Profesor Zbigniew Religa będąc Ministrem Zdrowia ogłosił, że podczas strajków lekarzy śmiertelność ludzi spadła o 30%! Wynika z tego, że w skali roku wynosi to około 150000 zgonów, a w skali światowej ilość ofiar medycyny w jednym roku przekracza ilość ofiar wszystkich wojen na świecie!

Wiadomo jest, że lekarze są świadczeniodawcami usług medycznych, a pacjenci świadczeniobiorcami. Nie ma zatem wątpliwości, że lecznictwo jest biznesem. Dlaczego zatem w tej najważniejszej dla ludzkości dziedzinie nie tylko nie istnieje oficjalna konkurencja lecz jest ona prawem zakazana i bezwzględnie zwalczana, pomimo, że lecznictwo na całym świecie wciąż zgodnie twierdzi, że nie jest w stanie skutecznie pomóc chorym w około 80% przypadkach chorób postępujących, ponieważ nie zna ich etiologii (przyczyn)?

 

Lecznictwo doskonale rozwinęło się w ratowaniu życia, w leczeniu objawów chorób oraz w przypadkach wynikłych z nagłych zachorowań, dlaczego zatem nie radzi sobie z przyczynami około 80% chorób postępujących? Przez 22 lata wraz z lekarzami pracującymi u mnie udowadnialiśmy i publikowaliśmy, że znaczną większość tych chorób można zwalczyć w łatwy sposób jeśli usunie się ich przyczyny. Publikacje te spowodowały ogromną agresję środowiska decydenckiego i niektórych lekarzy! Postanowiono zatem wraz z grupką sprzedajnych dziennikarzy, doprowadzić do zniszczenia metody, którą można było skutecznie leczyć równocześnie niemal wszystkie choroby postępujące.

Aby skutecznie pozbyć się problemu z nieefektywnym leczeniem medycznym chorób postępujących, należy wprowadzić do szkół na każdym szczeblu nauczania powszechne lekcje medycyny samozachowawczej, a lekarzom płacić za skuteczność w leczeniu tych chorób, a nie za wykonywanie narzuconych im procedur medycznych. Aby powstała legalna i skuteczna konkurencja, która przyniesie korzyści całemu społeczeństwu należy zezwolić lekarzom na tworzenie Niezależnych Izb Lekarskich. Obecna jednowładcza Izba Lekarska ubezwłasnowolniła wszystkich lekarzy i społeczeństwa we wszystkich krajach. Lekarzom nie wolno leczyć pacjentów innymi metodami niż są dopuszczone przez decydentów medycyny, nawet gdy wykazują one znacznie większą skuteczność w leczeniu, a zwłaszcza w zapobieganiu chorobom!!! Przepisy Unii Europejskiej również nie dozwalają na wdrożenie wolnej konkurencji w lecznictwie! Dlaczego lekarze nie mogą, a tak naprawdę to nie chcą uwolnić się od jednowładczej Izby Lekarskiej i co miesiąc opłacają się Izbie płacąc na jej istnienie składki? Ponieważ mają z tego wymierne korzyści. Nie ma ludzi nieomylnych, także pośród lekarzy. Jeśli lekarz się pomyli i doprowadzi do śmierci pacjenta, czy też kilku pacjentów, a postępował według procedur medycznych, to Izba Lekarska go obroni i nadal będzie lekarzem. Jeśli jednak lekarz stosując metodę, która nie jest dopuszczona przez gremia medyczne i uratuje życie setek ludzi, ale w jednym przypadku mu się to nie uda i pacjent umrze, to lekarz ten zostanie ukarany, tak przez Izbę Lekarską jak i przez prokuraturę. A trzeba wiedzieć, że lekarze wciąż się uczą zwalczać coraz to nowe choroby, o pomyłkę jest zatem nietrudno.

 

W 1999 roku w Gliwicach zarejestrowałem działalność z zakresu medycyny holistycznej pod nazwą Międzynarodowy Instytut Zdrowia (106 pokoi dla 196 pacjentów) gdzie wraz z zatrudnionymi lekarzami leczyliśmy wszystkie choroby postępujące, włącznie z 80% chorób, które świat medyczny uznawał i nadal uznaje za trudne do wyleczenia, nieuleczalne, a także o podłożu genetycznym. Nie leczyliśmy tylko stanów agonalnych, zakaźnych dla otoczenia oraz nieodwracalnych procesów chorobowych typu Down. Dlaczego mieliśmy takie sukcesy? Ponieważ oprócz objawowego leczenia stosowanego przez lekarzy głównie skupialiśmy się na przyczynach chorób, a wiadomo, że jeśli usunie się przyczynę choroby to organizm bardzo szybko wraca do normy. W Instytucie obowiązywała zatem zasada, że pacjent nie płacił z góry za pobyt, lecz dopiero po sprawdzeniu skuteczności leczenia, na co wystarczyło kilka godzin. Aby jednak pacjenci nie mieli żadnych wątpliwości co do wyników leczenia, za pobyt w Instytucie płacili dopiero po dwóch dniach. Natomiast pracownicy Instytutu, pielęgniarki i lekarze, już od chwili przyjęcia pacjentów, namawiali ich aby oprócz osobistego sprawdzenia swoich wyników w leczeniu, wypytywali także innych pacjentów o te wyniki, zwłaszcza tych, którzy kończyli dwunastodniowy pobyt w Instytucie. Czy można było udzielić większych gwarancji? Nikt na świecie nie daje takich gwarancji!

Właśnie ten system gwarancji oraz skuteczność leczenia chorych w gliwickim Instytucie, stał się „solą w oku” niektórych decydentów świata medycznego. „Szeregowi” lekarze w niczym nam nie przeszkadzali, ponieważ oni z powagą i oddaniem pomagali i nadal pomagają chorym. Niektórzy lekarze również korzystali z leczenia w gliwickim Instytucie, ponieważ medyczne sposoby leczenia były w ich przypadkach chorobowych nieskuteczne. Lekarze którzy podjęli pracę w Instytucie, najpierw byli w nim pacjentami, ponieważ chcieli dogłębnie poznać tą metodę. Lekarze ci byli jednak ścigani przez Izbę Lekarską i karani za to, że pracowali w moim Instytucie. Ściganie tych lekarzy nasiliło się gdy napisali pisma do Śląskiej Izby Lekarskiej proponując przekazanie wskazanym przez Izbę lekarzom wyników oraz metodę dzięki której uzyskują w Instytucie takie wyniki. Pomimo karania tych lekarzy przez Izbę Lekarską, niektórzy z nich nadal u mnie pracowali aż do chwili likwidacji Instytutu. W agresji wobec gliwickiego Instytutu przodował dr Maciej Hamankiewicz, który był wówczas Prezesem Śląskiej Izby Lekarskiej, a potem został wybrany na Prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej. Do agresji tej włączyły się największe media w Polsce, w tym prasa, radio i telewizja, które w programach o największej oglądalności prowadziły masową, agresywną antyreklamę wobec mnie, gliwickiego Instytutu i lekarzy tam pracujących w celu zniszczenia Instytutu. Podkreślę, że do żadnego z tych programów ani mnie ani żadnego z lekarzy pracujących w Instytucie, nie zaproszono. Zapewne dlatego abym nie mógł odeprzeć ich medialnych manipulacji, oszczerstw i kłamstw. Media te działały w myśl sprawdzonej metody Goebbelsa i Feliksa Dzierżyńskiego, którzy twierdzili, że osoby którym nie udziela się głosu nie mają racji… Wniosek z tego taki, że na osoby te media mogą bezkarnie wydawać publicznie wyroki skazujące.

Dlaczego zatem nie stanęło w obronie moich metod leczenia niemal osiemset tysięcy osób którym pomogłem przez 22 lata mojej działalności? Gdy do kilkudziesięciu z nich zadzwoniłem i zadawałem to pytanie, wówczas odpowiadali, że bali się aby ich nie zobaczyli i rozpoznali lekarze, gdy będą potrzebowali ich pomocy…

Dlaczego zatem prawo ustanawiane przez polityków, którzy nie mają pojęcia o skutecznym leczeniu przyczynowym zmusza całe społeczeństwo do płacenia z góry za usługi medyczne, pomimo, że decydenci medycyny zapewniają, że nie są w stanie pomóc chorym w około 80% chorób? Społeczeństwo jest obojętne na swój los ponieważ tak ukształtowano ludzką psychikę. Zatem pomimo, iż lekarz nie tylko nie gwarantuje chorym wyleczenia lecz nawet zapewnia, że w obecnej chwili lecznictwo nie jest w stanie wyleczyć danej choroby, to ludzie nadal poddają się temu leczeniu. Ludzie  oczekują, że system lecznictwa uporządkują politycy, którzy jak życie wielokrotnie dowiodło, przede wszystkim wzajemnie się zwalczają by utrzymać się przy władzy, oraz pilnują własnych interesów… Niegdyś media podały do wiadomości, że politycy przeznaczają 80% czasu na walkę z innymi partiami, 10% na załatwianie własnych interesów a tylko 10% na pracę na rzecz kraju i społeczeństwa. Nie bardzo w to wierzę aby było to prawdą. Istnieje taki dowcip o mediach, a zwłaszcza telewizji, że podają one trzy rodzaje wiadomości; prawdziwe, prawdopodobne i nieprawdziwe. Prawdziwe są to nekrologi, prawdopodobne informacje o pogodzie, a wszystkie pozostałe są nieprawdziwe…