Sportowej i Sportu, który mieści się także w Majami. Gdy przyleciałem do Stanów pokazał mi całą Florydę, zawiózł do Los Angeles i Las Vegas. Po rozmowie z nimi wszystkimi trzema w restauracji, zrobiliśmy sobie zdjęcia. Główny zapaśnik Delfinów ponad pół roku temu, podczas meczu uległ kontuzji. Pomimo najlepszych sposobów leczenia oraz dwunastu operacji jakie mu wykonano stosując najnowocześniejsze techniki amerykańskiej medycyny nic mu nie pomogło. Gdy położył się na materacu, to już po tygodniu zaczął trenować, a po dwóch wrócił do rozgrywek. Na łóżkach położyło się też dwóch innych sportowców. Wszyscy byli zachwyceni wynikami i dali tak rewelacyjne opinie o nich, że gdy je w przeczytacie, to będziecie zszokowani wynikami. Powiedzieli, że na czym innym już nie będą spać. Po kilku latach profesor ten wrócił na stałe do Polski, ponieważ prawnicy Delfinów zaczęli go ścigać. Okazało się, że po kilku miesiącach spania na łóżku, na kolejnych meczach wszyscy trzej łamali nogi. Jak wiadomo sportowcy zasilają organizm różnymi odżywkami i stale spali na łóżkach. Profesor zapomniał, iż na spotkaniach mówiłem, że metoda ta powoduje, iż organizm znacznie lepiej wchłania składniki pokarmowe, a podczas leczenia leki. Sportowcy chcąc mieć mocne mięśnie i kości zażywają różne odżywki, które gdy spali na łóżkach były znacznie lepiej wchłaniane, zatem kości nadmiernie utwardziły się i zmniejszyły swą naturalną elastyczność. Przeciążenie podczas meczu powodowało, że łamały się. Prosiłem tego profesora aby wysłał mi jedno łóżko do Polski bym mógł sprawdzić jego parametry, jednak łóżka mi nie wysłał. Piszę to dlatego, aby tym którzy posiadają materac BEFT przypomnieć jak ważny jest równoczesny system zachowawczy oraz zmniejszenie ilości spożywanego pokarmu gdy użytkuje się materac BEFTT. Jeśli materac użytkuje się w celach profilaktycznym, najlepiej nie spać na nim każdą noc, lecz wymieniać się miejscem spania z rodziną. A oto kolejna historia tego profesora połączona z tym materacem. W Ameryce, aby dopuścić do badań jakiekolwiek urządzenie magnetoterapii, w dopuszczeniu ich do badań decydujący głos ma pani profesor, jak wyraził się o niej;  „guru magnetoterapii w Ameryce”. Gdy pomierzyła ona pola nad łóżkiem, wówczas zapytała, a cóż tu ma leczyć, przecież pole to nie wniknie nawet do skóry. Nie wiem czy w związku z tą wypowiedzią pani profesor, nie zmienił on parametrów pola magnetycznego, ponieważ jak już wspomniałem nie przysłał mi łóżka do Polski. Natomiast ode mnie kupił ich około trzydziestu sztuk. Profesor opowiedział mi o tym co powiedziała pani profesor. Moją filozofią było, że właśnie pole to nie ma wnikać we wnętrze ciała, a nawet w warstwę skóry, lecz ma pobudzać receptory obwodowe. Jak wiadomo receptory te odbierają informacje z otoczenia o zmieniających się warunkach, także poprzez mikroskopijne pole magnetyczne jakie wytwarza ludzki organizm. To mikroskopijne pole, między innymi synchronizuje się z ziemskim polem magnetycznym i za jego pośrednictwem przekazuje do OUN informacje zachodzące w otoczeniu. Taki najbardziej znany odbiór informacji, to informacje o zmianach ciśnienia atmosferycznego wychwytywane przez baroreceptory, na które wszyscy bardziej lub mniej reagują. Zakłócenia w odbiorze ciśnienia atmosferycznego przez baroreceptory powodują gorsze samopoczucie. Jedni ludzie są tak wyczuleni, że ciśnienie ledwie drgnie, a oni dwa, trzy dni wcześniej już reagują i mówią, że łupie ich w kolanach czy gdzieś indziej, twierdząc, że będzie zmiana pogody i ci są takimi żywymi barometrami. Natomiast są tacy, którzy reagują dopiero gdy ciśnienie jest już znacznie zmienione. U nich np. ból głowy zazwyczaj nie występuje, a jeśli występuje to trwa znacznie krócej. Są też tacy, którzy nie odczuwają żadnych odczuć podczas zmiany ciśnienia. Materac BEFT wpływając na całokształt systemu informacyjnego organizmu powoduje, że u niemal wszystkich osób, które miały problemy gdy zmieniało się ciśnienie, znacznie się one zmniejszają, a u wielu znikają. Bywają i tacy, którzy po zastosowaniu materaca BEFTT przestają odczuwać zmiany ciśnienia atmosferycznego.

 

4 Oddziaływanie fotonowe. W tej części doszedłem do niewielu nowych rozwiązań. Głównie do tego, iż częstotliwość emitowanego światła powinna wynosić milion herców i że korzystnie jest włączyć ją do tej metody i użytkować, zwłaszcza zimą. Ponadto powinno się oddziaływać małymi lampkami światłem o wszystkich barwach równocześnie, bowiem nadmiar każdego koloru organizm wyemituje. Jeśli jednak często wychodzimy na słońce, to fotony magazynują się w komórkach. Spoglądając na komórkę pod względem światła, to uważam, że zdrowa komórka to taka komórka, która ma zdolność magazynowania dużej ilości fotonów. Każdy przecież wie, że bez słońca nie było by na ziemi życia, a zatem i nas. Więcej informacji o światłoterapii możecie znaleźć na stronach internetowych, ponieważ nie chcę robić plagiatów.

Opis ten jest opisem standardowym. Nie jest możliwe aby metodę BEFTT opisać szczegółowo, ponieważ oprócz stosowania materaca, każda choroba i w zależności od jej zaawansowania wymaga różnych dodatkowych działań zachowawczych chorego podczas dnia gdy nie leży już na materacu. Gdy jednak przeczytacie wszystkie rozdziały książki, wówczas bez trudu wszystko zrozumiecie. Na zakończenie tego rozdziału apeluję do wszystkich; przestańcie wreszcie być nieświadomymi swego organizmu „małpoludami”. Ziemia bowiem powinna wreszcie przestać być „Planetą ludzkich małp”. Wymuście zatem na parlamentarzystach wprowadzenie do wszystkich szkół nauczania o przyczynach chorób, rozpoznawania ich faz początkowych oraz sposobów zapobiegania im w fazie przedwstępnej. Będziecie wówczas równymi partnerami w rozmowach z lekarzami, w przypadkach gdy będziecie musieli się do nich udać. Stosowanie przez wszystkich ludzi profilaktyki od urodzenia spowoduje znacząco mniejszą ilość chorób. Oszczędności jakie z tego wynikną, pozwolą zwielokrotnić wynagrodzenia lekarzom, dzięki temu nie będą oni „robotami” ciężko pracującymi przez całe dnie na utrzymanie rodziny. Przypomnę, że taki system prozdrowotny propagowałem będąc kandydatem na Urząd Prezydenta Polski w 1995 roku.