Szanowni Państwo

Uważnie zastanówcie się nad treścią w tym rozdziale. Ewangelia Marka (w 8:18) głosi; Macie oczy, a nie widzicie, macie uszy, a nie słyszycie.

Gdy lekarz popełnia błąd i pacjent ponosi szkodę, a Izba Lekarska nie jest w stanie go wybronić, to lekarz ten ponosi konsekwencje prawne.

Gdy wszyscy lekarze przez lata leczą chorych według narzuconych im medycznych reguł, a pomimo to choroby postępują i zbierają żniwa śmierci, to zrozumiałym jest, że żaden z tych lekarzy nie może ponosić konsekwencji. Gdy lekarze w Polsce przez niemal rok strajkowali to śp. profesor Zbigniew Religa gdy był Ministrem Zdrowia powiedział w Wiadomościach TVP, że śmiertelność w tym czasie spadła o 30%, co w skali każdego roku stanowi około 150 tysięcy zgonów. Dlaczego zatem decydenci którzy narzucają lekarzom sposoby leczenia nie ponoszą zbiorowej odpowiedzialności? Czyżby dlatego, że decydencki świat medyczny zniewolił wszystkich lekarzy oraz prawo i uznaje te choroby za nieuleczalne, pomimo, iż fakty dowodzą, że większość tych chorób można łatwo wyleczyć włączając do leczenia objawowego nieinwazyjne metody zachowawcze? Decydenci ci słysząc to, zamiast podjąć współpracę i skutecznie pomagać chorym podejmują walkę z tymi którzy udowadniają, że choroby te można skutecznie cofnąć, a także im zapobiegać. Czy zatem decydenci ci nie powinni być oskarżeni o ludobójstwo? Dlaczego masowo krzywdzeni chorzy nie występują ze zbiorowymi pozwami przeciwko tym decydentom? Dlaczego parlamentarzyści akceptują taki stan bezprawia i chronią go prawem gwarantując decydenckiemu środowisku medycznemu monopol na takie leczenie?

 

Osoby, które przeczytały tą treść proszę o wypowiedzenie się, dlaczego waszym zdaniem dzieje się tak od lat, a pomimo to nikt nie chce tego zauważyć?