26.11.2018

Kazimierz Piotrowicz                                                                                           Chorzów                                                                                            www.kazimierzpiotrowicz.pl

SKARGA NADZWYCZAJNA

Minister Sprawiedliwości i

Prokurator Generalny

Zbigniew Ziobro

 

Niniejszym składam skargę nadzwyczajną i wnoszę o spowodowanie wznowienia poniżej opisanej sprawy, (Sygn. akt lV K 1417/04) celem zniesienia wydanego na mnie wyroku przez Sąd Rejonowy w Katowicach (Sygn. akt lll K 173/07). Ma to na celu odzyskanie mojej godności osobistej oraz rehabilitację w oczach społeczeństwa w Polsce i Unii Europejskiej, a zwłaszcza ochronę dobra zdrowia społeczeństwa w Polsce oraz w Unii Europejskiej. W związku z powyższym składam skargę na ewidentnie krzywdzące postępowanie i mataczenie polskim wymiarem sprawiedliwości przez Sąd Rejonowy w Katowicach w prowadzonej przeciwko mnie sprawie wytoczonej z prywatnego oskarżenia przez prywatną organizację Śląską Izbę Lekarską w oparciu o art. 212 § 1 kk; o pomawianie przeze mnie lekarzy Śląskiej Izby Lekarskiej, podważanie zaufania pacjentów do lekarzy oraz nazwanie tej Izby organizacją gangsterską i mafią, które to zarzuty były nieprawdziwe, co dowodzę w niniejszej skardze, a mianowicie;

– rażąco nieprawidłowe procedury sądowe,

– rażącą niesprawiedliwość Sądu,

– rażące nadużywanie władzy przez Sąd Rejonowy w Katowicach podczas prowadzonych rozpraw,

– mataczenie Sądu i nie dopuszczanie do zeznań świadków,

– pomijanie lub niewłaściwe protokołowanie zeznań, którymi to zeznaniami chciałem wykazać bezzasadność oskarżenia mnie przez prywatną organizację Śląską Izbę Lekarską. Zeznaniami tychże świadków chciałem również dowieść przestępstw ignorowania zapisów Art. 240 KK oraz to, iż znacząca część decydenckiego środowiska medycznego i część lekarzy będących w pełni tego świadomi, działając we własnym prywatnym interesie, w zorganizowany sposób, systematycznie popełniają zbrodnie z Art. 118a KK § 1 wobec polskiego społeczeństwa oraz społeczeństw zrzeszonych w Unii Europejskiej.

 

Niniejsza skarga nadzwyczajna

ma nadzwyczajne znaczenie ogólnospołeczne. Dotyczy bowiem zorganizowanych działań znacznej części decydenckiego środowiska medycznego oraz współpracującym z tym środowiskiem polskim ustawodawstwem i polskim wymiarem sprawiedliwości, w naruszaniu bezpieczeństwa zdrowia narodu polskiego i narodów Unii Europejskiej. Działania tych decydentów zniszczyły nie tylko moje starania dla dobra zdrowia ludzkości, ale również mnie osobiście i moją rodzinę. Są one przede wszystkim wymierzone w bezpieczeństwo zdrowotne ludzkości. Historię systematycznego medycznego zniewalania lekarzy, a poprzez tych lekarzy ludzi, publikuję od ponad 25 lat. Zagrożenia te wynikają z tego, że środowisko to świadomie pomija zwalczanie przyczyn chorób na rzecz wydłużania leczenia objawowego, co w konsekwencji utrwala choroby w trakcie ich leczenia i wymaga zazwyczaj dozgonnego leczenia farmaceutycznego. Świadome długotrwałe leczenie objawowe często prowadzi do okaleczeń chorych, a wielu z nich doprowadza do przedwczesnej śmierci. Bezwzględne zwalczanie innych skutecznych sposobów leczenia, a zwłaszcza zapobiegania chorobom, działa nie tylko na szkodę chorych lecz również w ogromnym stopniu obciąża budżet państw unijnych. Wymieniane w tym piśmie działania środowiska medycznego od wielu dekad mają charakter ciągły i narastający. Na jawne uzależnianie lekarzy oraz zniewolenie społeczeństw przez decydenckie środowisko medyczne i niektórych współpracujących z tym środowiskiem lekarzy, wskazywałem również kandydując na Urząd Prezydenta Polski w 1995 roku. W czasie wielu lat publikowałem w Polsce oraz w krajach Unii Europejskiej, jak również w krajach poza Unią, oraz nadal to robię, setki tysięcy dowodów świadomego szkodzenia chorym. Moje działania okazywały się bezskuteczne, ponieważ polskie jak i unijne parlamenty mają „związane ręce” przez prywatny, a zatem działający we własnym interesie decydencki świat medyczny. Reprezentantem tego środowiska w parlamencie są Senackie i Sejmowe Komisje Zdrowia. Publikowanie i obnażanie tych działań przed społeczeństwem stało się powodem do oskarżenia mnie przed Prokuraturą w Gliwicach poprzez Śląską Izbę Lekarską, która to Izba jako swojego przedstawiciela przed Sądem ustanowiła ówczesnego jej prezesa dr. Macieja Hamankiewicza. Gdy Prokuratura po przeprowadzeniu czynności sprawdzających oddaliła te zarzuty, Izba Lekarska wytoczyła mi proces z powództwa prywatnego w Sądzie Rejonowym w Katowicach. Stawiając się na rozprawę bez adwokata byłem absolutnie przekonany, że gdy poprzez zeznania świadków udowodnię przed Sądem działania decydentów medycyny konwencjonalnej i wielu lekarzy przeciwko zdrowiu ludzkości, to Sąd oddali oskarżenie Śląskiej Izby Lekarskiej i podejmie działania wobec tych osób. Tak się jednak nie stało. Dopiero po kilku rozprawach przekonałem się, że Sąd współdziałał z Oskarżycielem, dlatego, aby poprzez skazanie mnie uniemożliwić moje dalsze śmiałe i szerokie działania w kierunku zniesienia monopolu medycyny konwencjonalnej.

Wszystkie dokumenty zebrane w tej sprawie przez Prokuraturę Rejonową oraz Prokuraturę Okręgową w Gliwicach, które zostały zebrane w wyniku zgłoszenia wobec mnie rzekomych przestępstw przez ówczesnego prezesa Śląskiej Izby Lekarskiej dr Macieja Hamankiewicza znajdują się w archiwum Prokuratury Rejonowej w Gliwicach. Natomiast dokumentacja z rozpraw sądowych znajduje się w archiwum Sądu Rejonowego w Katowicach. Dokumentacja z rozpraw sądowych jest szczątkowa, gdyż została zmanipulowana przez tenże Sąd – o czym piszę w dalszej części skargi.

Na pierwszej rozprawie ugodowej, Sąd najpierw udzielił głosu Oskarżycielowi Maciejowi Hamankiewiczowi, który zażądał:

l – wpłacenia 8000zł na rzecz Domu Lekarzy Seniorów w Sosnowcu.

ll – zamknięcia Międzynarodowego Instytutu Zdrowia w Gliwicach, który wraz z zatrudnionymi lekarzami prowadziłem jako prozdrowotną działalność holistyczną.

lll – zaprzestania wydawania gazety pt. „Świat i Medycyna”, która w nakładzie 600000 egzemplarzy (każdy numer), wydawana była przez gliwicki Instytut i rozdawana w całej Polsce bezpłatnie (najczęściej jako insert w innych gazetach).

Na wstępie tej skargi nadzwyczajnej wyszczególnię, że w związku z moimi działaniami, które prowadziłem poprzez Międzynarodowy Instytut Zdrowia w Gliwicach, a którego byłem prezesem, stawiane były mi trzykrotnie zarzuty do Prokuratury Rejonowej oraz Okręgowej w Gliwicach. Pierwszy raz telefonicznie przez dziennikarzy „Trybuny Śląskiej” i „Dziennika Zachodniego”. Dziennikarze ci, już w następnym dniu po telefonicznym zgłoszeniu do Prokuratury, naciskali na Prokuratora, również telefonicznie, a równocześnie na łamach gazety, o szybkie podjęcie działań wobec mnie, motywując to tym, iż nie jestem lekarzem, a pomimo to leczę chorych, czym stwarzam dla nich zagrożenie. Dziennikarze ci jak i Śląska Izba Lekarska wiedzieli, że tak nie jest, gdyż w Instytucie zatrudniałem lekarzy. W ślad za dziennikarzami dwukrotnie te same zarzuty stawiała wobec mnie do Prokuratury w Gliwicach Śląska Izba Lekarska.

Prokuratura za każdym razem, po przeprowadzeniu czynności sprawdzających, oddalała te zarzuty. Wówczas dziennikarze manipulując w mediach informacjami pisali, że gliwicka Prokuratura ze mną współpracuje. Walka Izby Lekarskiej oraz niektórych lekarzy tej Izby ze mną, wspierana była stale przez większość mediów. Głównie były to; „Gazeta Wyborcza”, „NIE”, „Dziennik Zachodni”, „Nowiny gliwickie”, „RMF”, „TVN”, TVP. Natomiast systematycznie co kilka miesięcy media te wspierane przez większość pozostałych mediów oraz lekarzy robiły na mnie i na gliwicki Instytut masową medialną nagonkę w całej Polsce. Miało to na celu zniechęcenie potencjalnych chorych do skorzystania z pomocy w gliwickim Instytucie. Gdy zgłoszenia do Prokuratury nie przyniosły spodziewanych przez Śląską Izbę Lekarską efektów, wówczas oskarżyciel Maciej Hamankiewicz, w imieniu lekarzy zrzeszonych w tej Izbie, wytoczył mi proces sądowy o publiczne pomawianie przeze mnie lekarzy, o podważanie zaufania pacjentów do lekarzy oraz o nazwanie Śląskiej Izby Lekarskiej organizacją gangsterską i mafią.

Zanim odniosłem się do żądań Oskarżyciela, najpierw złożyłem wniosek o elektroniczną rejestrację przebiegu rozpraw, motywując to tym, iż zeznania i informacje jakie będą poruszane przed Sądem w toku postępowania, będą miały wielką wagę dla dobra zdrowia całego polskiego społeczeństwa oraz społeczeństw Unii Europejskiej i obnażą również to ukryte prawdziwe oblicze medycyny konwencjonalnej. Sąd nie tylko odrzucił mój wniosek, ale poza przyzwoleniem na robienie odręcznych notatek zabronił jakiejkolwiek rejestracji z rozpraw. Wobec takiego stanowiska Sądu, odniosłem się do żądań Oskarżyciela:

Zgodziłem się na żądanie wpłaty na Dom Lekarzy Seniorów w Sosnowcu, jednak zwiększyłem tę kwotę z żądanych 8000zł do 24000zł, ale w formie bezpłatnego pobytu w Międzynarodowym Instytucie Zdrowia w Gliwicach dla 24 chorych lekarzy z Domu Lekarzy Seniorów. Zaproponowałem również aby Sąd przejął nadzór nad ich pobytem. Podkreśliłem, że wyniki tego nadzoru były by dowodem bezzasadności oskarżeń mnie przez Śląską Izbę Lekarską. Równocześnie zagwarantowałem, że lekarze seniorzy będą mieli pełne bezpieczeństwo, gdyż będą pod stałą kontrolą zatrudnionych przeze mnie lekarzy i pielęgniarek. Ponadto efekty uzyskane w gliwickim Instytucie przez lekarzy seniorów będą dowodem na skuteczność i prozdrowotną wartość społeczną opracowanej przeze mnie metody. Lekarze tej Izby często w publikacjach medialnych twierdzili, iż w gliwickim Instytucie szkodzę chorym, wiedząc doskonale, że to oni leczeniem objawowym bez uwzględniania przyczyn chorób szkodzą chorym na masową skalę. Maciej Hamankiewicz jednak nie zgodził się na pobyt w gliwickim Instytucie lekarzy seniorów, a tym samym na nadzór sądowy podczas ich pobytu w Instytucie oraz elektroniczną rejestrację rozpraw, a Sąd przychylił się do jego stanowiska. Tym samym lekarze seniorzy skazani zostali przez Macieja Hankiewicza oraz Sąd na nieefektywne medyczne leczenie objawowe. Maciej Hankiewicz doskonale wiedział o skuteczności opracowanej i stosowanej przeze mnie terapii oraz uzyskiwanych efektach w gliwickim Instytucie. Dowodem na to była jego wypowiedź podczas jednej z rozpraw, że „Izba Lekarska nie ściga lekarzy, którzy przyjeżdżają do gliwickiego Instytutu aby się leczyć…”. Powiedział tak po tym, gdy powiedziałem przed Sądem, że Śląska Izba Lekarska karze lekarzy pracujących w moim Instytucie za to, że u mnie pracują. Oskarżyciel jak i lekarze zrzeszeni w Śląskiej Izbie Lekarskiej wiedzieli, że  dzięki opracowanej przeze mnie terapii uaktywniają się w całym ludzkim organizmie naturalne procesy regulacyjno-obronne i naprawcze w niemal wszystkich schorzeniach równocześnie. Nie wyrażając zgody na pomoc lekarzom seniorom, Maciej Hankiewicz udowodnił, że na polecenie promotorów Śląskiej Izby Lekarskiej szuka zemsty oraz zniszczenia mnie i gliwickiego Instytutu za to, że śmiałem uruchomić skuteczną konkurencję dla medycyny konwencjonalnej. Dał poprzez to dowód, że nie zależy mu na poprawie zdrowia lekarzy seniorów, a tym samym całego społeczeństwa Polski jak i Unii Europejskiej. Jego głównym celem była ochrona prywatnego monopolu i wpływających z tego systemu oraz niewiedzy ludzi zysków dla lekarzy pracujących na rzecz jednowładczej medycyny konwencjonalnej. M. Hamankiewicz szczególnie bał się, aby nie wyszło na jaw, że decydenci medycyny konwencjonalnej świadomie i dla własnych zysków ukierunkowują lecznictwo na leczenie głównie objawów chorób pomijając usuwanie ich przyczyn. Takie mało skuteczne i w znaczącej większości przypadków szkodliwe działania lecznictwa objawowego, stawia społeczeństwo i całą ludzkość w pozycji proszącej. Maciej Hamankiewicz bał się bowiem aby moje działania nie nabrały oficjalnego medialnego rozgłosu, ponieważ zagrażało by to medycznemu monopolistycznemu biznesowi.

Ad ll i lll – Na zamknięcie Instytutu nie wyraziłem zgody, ponieważ chorzy zgłaszający się do Instytutu uzyskiwali rewelacyjne wyniki zdrowotne, których gdziekolwiek indziej nie byli by w stanie uzyskać. Ponadto na niemal codziennych moich lub pracujących u mnie lekarzy wykładach, pacjenci dowiadywali się prawdy o leczeniu medycyny konwencjonalnej. Te i poniższe informacje publikowałem w gazecie „Świat i Medycyna”, z podtytułem „gazeta opozycyjna, dlaczego lekarz tego ci nie powie”. Informacje i uzyskiwane efekty w powrocie do zdrowia chorych, którzy przyjeżdżali do gliwickiego Instytutu, a którym lekarze w miejscu ich zamieszkania nie byli w stanie pomóc publikowałem w tej gazecie. Publikacje te uznawane były przez Śląską Izbę Lekarską za podważanie zaufania do lekarzy i zasadności leczenia medycznego. Podkreślałem też przed Sądem, że zamknięcie Instytutu spowodowało by, że chorzy którzy długotrwałym leczeniem medycznym nie tylko nie uzyskali poprawy zdrowia lecz jego pogorszenie, szukając dla siebie ratunku, zostali by pozbawieni tej skutecznej alternatywy. W Instytucie bowiem chorzy po wstępnej konsultacji telefonicznej i przed rozpoczęciem kuracji uzyskiwali gwarancję rezultatów. Ponadto chorzy nie płacili za pobyt z góry, lecz dopiero po potwierdzeniu przez nich uzyskanych określonych efektów. Lekarze jak wiadomo, nie tylko, że nie dają żadnych gwarancji chorym, lecz przed przyjęciem chorych np. do szpitala, żądają podpisania ich zgody na wszelkie działania medyczne. W przypadku negatywnych skutków leczenia, a nawet śmierci pacjentów, lekarze nie ponoszą żadnej odpowiedzialności. Wiadomo jest, że gdy ktokolwiek – nawet przypadkowo, spowoduje komukolwiek uszczerbek na zdrowiu, to jest przez sąd karany, a dodatkowo musi zapłacić poszkodowanemu adekwatne odszkodowanie. Aktualna odpowiedzialność lekarska, tak etyczna jak i karna, doskonalona i kształtowana poprzez Izbę Lekarską i jej prominentów przez wiele dekad, nie chroni pacjentów lecz lekarzy, jest zatem dla chorych iluzją. Bardzo rzadko zdarza się aby lekarz winny spowodowania szkody został ukarany. Społeczeństwo zostało zniewolone przez Izbę Lekarską oraz jej promotorów i ma znikome szanse wyegzekwowania swych roszczeń.

Na spotkaniach z pacjentami w gliwickim Instytucie mówiłem chorym, że tej karkołomnej walki podjąłem się dla dobra zdrowia ludzkości i tłumaczyłem im dlaczego się na to zdecydowałem. Wyjaśniałem, że przyczyną początkowej decyzji tego przedsięwzięcia były moje drastyczne doświadczenia. Pomimo wieloletniego bezskutecznego leczenia lekarze zalecali mi amputację nogi, a potem lewego płuca, twierdząc, że jeśli chcę jeszcze pożyć, to muszę się poddać tym amputacjom. Nie zgodziłem się na nie i dzięki mojej dociekliwości sam znalazłem sposoby sprawiające, że narządy te wróciły do normalnego funkcjonowania. Gdy leczący mnie lekarze stwierdzili całkowite zniknięcie tych zagrożeń, a przy okazji i innych pomniejszych dolegliwości, zaproponowałem im wdrożenie opracowanej przeze mnie metody do lecznictwa konwencjonalnego. Mówiłem im i udowadniałem, że pomogłem również uniknąć tragicznych skutków leczenia około 20 tysiącom chorym – co wówczas robiłem bezpłatnie. Jednak tylko kilku lekarzy podjęło się wdrożenia tej metody do lecznictwa – jednakże nie udało im się tego przeforsować. W Polsce byli to; v-ce dyrektor do spraw lecznictwa przy Ministerstwie Zdrowia Henryk Willa, prezes Polskiego Towarzystwa Higienicznego HYGEIA doc. dr med. Cezary Korczak oraz kilku profesorów i lekarzy, których oni próbowali włączyć do działań wdrożenia mojej metody. Natomiast w wielu krajach na świecie, w których propagowałem moją metodę, podjął się ją wdrożyć Minister Zdrowia Izraela oraz w Stanach zjednoczonych dr Mark P. – niestety również bezskutecznie. Widząc ignorancję środowiska medycznego oraz brak zainteresowania w skutecznej poprawie zdrowia chorym, uznałem, iż moim moralnym obowiązkiem jest konieczność działania na rzecz dobra zdrowia całej ludzkości. Powyższe jak i poniższe informacje publikowałem w gazecie „Świat i Medycyna” co stało się powodem oskarżenia mnie przed Sądem Rejonowym, za co Sąd ten skazał mnie na karę więzienia. Zatem wszystkie treści wymienione w tej skardze, bezsprzecznie są zasadne dla wniesienia skargi nadzwyczajnej i jej przyjęcia do rozpatrzenia.

Na kolejnej rozprawie, Sędzina zapytała, czy wszyscy pacjenci uzyskiwali dobre efekty w poprawie zdrowia. Odpowiedziałem, że około 3% zgłaszających się do Instytutu chorych nie uzyskiwało oczekiwanych efektów. Jednak tylko kilkunastu z nich nie miało szansy na poprawę w głównych schorzeniach, z którymi się zgłosili, co zazwyczaj spowodowane było długotrwałym leczeniem objawowym. Niektórzy z tych chorych mieli jednak i inne problemy zdrowotne, w których uzyskiwali dobre efekty. Przyjeżdżały też osoby z tak zaawansowanymi chorobami, których leczący lekarze w miejscu ich zamieszkania, nie widząc możliwości uzyskania poprawy, odsyłali do domu lub do hospicjum. Ludzie ci szukając ratunku, przyjeżdżali po pomoc do gliwickiego Instytutu. Kilkoro z tych osób przyjechało w tak ciężkim stanie, że lekarze pracujący w gliwickim Instytucie natychmiast wzywali pogotowie ratunkowe i odsyłali ich do szpitala, gdzie byli oni hospitalizowani na oddziale intensywnej terapii. W Instytucie bowiem nie przyjmowaliśmy osób obłożnie chorych i z bardzo zaawansowanymi chorobami, w tym z zakaźnymi. Podkreślę, że w gliwickim Instytucie było 106 pokoi dla 196 osób. Instytut uruchomiłem i utrzymywałem z własnych pieniędzy zgromadzonych dzięki prowadzonej prywatnej działalności od 1968 roku. Gdy dowiedział się o tym Maciej Hankiewicz, to wówczas na jednej z rozpraw powiedział tonem grozy „106 pokoi dla 196 pacjentów – na jaką to skalę działa…”. Sąd oczywiście nie odnotował tej wypowiedzi, jak również nie protokołował wielu innych moich i świadków zeznań. W kilku pokojach Instytutu przygotowałem również specjalistyczne gabinety medyczne (odebrane przez Sanepid); kardiologiczny, ginekologiczny, internistyczny i stomatologiczny, które wynajmowałem lekarzom z poza Instytutu za symboliczne 200 zł miesięcznie, po to, aby chorzy na miejscu mogli korzystać ze specjalistycznych badań medycznych. W Instytucie uruchomiłem również gabinet pierwszej pomocy medycznej, w którym na umowę o pracę całodobowo zatrudniałem lekarzy i pielęgniarki. Z pomocy tej korzystali również bezpłatnie okoliczni mieszkańcy. Gdy informacje o tych gabinetach i o pracujących u mnie lekarzach dotarły do prezesa Śląskiej Izby Lekarskiej Macieja Hamankiewicza, to do lekarzy wynajmujących u mnie gabinety Izba ta wysłała lekarzy – członków Komisji Etyki Lekarskiej działającej przy Śląskiej Izbie Lekarskiej. Komisja ta najpierw zgłosiła się do mnie. Opowiedziałem im zatem na jakiej zasadzie działa moja metoda, a zwłaszcza o autodiagnozie jakiej dokonuje organizm każdego człowieka, który położy się na opracowanym przeze mnie materacu i zaproponowałem wykonanie takiej autodiagnozy członkom tej Komisji bezpłatnie. Nie wyrazili jednak tą propozycją żadnego zainteresowania. Powiedziałem również tej komisji, że chorzy przebywający w Instytucie są pod stałą opieką lekarzy i pielęgniarek. Jednak komisja ta również nie wykazała tym żadnego zainteresowania i udała się na kontrolę do lekarzy wynajmujących gabinety. Potem lekarze ci powiedzieli mi, że komisja ta perswadowała im prowadzenie gabinetów w moim Instytucie jako wysoce nieetyczne!? Z kolei lekarzy pracujących u mnie, Komisja ta po pewnym czasie wzywała do Izby Lekarskiej i straszyła ich zawieszeniem im prawa wykonywania zawodu lekarza oraz karała ich za to, że pracują w moim Instytucie. Tylko dwóch lekarzy pracowało u mnie do końca istnienia Instytutu. Pozostali bojąc się konsekwencji ze strony Izby Lekarskiej zwolnili się z pracy w Instytucie. Natomiast lekarze, którzy wynajmowali gabinety rezygnowali z ich wynajmu. Z tego powodu chorych z zaawansowanymi chorobami przewoziliśmy służbowym samochodem na badania kontrolne do innych gabinetów specjalistycznych – między innymi do Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Starałem się, aby lekarze z tego Centrum nie wiedzieli, że są to chorzy z mojego Instytutu. Wydawali im zatem rzeczywiste wyniki badań, w których stwierdzali np. brak oznak chorób serca lub niewielkie zmiany, niewielkie lub brak blizn pozawałowych serca, niewielką lub brak arytmii, niedużą niewydolność lub niewielkie zmiany w pracy serca, czy też niewielkie zwapnienia lub brak zwapnień w zastawkach serca, czy też niewielkie złogi w tętnicach. Podkreślę, że chorzy ci przyjeżdżając do Instytutu zawsze mieli wyniki historii chorób, które dowodziły, że takie problemy mieli i zazwyczaj były one mocno, a bywało, że nawet krytycznie zaawansowane. Niektórzy chorzy czekali na transplantację serca, a ich puls wahał się około 16 do 20 uderzeń na minutę. Osobom tym po godzinnym leżeniu na materacu puls wzrastał do około 28 – 32, a po kilku dniach i na zakończenie pobytu w Instytucie wzrastał do 40 – 60 uderzeń i okazywało się, że transplantacja serca była zbędna. Szczególnie były to osoby z niewydolnością skurczową mięśnia sercowego. Faktyczny stan zdrowotny chorych przed rozpoczęciem ich pobytu w Instytucie, jak i po zakończeniu pobytu, na podstawie zachodzących zmian w czasie 12-to dobowej obserwacji przez zatrudnionych lekarzy w Instytucie oraz wyniki uzyskane od niezależnych lekarzy z poza Instytutu, analizowali i opisywali pracujący u mnie lekarze. Chorzy wyjeżdżając do domu otrzymywali oryginały, a w Instytucie zostawały kopie. Ponownie powtórzę, że publikowałem te informacje w gazecie „Świat i Medycyna”, w internecie oraz mówiłem o tym na spotkaniach z ludźmi, które Śląska Izba Lekarska uznała za podważanie zaufania do lekarzy i wytoczyła mi proces, za co otrzymałem wyrok więzienia. Pisałem także, że Izba Lekarska i Akademie Medyczne są współczesną inkwizycją, uznają bowiem, że publikowanie znacznie lepszych efektów niż oni dopuszczają zawłaszczonym przez nich prawem – według nich jest przestępstwem. Przestępstwem zatem jest również wskazywanie na masowe szkody ponoszone przez społeczeństwo w wyniku leczenia konwencjonalnego. Co odważniejsi lekarze jak np. profesor Zbigniew Religa sugerowali, że szkody te powinny zostać uznane za ludobójstwo.

W czasie funkcjonowania mojego Instytutu w Gliwicach, łącznie skorzystało z jego usług około 30000 chorych. Natomiast 21000 osób skorzystało z około sześciogodzinnej bezpłatnej wizyty. Były to; konsultacje, wykłady, badania lekarskie oraz autodiagnoza, która poprzez leżenie na materacu przez kilkadziesiąt minut powoduje, że organizm każdego człowieka sam wykazuje zakłócenia. Równocześnie organizm rozpoczyna udrażnianie tych miejsc, co objawia się poprawą zdrowia. Chorzy poprawę tą stwierdzali odczuciowo, a lekarze przed położeniem się chorych na materacu i po zakończeniu leżenia, potwierdzali to badaniami medycznymi. Natomiast około 9000 pacjentów skorzystało z 12-to dobowego pobytu odpłatnego. Na spotkaniach zawsze mówiłem, że nie jestem lekarzem lecz profesorem medycznych technologii informacyjnych. Podkreślałem, że zajmuję się opracowywaniem metod, dzięki którym organizm samoistnie wzmacnia zwrotną wymianę informacji pomiędzy narządami, a centralnym układem nerwowym, co powoduje, że organizm cofa równocześnie niemal wszystkie postępujące choroby. W Instytucie zatrudniam lekarzy i pielęgniarki, którzy całodobowo czuwają nad chorymi i dokonywali korekt w zażywaniu leków przez chorych. Podkreślę, że do Instytutu przyjeżdżały niemal wyłącznie osoby w zaawansowanym stanie chorobowym, które wiele lat leczyły się w przychodniach i szpitalach i zamiast poprawy mieli postępujące pogarszanie się stanu zdrowia. Przyjeżdżali chorzy nie tylko z Polski i Unii Europejskiej, lecz również z innych krajów świata – w tym ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Australii, Izraela czy Republiki Południowej Afryki. Pośród nich byli także chorzy lekarze, którzy metodami medycyny konwencjonalnej nie mogli sobie pomóc. W trakcie 12-to dobowego pobytu w Instytucie – prosiłem lekarzy kuracjuszy, aby wraz z lekarzami pracującymi u mnie, brali udział w codziennych konsultacjach z chorymi. Lekarze ci chętnie się na to zgadzali, ponieważ byli ciekawi wyników u większej ilości chorych. Zaznaczę też, że lekarze którzy u mnie pracowali, najpierw byli w Instytucie pacjentami, jako że medycyna konwencjonalna była bezsilna wobec ich chorób. Po odbytej kuracji, niektórzy z tych lekarzy prosili abym ich zatrudnił, motywując to chęcią bardziej dogłębnego poznania tej metody na znacznie większej ilości chorych – co też z korzyścią dla chorych robiłem. (Ponownie wtrącę, iż piszę o tym w tej skardze nadzwyczajnej dlatego, gdyż informacje te publikowałem w gazecie „Świat i Medycyna” i były one podstawą oskarżenia mnie przed Prokuraturą, a potem przed Sądem Rejonowym przez Śląską Izbę Lekarską.) Pracujący w Instytucie lekarze zakładali i prowadzili kartoteki chorych wraz z opisem uzyskiwanych efektów, a po zakończeniu 12-to dobowego pobytu, chorzy pisemnie potwierdzali uzyskiwane efekty, natomiast pielęgniarki przenosiły tą treść do komputera a chorzy je podpisywali. Pielęgniarki robiły też zdjęcia ciała chorym, z tyłu, z przodu, z boku i widoczne miejsca zmian na tkankach obwodowych, oraz mierzyły ich wzrost, a na zakończenie pobytu ponownie je wykonywały. Robiły to dlatego, aby chorzy widzieli w jak szybki sposób leżąc na materacu następuje poprawa zdrowia oraz wyrównują się napięcia lub rozwiotczenia mięśni – zwłaszcza okołokręgosłupowych. Bywało, że u niektórych osób – zwłaszcza dzieci, mięśnie pleców niemal całkowicie odzyskiwały swą sprężystość już po jednej nocy spania na materacu. Na skutek oskarżeń mnie przez Śląską Izbę Lekarską przed Prokuraturą, na zlecenie Prokuratury, policja zabrała do czynności śledczych około 6000 kartotek osób, które korzystały z pobytu w Instytucie i wysłała je do rejonowych komend policji w miejscach zamieszkania chorych celem ich przesłuchania. Osoby te podczas przesłuchania wykazywały oburzenie, że prowadzi się śledztwo wobec mnie i Instytutu, w którym uzyskali tak rewelacyjne wyniki, a nie wobec lekarzy, którzy długotrwałym leczeniem objawowym doprowadzili ich do ciężkiego, czy też nawet krytycznego stanu chorobowego. Po przesłuchaniu osoby te  dzwoniły do mnie i informowały mnie o tym. Materiały dowodowe z tych przesłuchań znajdują się w gliwickiej Prokuraturze. Policja zabrała też kserokopię atestu materaca i jeden materac, który wysłała do badań, a po ich wykonaniu zwróciła go, nie wnosząc żadnych zastrzeżeń co do jego szkodliwości.

W 2004 roku miałem dość kłamstw medialnych i masowych ataków na mnie ze strony lekarzy i mediów – w tym wielokrotne próby zamachów na moje życie. Wobec tego zadzwoniłem do prof. Zbigniewa Religi i powiedziałem mu o uzyskiwanych rezultatach w leczeniu – zwłaszcza chorób serca, proponując mu przejęcie mojego Instytutu wraz z opracowaną przeze mnie metodą na rzecz jego Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu. Profesor żywo się tym zainteresował i przysłał do mnie dyrektora fundacji dr Jana Sarnę, który obejrzał Instytut. Gdy spotkał u mnie lekarza, który okazał się być jego kolegą, a ten potwierdził uzyskiwane w Instytucie rewelacyjne wyniki – zwłaszcza w chorobach układu krążenia, wówczas dr. Sarna informacje te przekazał prof. Relidze. Wtedy to profesor Religa podjął wstępne działania w kierunku przejęcia Instytutu. Jednak już po tygodniu dr. Sarna poinformował mnie, iż prof. Religa zrezygnował z przejęcia Instytutu. Gdy wobec tej decyzji wykazałem zdziwienie, dr. Sarna powiedział, iż profesor Religa boi się agresji ze strony śląskiego kardiologicznego środowiska medycznego. Gdy powiedziałem o tym pracującemu u mnie lekarzowi z którym dr. Sarna rozmawiał w moim Instytucie, to ten z zadumą powiedział do mnie po łacinie, a potem po polsku „nec Herkules kontra plures – i herkules dupa kiedy ludzi kupa”.

Dopiero w 2006 r., gdy lekarze przez rok strajkowali i poza przypadkami nagłymi nie leczyli chorych, to właśnie prof. Religa będąc Ministrem Zdrowia, odważył się i w Wiadomościach TVP powiedział, że podczas strajków lekarzy śmiertelność ludzi spada o 30%. Profesor Religa nie zgłosił tego jednak do organów ścigania jako zbrodni z Art. 118a KK § 1. Zapewne profesor bał się negatywnej reakcji środowiska medycznego. Informacje te opublikowane przez profesora Religę w Wiadomościach TVP słyszała cała Polska, w tym również lekarze z Sejmowej i Senackiej Komisji Zdrowia, oraz z Ministerstwa Zdrowia i Izby Lekarskiej, którzy kształtują kierunki rozwoju medycyny. Słyszeli to również parlamentarzyści, którzy potem kierunki te zatwierdzali. Z powyższej publikacji prof. Religi wynika, że tylko w Polsce śmiertelność ta każdego roku sięga około 140 tysięcy osób! Każdy zatem myślący człowiek powinien zapytać; dlaczego od wielu dekad, pomimo utrzymującego się tego tragicznego stanu medycznego zniewolenia ludzkości w lecznictwie konwencjonalnym, wszystkie instytucje odpowiedzialne za lecznictwo w Polsce jak i w Unii Europejskiej oraz wszystkie kolejne odpowiedzialne osoby wciąż milczą na ten temat?! Czyżby w imię nauk medycznych szkodzenie i pozbawianie ludzi życia w ośrodkach lecznictwa konwencjonalnego było narzucone przez jakąś utajoną decydencką grupę? Analogicznie tak samo śmiertelność spadała o około 30% we wszystkich krajach, gdzie lekarze podejmowali strajk i przez dłuższy czas nie leczyli chorych! Pomimo tego śmiertelnego żniwa, które w skali światowej rocznie pochłania około 30 milionów istnień ludzkich, w tym wiele dzieci, również i w tych krajach nie podjęto działań zapobiegawczych i nie pozbawiono medycyny konwencjonalnej statusu monopolistycznego. Dlaczego też żaden parlament nie podjął działań w kierunku upaństwowienia Izby Lekarskiej i/lub narzucenia obowiązku tworzenia niezależnych izb lekarskich!? W aktualnym jednowładczym systemie narzuconym lekarzom przez Izbę Lekarską, Kodeks Etyki Lekarza zabrania podważania sposobu leczenia przez innego lekarza. Niewątpliwym jest, że wzajemne bieżące kontrolowanie się lekarzy dało by najlepsze wyniki. Jednak nie podjęto działań w zakresie skutecznej kontroli lekarzy! Obecna kontrola lekarzy jest iluzoryczna. Zapewne lekarzom ten system odpowiada, więc co roku na jego funkcjonowanie z nakazu tej Izby płacą składki, które rocznie wynoszą 120 milionów złotych. Zatem logiczne jest, że Izba ta za tak ogromne pieniądze chroni interesów lekarzy, a nie pacjentów. Czy dlatego pośród lekarzy, pod białym fartuchem kryją się również psychopatyczni mordercy? Dowodem na to zapewne jest zmniejszająca się ilość zgonów, wówczas gdy lekarze strajkują i nie leczą chorych. Przypomnę, że statystycznie jest to około 140000 zgonów rocznie – czyli co niemal trzeci zgon to wynik „leczenia” konwencjonalnego!!!

Pewnego dnia przyjechał do mojego Instytutu kardiolog z Rudy Śląskiej w poszukiwaniu pracy. Będący wówczas na dyżurze w Instytucie lekarz udostępnił mu kartoteki pacjentów. Po ich obejrzeniu kardiolog ten powiedział, że 30% chorych będących w takim stanie w szpitalu – zmarło by w ciągu trzech dni. Natomiast niezaprzeczalnym był fakt, że po kuracji odbytej w Instytucie chorzy ci odzyskiwali zdrowie lub znaczącą poprawę. Ta wysoka śmiertelność jest kolejnym dowodem wzajemnej solidarności zawodowej w środowisku lekarskim. W każdym bowiem ciele kontrolnym, odwoławczym i karnym zasiadają lekarze, którzy z nakazu są zrzeszeni w Izbie Lekarskiej! Czy zatem ten drastyczny stan funkcjonuje tyle dekad w myśl zasady „kruk krukowi oka nie wykole”? Dlaczego decydenci medycyny i niektórzy lekarze zamiast wdrażać wysoko wartościowe metody leczenia, a zwłaszcza zapobiegania chorobom, do czego są przez społeczeństwo powołani, zwalczają te metody? Mało tego – Izba Lekarska karze lekarzy którzy próbują wyłamać się z pod kontroli tej Izby! Pacjenci leczący się w gliwickim Instytucie określali obecny system medyczny konwencjonalnej jako absolutne zniewolenie ludzkości. Jakimi kartami historia zapisze obecny monopolistyczny tragiczny stan rozwoju medycyny? Czy aby na wyrwanie się z tej medycznej niewoli nie będzie za późno? Zawsze podkreślałem, że nie wolno podejmować działań generalizujących wobec wszystkich lekarzy – zwłaszcza wobec lekarzy, którzy z nakazu muszą wstąpić do jednowładczej Izby Lekarskiej, ponieważ w innym przypadku Izba Lekarska nie pozwoli im wykonywać swojego zawodu. Ci lekarze ciężko pracują i narażają się na choroby przejmowane podczas leczenia od swych pacjentów. Wiadomo jest bowiem, że średnia życia lekarzy jest krótsza niż ogólna. Lekarze o tym wiedzą, zatem świadomie godzą się na krótsze życie. W tej skardze nadzwyczajnej również to podkreślam. Moje działania nigdy nie były wymierzone we wszystkich lekarzy, jak to mi zarzucano, lecz w tę część decydenckiego świata medycznego, który zniewolił lekarzy, a poprzez ich zniewolenie całe społeczeństwo. Ponownie przypomnę, że aby lekarzom „zamknąć usta”, kodeks etyki lekarskiej zabrania lekarzom krytyki sposobów leczenia przez innego lekarza. Kodeks ten zmusza zatem lekarzy do wzajemnej solidarności i zatajania przyczyn, które powodują tak ogromną masowość chorób i wysoką śmiertelność chorych.

W 2004 roku, na podstawie uzyskiwanych rezultatów w gliwickim Instytucie, w oparciu o zapis Kodeksu Karnego; Art. 240 KK uznałem, iż zapis ten zobowiązuje mnie do zgłoszenia do organów ścigania doniesienia o dokonywującym się ludobójstwie, i że ma on charakter ciągły i narastający. Zatem złożyłem takie zgłoszenie do siedmiu prokuratur w Polsce i umieściłem tę treść w gazecie „Świat i Medycyna”, które to egzemplarze w nakładzie 600 tysięcy zostały rozprowadzone również w szpitalach, przychodniach i klinikach. W pismach tych wskazywałem na pogarszanie się stanu zdrowia społeczeństwa oraz ilości bezsensownych kalectw i śmiertelność powodowaną objawowym leczeniem konwencjonalnym, bez równoczesnego uwzględniania przyczyn chorób w ilości około 300 tysięcy przypadków rocznie. Ilość tę uzyskałem z danych statystycznych oraz na podstawie efektów uzyskiwanych w moim Instytucie, a także z publikacji medialnych w innych krajach informujących o strajkach lekarzy. Prokuratury te oddaliły moje zgłoszenie jako, że nie wskazałem konkretnych osób poszkodowanych. Wobec tego odwołałem się do Sądów w tych siedmiu miastach, które również oddaliły moje zgłoszenia. Oddalenie mojego doniesienia jak i ciągłe zatajanie powyższych faktów, niepodważalnie świadczy o bezsilności polskiego i unijnego prawa wobec systematycznie dokonującego się medycznego zniewolenia społeczeństwa. Gdy Śląska Izba Lekarska wniosła wobec mnie oskarżenie z paragrafu kodeksu karnego, postanowiłem przy tej okazji, w końcowych wywodach, dowieść przed Sądem fakty, które w niezbity sposób zaświadczą o systematycznie dokonującym się medycznym ludobójstwie. Przedstawiłem zatem świadków, lecz Sąd na podstawie wniosku Oskarżyciela o oddalenie moich pytań do świadków, odmówił ich przesłuchania! Sąd mimo niepodważalnych dowodów, jak gdyby nie zauważał w tej sprawie nadrzędnych zbrodniczych przestępstw wobec ludzkości i nie podjął czynności dochodzenia i utożsamienia osób winnych zbrodni z Art. 118a KK § 1. Nie wniósł też wobec nikogo postępowania o przestępstwo ignorowania zapisów Art. 240 KK, do czego był w myśl tego artykułu zobowiązany.

Nie zgodziłem się również na zaprzestanie wydawania gazety pt. „Świat i Medycyna”, z podtytułem „Gazeta opozycyjna – dlaczego lekarz tego Ci nie powie?”. Już sam podtytuł wyraźnie wskazywał na stosowanie w moim Instytucie metod holistycznych, którymi lekarze, zwłaszcza decydencki świat medyczny nie jest zainteresowany. Wobec mnie niektórzy lekarze nadal prowadzą działania w kierunku pogorszenia mojego stanu zdrowia, bo w końcu kiedyś to się im uda i odejdę w zaświaty – oczywiście w zgodzie z procedurami medycznymi, a wówczas na pewno nikt się już nie odważy iść tą samą drogą. Zaprzestanie wydawania gazety było by jednoznaczne z odcięciem informacji dla ludzi leczących się z negatywnym skutkiem wyłącznie metodami monopolistycznej medycyny konwencjonalnej narzuconej społeczeństwu w każdym kraju  poprzez prawo, bez zgody społeczeństwa. Chorzy czytający tę gazetę, gdy przyjeżdżali do gliwickiego Instytutu, przekonywali się o prawdziwości informacji podawanych w gazecie, że najpierw sprawdzają uzyskiwane efekty zdrowotne, które konfrontują z innymi kuracjuszami – zwłaszcza z tymi, którzy kończyli 12-to dobowy pobyt, a dopiero potem płacą za pobyt. Po kuracji pacjenci widząc u siebie, zazwyczaj nadspodziewane wyniki brali wiele egzemplarzy gazet „Świat i Medycyna” i rozdawali je w swoich przychodniach i szpitalach, gdy szli tam na kontrolę lekarską. W ten sposób gazety te znalazły się na parapetach w wielu szpitalach i Klinikach, w tym także w Katowicach-Ochojcu. Wówczas kliniki w Katowicach-Ochojcu zgłosiły to na policję, pomimo, że w Klinice Chirurgii Naczyń, w 1993 roku, za przyzwoleniem prof. Krzysztofa Ziai i pod kierunkiem dr. Jacka Samorodnego oraz w mojej obecności, przeprowadzane były badania kontrolne chorych na miażdżycę objawiającą się chromaniem przestankowym. Kilku z tych chorych czekało na wolne miejsce w klinice, gdyż sugerowano im amputację nogi. Chorym tym już po godzinie stosowania mojej terapii w przychodni tej Kliniki dystans chromania zwiększał się kilkakrotnie. Były też takie osoby, które po godzinie mogły chodzić bez ograniczeń i tym samym uniknęły amputacji. Dowody na to w każdej chwili mogę ponownie powtórzyć, a obecnie po udoskonaleniu tej metody, efekty te są jeszcze szybsze i absolutnie bezpieczne. Jednak prof. Ziaja nie tylko zakazał doktorowi Jackowi Samorodnemu, który nadzorował te badania, dalszych badań, lecz kłamliwie oświadczył w gazecie „Dziennik Zachodni”, że badań takich nie było! W Polsce niemal każdego dnia lekarze bez żadnych skrupułów amputują chorym nogi. Najpierw oczywiście leczą chorych objawowo i w konsekwencji wielu z nich doprowadzają do konieczności amputacji. Przysparzają tym społeczeństwu kalek i kosztów utrzymania tych kalek, pomimo, że wiedzą lub słyszeli o wynikach uzyskiwanych przez chorych stosujących moją metodę. Gdy osoby po kuracji w moim Instytucie szły na badania kontrolne w ich miejscu zamieszkania, a podczas wizyty lekarze widzieli ich rewelacyjną poprawę stanu zdrowia, wówczas niektórzy z tych lekarzy poczuli się zagrożeni. Zatem niektórzy podejmowali różne podstępne działania zmierzające do zniszczenia mnie i gliwickiego Instytutu. Akademie Medyczne i Izba lekarska, do których zwracałem się ja, jak i pracujący u mnie lekarze o bezpłatne przejęcie tej metody, nie tylko nie wykazywali nią żadnego zainteresowania lecz podejmowali ze mną bezwzględną walkę, masowo wykorzystując do tego nieuczciwe media i różne instytucje. Mocno tu podkreślę, że do żadnych programów telewizyjnych czy też radiowych, w których po kilkanaście minut mówiono o mnie i szkalowano mnie oraz gliwicki Instytut, (a które to audycje pokazywano w najbardziej oglądalnych programach i w najlepszym czasie oglądalności), nigdy mnie nie zaproszono. Pisałem o tym w gazecie „Świat i Medycyna”, porównując te metody z dyktatorskimi metodami Josefa Goebbelsa, Feliksa Dzierżyńskiego i innych psychopatów, którzy twierdzili, że „osoby, którym nie udziela się głosu nie mają racji”. Gazeta „Świat i Medycyna” służyła zatem jako odpowiedź na kłamstwa nieuczciwych lekarzy i kłamiących mediów. Wspomniani lekarze, na szczęście nie wszyscy, wobec powyżej i poniżej opisanych faktów wyraźnie dowiedli, i obecnie również wciąż dowodzą, że zawód lekarza dawno przestał być zawodem zaufania społecznego i stał się bezwzględnym niebezpiecznym prywatnym biznesem. W tym bezwzględnym zmonopolizowanym przez decydentów medycyny medycznym biznesie, parlamentarzyści nieświadomi tego co podpisują, ustanawianym prawem, podtykanym im przez Senackie i Sejmowe Komisje Zdrowia i ukierunkowywane przez „nieznany” decydencki świat medyczny, wciąż zabraniają tworzenia oficjalnej legalnej konkurencji. Zwłaszcza nie zgadzają się na przekształcenie medycyny konwencjonalnej w holistyczną! Gdy w jednym z numerów gazety „Świat i Medycyna” napisałem, że przystępuję do utworzenia niezależnej izby lekarskiej i poszukuję lekarzy którzy zechcieli by włączyć się do jej utworzenia, to zgłosiło się tylko siedmiu lekarzy. Natomiast osiemnastu zadzwoniło, że gdy izba ta powstanie to oni natychmiast do niej wstąpią. Okazało się, że tym ogłoszeniem włożyłem kij w przysłowiowe mrowisko medyczne i działania zniszczenia mnie i gliwickiego Instytutu spotęgowały się. Nikt dziś nie wątpi, że jednowładczy komunistyczny, nazistowski, czy inny im podobny system był złem i w końcu musiał upaść. Narzuca się pytanie; dlaczego ludzie i lekarze boją się rozbić ten równie zmonopolizowany jednowładczy system medyczny? Ponieważ ludzie niesłusznie boją się lekarzy! Pisałem, że pośród lekarzy jest niewielka ilość bezwzględnych drani, których niestety uczciwi lekarze również się boją. To dlatego przez tak wiele dekad istnienia lecznictwa nie rozwinęły się oficjalnie inne konkurencyjne metody – zwłaszcza metody zapobiegania chorobom, a te naturalne znane od tysięcy lat, przy pomocy prawa powoli rugowano. Takie uczciwe, rzetelne kierunki oczekiwane przez ludzkość, nigdy się nie rozwiną dopóki rządy poszczególnych krajów będą ślepe i głuche i będą nieświadomie uczestniczyły w tym biznesowym procederze! Kolejny raz podkreślę, że takie i podobne informacje były zamieszczane w gazecie „Świat i Medycyna”, co było podstawą do wniesienia wobec mnie oskarżeń i wydania na mnie wyroku. Zatem pismo to jest niezbitym dowodem na zasadność skargi nadzwyczajnej, którą niniejszym wnoszę.

Medyczni biznesowi kombinatorzy wraz z mediami kłamliwie zamieszczali informacje o mnie w internecie (które są tam do dnia dzisiejszego) i za wszelką cenę chcieli zniszczyć mnie i gliwicki Instytut. Gdy nie mogli tego dokonać, to w 2007 roku wysłali do mnie Urzędników z Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, którzy natychmiast zabronili mi sprzedaży materacy motywując to brakiem aktualnego atestu medycznego (był on w trakcie załatwiania). Miałem natomiast atest wykonany zgodnie z poprzednimi wymogami obowiązującymi w Polsce, którego kserokopię wzięła policja wysłana do mojego Instytutu przez gliwicką Prokuraturę na wniosek ówczesnego Prezesa Śląskiej Izby Lekarskiej dr. Macieja Hamankiewicza. Izba Lekarska współpracująca ze szkalującymi mnie dziennikarzami, natychmiast ogłosiła w internecie i niemal wszystkich mediach, i to w głównych wydaniach dzienników – również w Wiadomościach TVP, że moje materace zostały wycofane ze sprzedaży. Zrobiono ten podstęp dlatego, aby chorzy nie przyjeżdżali do Instytutu, bo tylko z braku pacjentów Instytut mógł upaść. Lekarze pracujący u mnie jak również i ja pisemnie proponowaliśmy Izbie Lekarskiej i Akademiom Medycznym przekazanie doświadczeń jakie uzyskiwaliśmy w Instytucie. Również lekarze w całej Polsce doskonale wiedzieli o sukcesach uzyskiwanych przez chorych w moim Instytucie. Komisja Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych przyjechała krótko po wejściu w życie nowych przepisów unijnych i wykorzystując narzucone przez Unię Europejską prawo, postanowili zniszczyć to co od 1993 roku robiłem dla chorych. Również i oni udowodnili tym, że nie są zainteresowani skuteczną pomocą chorym, a tym bardziej zabezpieczaniem ich przed chorobami! Środowisko medyczne potrzebuje chorego społeczeństwa!!! Bowiem tylko chorzy uzależnieni od jednowładczego systemu przynoszą im zyski i niezasłużone splendory! Tej bezwzględnej prywaciarskiej Izbie Lekarskiej zależy na chorej, a nie zdrowej ludzkości. Udowadniam to od 25 lat! Takie i podobne treści publikowałem, i za to zostałem skazany przez Sąd Rejonowy w Katowicach! Dlatego te i powyższe dramatyczne treści załączam jako zasadną Skargę Nadzwyczajną.

Każdy logicznie myślący człowiek wyraźnie widzi, że pomimo bezsprzecznie ogromnego rozwoju medycyny oraz farmacji i uzyskiwanych przez nich sukcesów, chorób i tym samym chorych przybywa, a nie ubywa. W instrukcjach dołączanych do każdego leku jest ostrzeżenie o ich szkodliwości. Pomimo oficjalnego przyznawania się do czynionych szkód, ich producenci nie są karani – zapewne dlatego gdyż ostrzegają o tym chorych w instrukcji. Nasuwa się zatem pytanie – czy nieuczciwi lekarze wykorzystują te leki jako „narzędzia zbrodni”, którymi bezkarnie doprowadzają chorych do śmierci. Dowód? Gdy przestają leczyć śmiertelność spada o 30%! Pomimo coraz większej masowości chorób, lecznictwo konwencjonalne wraz z farmacją wciąż utrzymują wyłączność na leczenie. Za takie postępowanie, nie gwarantujące chorym skutecznej usługi, prawo zmusza społeczeństwo do płacenia za te usługi z obowiązkowych składek zdrowotnych. Nie można się zatem dziwić, że decydenci medycyny mając gwarancję zapłaty za każdy rodzaj usług, również powodujących szkody, a nawet śmierć, utrzymują ten monopol i wciąż są w tym bezkarni…! Bezsprzecznym jest fakt, że zapobieganie chorobom jest znacznie tańsze i daje niemal natychmiastowe rezultaty, w odróżnieniu od długotrwałego leczenia objawowego. Doraźne leczenie objawowe, oczywiście jest niezbędne, i jego efekty nierzadko przekraczają granice cudu. Jednak leczenie objawowe chorób postępujących stosowane długotrwale pogarsza stan zdrowia chorych, gdyż wyręcza organizm z naturalnej syntezy składników odżywczych i utrwala choroby, co w konsekwencji powoduje pojawianie się kolejnych chorób. Ludziom świadomie ogranicza się wiedzę, lub ją się gmatwa, aby nie mieli pełnej wiedzy, że organizm to doskonale zsynchronizowane ze sobą narządy i nie powinni zakłócać tych połączeń lecz im pomagać, i że na co dzień samodzielnie może robić to każdy człowiek. Nie ma jednak szans na szerokie propagowanie tej bezsprzecznie niezbędnej dla ludzi wiedzy, gdyż jest to wbrew interesom decydenckiego środowiska medycznego. Dowodem na to jest moja działalność oraz wydany na mnie wyrok więzienia. Dzieci, młodzież, a także studenci nie są uczeni zwykłych systemów samozachowawczych, które są istotne dla utrzymania zdrowia w dobrej kondycji, o co zabiegałem kandydując na Urząd Prezydenta RP w 1995 roku. Dlatego chorzy nie posiadając istotnej wiedzy nieświadomie tworzą zakłócenia swojego organizmu, a potem w wyniku zaawansowania chorób idą do lekarzy oczekując by ci „czarodziejską tabletką odczarowali im chorobę”. Wszyscy lekarze, zmuszani przez decydencki świat medyczny muszą bowiem zgodnie z ich zaleceniami wypełniać podczas leczenia narzucone im procedury i leczyć chorych objawowo – zazwyczaj farmakologicznie. Nie ma żadnych wątpliwości, że doraźne leczenie konwencjonalne jest coraz skuteczniejsze. Również wiele leków bezsprzecznie ratuje ludziom zdrowie i życie. Jednak lekarze lecząc chorych farmakologicznie przez dłuższy czas, wyłączają naturalną syntezę danych związków przez organizm, czym pogłębiają ich stan chorobowy „produkując” w ten sposób choroby i powiększając grono chorych. Dlaczego? Ponieważ „nadzwyczajna kasta” decydentów medycyny kształcąc studentów medycyny na sprzedawców leków oraz wypełnianie procedur medycznych, a nie na lekarzy holistycznych, nie pozwala lekarzom na ludzkie odruchy! Zatem lekarze przygotowują sobie i kolejnym pokoleniom lekarzy oraz firmom farmaceutycznym niezmierzony „front robót”. Medycyna konwencjonalna poprzez media (zwłaszcza w reklamach) utrwala w psychice ludzi iluzje, przekonując chorych, że lekarze naprawią to, co oni popsują poprzez złą obsługę organizmu. Jednak chorzy mocno się rozczarowują, gdy poważnie zachorują i idą do lekarza. Dlatego to właśnie medycyna konwencjonalna jest największym zagrożeniem dla trwania ludzkości, o czym niejednokrotnie pisałem w gazecie „Świat i Medycyna”, za co zostałem oskarżony i skazany na więzienie przez Sąd Rejonowy w Katowicach. Przeciętni ludzie słuchając relacji w mediach o wybiórczych postępach medycyny, uważają, że tak medycyna jak i farmacja w uzyskiwanych wynikach leczenia przekroczyły granice cudu. Faktem jest, że medycyna i farmacja z każdym rokiem dokonują coraz więcej odkryć. Tymi odkryciami miesza się jednak w psychice nieświadomej ludzkości, ponieważ chorzy z braku wiedzy zachowawczej nie dbają o swój organizm i oczekują na te „cuda”. Chorym nie wskazuje się, że przyczyny chorób leżą po stronie niewiedzy chorych i błędów w obsłudze swych organizmów. Te wspaniałe odkrycia dają zazwyczaj jednostkowe efekty i rzadko bywają masowe, ponieważ przeważnie są bardzo drogie. Nawet bogate kraje nie są w stanie udźwignąć tych kosztów. Zatem stan zdrowia ludzkości wciąż się pogarsza, ponieważ medycyna wciąż skupia się na biochemicznej strukturze organizmu. Pomijane są podstawy funkcjonowania organizmu, którą jest zwrotna wymiana informacji pomiędzy komórkami tkanek i narządów, a centralnym i obwodowym układem nerwowym. Ludzie nie mają pełnej świadomości, że każda komórka organizmu ma zakodowane naturalne programy samoregulujące, samoobronne i samonaprawcze, a w przypadku, gdy któraś z nich nie może dokonać samonaprawy ulega autoagresji i jej miejsce zajmuje komórka macierzysta. W telewizji i w różnych miejscach co rusz słyszymy wołanie o pomoc finansową dla jakiejś ciężko chorej osoby – najczęściej dziecka, której leczenie kosztuje kilkaset tysięcy, a nawet kilka milionów i ludzie litują się zrzucając się na to leczenie. Nikt nie zastanawia się, że gdzieś tkwi przyczyna tych chorób. Jak nikła jest ludzka świadomość i jak podatna na manipulacje publikuje biblia w wersecie św. Marka, która głosi „słuchacie i nie słyszycie, patrzycie i nie widzicie”. Ja do tej ewangelii dodał bym „mówicie i nie rozumiecie co mówicie, czytacie i nie rozumiecie o czym czytacie”. Bywa, że w rozmowach niektóre osoby mówią „lekarze są po to aby nas leczyć”, nie mówiąc o wyleczeniu. Wówczas pytam, a czy mechanicy są po to aby naprawiać nasz samochód, czy też aby go naprawić? Słowo leczenie oznacza drogę postępowania, a nie wyleczenie. Żaden lekarz choremu nie powie „ja cię wyleczę”. Dlaczego? Ponieważ do osiągnięcia sukcesu w leczeniu potrzebny jest świadomy współudział chorego, jako że to zazwyczaj on lub środowisko w którym żyje, winne są jego chorobie. Zatem lekarz leczy takiego chorego i leczy i leczy…, a jego stan zdrowia się nie poprawia lub zazwyczaj pogarsza. Niegdyś przychodnie medyczne powszechnie nazywane były poradniami. Lekarze zatem radzili tam chorym jak utrzymać zdrowie. Decydenci medyczni wiedzą, że aby wymusić na ludzkości maksymalne fundusze społeczne na rozwój tego – nieefektywnego, a w wielu przypadkach nawet bardzo szkodliwego rozwoju lecznictwa, potrzebna jest masowość chorób – zwłaszcza takich, które trzeba leczyć aż do śmierci. Wówczas ludzie będą prosić, błagać i cierpliwie oczekiwać na te „medyczne cuda”. Zatem decydenci medycyny poprzez media mamią ludzkość  postępem i nadzieją na przyszły rozwój medycyny. Dlatego tak ogromna ilość beznadziejnie chorych ludzi woła o ratunek, którego medycyna konwencjonalna nie jest w stanie im zapewnić. Wówczas ci chorzy powoli umierają – zazwyczaj w cierpieniach. Gdy pojawia się jakaś skuteczna metoda zapobiegania chorobom, wówczas decydenci ci współpracując z mediami, z całą mocą zwalczają te metody. Jeśli jakiś uparty niesforny opozycjonista upiera się przy swoim, to gdy trafi do lekarza – zwłaszcza w szpitalu – to wówczas zazwyczaj czeka go leczenie zgodne z procedurami medycznymi. Najbardziej oficjalne dowody wymierzone w raczkującą konkurencję, to przepisy Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, w których nie istnieją jakiekolwiek zapisy uwzględniające możliwość konkurencji dla medycyny potocznie nazywającej się konwencjonalną. We wszystkich innych dziedzinach codziennego życia konkurencja jak również konsumenci są chronieni, ponieważ konkurencja jest motorem rozwoju. Natomiast w lecznictwie jest ona zakazana!!! Mało tego, gdy ktoś chce wdrożyć coś wartościowego, to ocena skuteczności danej metody oddana jest lekarzom – tym, którzy nie są zainteresowani skuteczną konkurencją. To dlatego medycyna ta narzuca ludzkości przekonanie, iż jest jedyną medycyną konwencjonalną, gdy tak w ogóle nie jest. W żadnym bowiem kraju nigdy nie było przeprowadzonego referendum, na którym ludzie wypowiedzieli by się, czy chcą stosować wyłącznie leczenie medyczne i płacić za nie z nakazu prawa, czy holistyczne, które uwzględnia tak metody medyczne jak i naturalne, a chorzy będą decydowali za które leczenie będą płacić. Medycyna konwencjonalna została ludzkości narzucona poprzez prawo, które jak wykazuję jest bezprawiem! Wielokrotnie powtarzałem w publikacjach i piszę też o tym w tej skardze nadzwyczajnej, że każdy monopol z czasem przekształca się w bezwzględny twór, z którym wcześniej czy później ludzie podejmą walkę. Upadł komunizm, nazizm i inne jednowładcze bestialskie systemy zarządzania narodami. Solidarność w Polsce obaliła jednowładczy system polityczno-gospodarczy i wszystko szybko się zmieniło. Dlaczego społeczeństwo nie rusza do szturmu o obalenie monopolistycznego systemu medycznego? Obalenie tego systemu jest najbardziej istotne dla zdrowia i życia każdego człowieka i przyszłych pokoleń. Ludzie boją się walczyć o zmiany w lecznictwie niesłusznie obawiając się lekarzy, że gdy ci ich rozpoznają, wówczas mogą ich adekwatnie do tego potraktować farmaceutykami. Wiele z tych farmaceutyków można bowiem bezkarnie wykorzystać szkodząc chorym. Firmy farmaceutyczne zrzucają z siebie odpowiedzialność w reklamach leków, gdzie zawsze pojawia się formułka; … zapytaj się lekarza lub farmaceuty…, co rzadko kto robi, ponieważ mało kto rozumie skomplikowane i obce mu nazwy, a farmaceuta to też biznesmen, zatem musi obsłużyć jak największą ilość klientów. Konsekwencje ponoszą nie tylko chorzy lecz również patologicznie rozwijające się płody, dzieci i młodzi ludzie. Niejednokrotnie w rozmowach w gliwickim Instytucie pytałem ludzi, dlaczego zdrowa kobieta nosi w sobie patologiczny płód? Ponieważ ciąża to zazwyczaj przypadek, a rzadko planowanie rodziny. Mało kto wie, że około 80% ciąż na całym świecie, to ciąże poronione lub usunięte, ludzkość wywodzi się z 20% udanych ciąż. Dlaczego? Pobierające się małżeństwa nie mają świadomości o wzajemnym odpowiednim antygenowym doborze, zatem pobierają się przypadkowo. To te przypadkowości są skutkiem patologicznych ciąż, chorób i cierpień. Jerzy Grzeszczuk, który usystematyzował dobory grup krwi małżeństw (w czym mu pomagałem) i od ponad 30 lat publikuje je w internecie, jak również występuje na wielu medycznych sympozjach, tak jak ja bije głową w przysłowiowy mur. Lekarze na sympozjach rozumieją co on do nich mówi, ale nie chcą wdrożyć jego opracowania do nauk, gdyż uszczupliło by to im ponad 70% chorób – więcej informacji znajduje się na  http://www.haptens.pl/haptenology_pl.html lub w wyszukiwarce pod hasłem „rody krwi”. Zniewoleni lekarze pomimo, że wiedzą o jego, jak i o mojej metodzie zapobiegania chorobom oraz samoistnego leczenia się organizmu, patrzą na to obojętnie, pomimo, że mogli by chorym skutecznie pomóc. Ponownie przypomnę, że poruszam to w tej skardze nadzwyczajnej, ponieważ za podobne treści, które publikowałem, głównie w gazecie „Świat i Medycyna”, Śląska Izba Lekarska wytoczyła mi proces, który zakończył się wyrokiem jaki wydał na mnie Sąd Rejonowy w Katowicach. Sąd ten podstępnie rozdzielił oskarżenie na dwa oskarżenia i wydał na mnie dwa wyroki. Jeden wyrok opiewał na rok więzienia za pomawianie lekarzy i podważanie do nich zaufania, a drugi za nazwanie Izby Lekarskiej organizacją gangsterską i mafią, na pół roku więzienia. Następnie Sąd ogłosił, iż kierując się określonymi przepisami, łączy te dwa wyroki razem i łagodzi wyrok do jednego roku więzienia. Następnie ten złagodzony wyrok, ponownie łagodzi poprzez zawieszenie wykonania kary więzienia, na okres trzech lat. Sąd Rejonowy w Katowicach, manipulując w ten sposób prawem, świadomie uniemożliwił mi odwołanie się od tego wyroku do wyższych instancji. Prawo bowiem przewiduje, że jeśli Sąd Rejonowy wydając wyrok dwukrotnie go złagodził, to prawo zabrania odwołania się od takiego wyroku. W ten właśnie sposób Sąd będąc świadomy tego co czyni, ochronił Izbę Lekarską oraz decydentów medycyny konwencjonalnej od ponoszenia jakiejkolwiek odpowiedzialności karnej, o co wnosiłem do siedmiu prokuratur w Polsce. Ponownie bardzo mocno tu podkreślę, że nie wszyscy lekarze są ludźmi złej woli i to co piszę nie powinno być podstawą do szkalowania wszystkich lekarzy, którzy bezsprzecznie dają z siebie co mogą. Nikt zapewne nie idzie na studia medyczne by szkodzić chorym, a tym bardziej by ludzi zabijać. Zdarzają się jednak przypadki, o których mówił profesor Religa. Czy aby na pewno są to przypadki, skoro rocznie pochłaniają około 140 tysięcy ofiar? Aby lekarzy skutecznie zniewolić, Izba Lekarska i jej prominenci nie tylko narzucają im z góry określone procedury postępowania, lecz płaci się lekarzom od ilości przyjmowanych pacjentów. Aby lekarze mogli utrzymać swoje rodziny, muszą jak roboty przyjmować jak największą ilość chorych. Są przeciążani pracą, która jest bardzo stresująca i szkodliwa, gdyż wciąż mają kontakt z ludźmi chorymi, często pretensjonalnymi, a przecież ich organizmy nie są z żelaza. Lekarze boją się podjąć jakiegokolwiek protestu wobec tego systemu, ponieważ tym lekarzom, którzy podejmowali takie kroki (co zazwyczaj było publikowane w mediach) „bractwo” lekarskie skutecznie utrudnia życie zawodowe. Lekarze wolą zatem mieć „święty spokój” i nadal wypełniają narzucone im procedury w leczeniu chorych. Pomimo wielu dowodów na zbyt małą efektywność lecznictwa konwencjonalnego i jej szkodliwość, żaden parlament nigdy nie wprowadził do szkolnictwa na żadnym szczeblu nauczania rzeczowej wiedzy zachowawczej o przyczynach chorób. Nie wprowadza się wiedzy, w jaki sposób w przedwstępnej fazie choroby każdy sam może rozpoznać bodźce którymi organizm daje nam znać o nadchodzącej chorobie i w jaki sposób sam może usunąć te zagrożenia by nie dopuścić do choroby. Tę konieczność mocno podkreślałem w kampanii, kandydując na Urząd Prezydenta Polski w 1995 roku. Niestety, nie uzyskałem określonego celu, gdyż media całkowicie zdeformowały mój wizerunek oraz to co chciałem przekazać społeczeństwu. W kampanii prezydenckiej głosiłem też, że odpowiedzialność za zdrowie należy przerzucić na społeczeństwo poprzez wprowadzenie na każdym szczeblu nauczania prostych zrozumiałych dla każdego informacji o ludzkim organizmie.  Obecny stan lecznictwa, pod względem zapobiegania chorobom, jest zdecydowanie gorszy od tego z przed wielu dekad. Powszechnie wiadomym jest przecież, że organizm w każdej chwili naszego życia czuwa nad naszym zdrowiem. Świadomość ogólnospołeczna w zakresie zdrowia jest już od dziecka ograniczana, a decydenci medycyny chcą jak najdłużej utrzymać ludzkość w niewiedzy. Hołubiona jest zasada, „niech lepiej Jaś tego nie rozumie, bo dzięki temu Jan będzie chorował”, a my z jego nieświadomości i chorób będziemy osiągali zyski. Zatem ludzi mami się osiągnięciami medycyny, z których owszem, wiele z nich bezspornie przekracza granice cudu. Dlatego ludzie nie posiadając rzetelnej wiedzy i umiejętności samozachowawczych dalej oczekują na te „medyczne cuda” i zawierzają swoje zdrowie prywatnemu monopolistycznemu biznesowi medycznemu. Taki wzór człowieka jest na rękę tym biznesmenom, którzy w podobny sposób jak to przedstawił reżyser w filmie „Planeta małp”, w którym pokazał jak małpy hycle wyłapywały dziko żyjących tam ludzi i prowadziły na nich doświadczenia. Wiemy, że na ziemi nie zatrudnia się hyclów i nie wyłapują oni ludzi by dostarczać ich lekarzom aby prowadzili na nich doświadczenia. Nieświadomi ludzie nie sięgając po wiedzę i nie utrwalając jej, sami ograniczają ilość połączeń pomiędzy neuronami, zatem ich zmniejszona świadomość powoduje, że nie tylko dobrowolnie zgadzają się być „królikami doświadczalnymi” lecz jak na ironię są jeszcze za to wdzięczni lekarzom… . To brak ogólnospołecznej, zrozumiałej wiedzy samozachowawczej jest powodem namnażających się wielu chorób, których wciąż przybywa. Decydenci medycyny wiedzą, że nie znają etiologii (przyczyn) około 80% chorób, zatem twierdzą, że aby chorym ulżyć w cierpieniach leczą ich objawowo. Sami też leczą się w taki sam sposób, gdyż uniwersytety medyczne tak ukształtowały ich psychikę podczas studiów medycznych, a potem w praktyce lekarze ją utrwalają. Dowodzi to bezsprzecznie, że medycyna konwencjonalna najskuteczniejsza jest w przekonywaniu ludzkości o swojej bezradności wobec tych 80% chorób! Równocześnie naukowcy obiecują, że w przyszłości znajdą na te choroby lekarstwa, szczepionki – jak np. na raka, zbudują sztuczne narządy i wciąż żądają wyłączności w leczeniu chorych, pieniędzy na realizację swych projektów oraz poprzez dominację nad prawem dostarczania nieświadomych chorych, którzy zgadzają się być „królikami doświadczalnymi”. W wyniku tych eksperymentów wielu chorym trwale pogarsza się stan zdrowia, wielu zostaje kalekami, a niektórzy umierają. Ale ci chorzy, to w żargonie medycznym tylko „materiał badawczy…”, więc po co się tym przejmować – przecież cel uświęca środki! Małpy na wymyślonej przez reżysera planecie małp, również się tym nie przejmowały. Cóż z tego, że przez 25 lat w praktyce udowadniam, że podstawą naszego zdrowia jest poprawna zwrotna wymiana informacji pomiędzy narządami a centralnym układem nerwowym. Propagandowa psychika ludzi nie może tego pojąć. Hitler poprzez propagandę goebbelsowską zdominował psychikę Niemców i ci szli na wojnę mordując inne narody oraz dla tej idei oddawali swe życie. Natomiast ułomnych Niemców przekazywał lekarzom do doświadczeń i ci po badaniach uśmiercali ich. Ludzie i dziś nie zdają sobie sprawy, że wciąż są mamieni obietnicami! Wielu ludzi pomimo ciągłego nieskutecznego, a zatem szkodliwego leczenia, umierając woła o pomoc lekarza, pomimo, że to zazwyczaj właśnie lekarz długotrwałym leczeniem objawowym doprowadził ich do takiego stanu… . Ludzie zazwyczaj wiedzą o tej czarnej drakońskiej stronie medycyny, ponieważ czasami jakiś uczciwy dziennikarz o tym napisze, jednak do ich ograniczonej psychiki nie docierają te informacje. Te najstarsze informacje, to zapisy z przed tysięcy lat zawarte w Biblii, m.in. w wersecie Mądrość Syracha (w) 38:15 Grzeszący wobec Stwórcy swego, niech wpadnie w ręce lekarza! Wiadomo jest, że w każdej religii, grzech wobec Boga uznawany jest za największe przewinienie, a każdy człowiek wie, że za najcięższe czyny czeka najsroższa kara. Wykorzystany przeze mnie w publikacjach ten cytat, mający źródło w Biblii, był również zarzutem Sądu wobec mnie podczas uzasadniania wyroku, choć to nie ja jestem jego autorem! Aby uwolnić ludzkość z sideł medycznych i wyprowadzić ich z „medycznego domu niewoli”, od 1992 roku informuję ludzi i publikuję, że niemal każda choroba postępująca zaczyna się od zakłóceń w zwrotnej wymianie informacji pomiędzy komórkami tkanek i narządów, a centralnym i obwodowym układem nerwowym. Mówiłem ludziom tak, bazując na moim przykładzie, że lekarze w efekcie leczenia i pogarszającego się stanu mojego zdrowia najpierw zalecili mi amputację nogi, a potem płuca, czemu się sprzeciwiłem i dzięki mojej wnikliwości do dziś mam silną nogę i zdrowe płuco.  Chcąc pomóc jak największej ilości chorym podjąłem szerzenie tej metody, dzięki której uniknąłem tych amputacji. Gdybym się im poddał, to nikt z lekarzy którzy mnie leczyli, nie poniósł by jakiejkolwiek odpowiedzialności. Do chwili obecnej lekarze leczą chorych w ten sam sposób i w końcowej fazie tysiącom chorym dokonują amputacji! Aby ludzi skuteczniej uświadamiać, że tak być nie musi, w 1999 roku zarejestrowałem i uruchomiłem Międzynarodowy Instytut Zdrowia w Gliwicach. W Instytucie tym codziennymi efektami udowadniałem, że priorytetowym działaniem lecznictwa powinno być usuwanie przeszkód w przepływie sygnałów nerwowych, bo wówczas choroba sama się cofa. W gliwickim Instytucie, jak również i obecnie, wykazuję ogromną skuteczność organizmu w samoistnym cofaniu się chorób, gdy wzmocni się komunikację komórkową oraz wymianę tych informacji z centralnym i obwodowym układem nerwowym. Uzyskiwanymi wynikami obnażałem złą wolę decydentów medycyny, co również Maciej Hamankiewicz uznał jako pomawianie lekarzy. A przecież to decydenci medycyny wykazywali i wciąż wykazują nie tylko brak zainteresowania moją metodą, jak również wysyłanymi przeze mnie i przez lekarzy Instytutu pismami. W pismach tych proponowaliśmy  przejęcie mojej metody i uzyskiwanych przez lekarzy obserwacji. Mnie zwalczano i nadal się zwalcza każdymi dostępnymi metodami – włącznie z próbami pozbawienia mnie życia. Podjęto też działania wobec mojej córki, gdzie Sąd Rejonowy, a potem Odwoławczy Sąd Okręgowy w Gliwicach, manipulował prawem w taki sposób aby córka nie mogła odwołać się do Sądu Najwyższego. Gdyby odwołanie dotarło do Sądu Najwyższego z pewnością wyrok w tej sprawie został by zniesiony i sprawę skierowano by do ponownego rozpatrzenia, ponieważ wyrok ten był przez gliwickie Sądy zmanipulowany. Chodziło o to, że Centrum handlowe Forum w Gliwicach, już w chwili podpisywania umowy najmu lokalu z moją córką postanowiło doprowadzić ją do bankructwa tylko dlatego, że jest to moja córka i aby mnie tym dokuczyć. Forum naruszyło umowę najmu, gdyż zasłoniło witrynę jej sklepu w taki sposób, że potencjalni klienci omijali jej sklep ponieważ go nie zauważali. Córka po roku zbankrutowała, ale mimo to uiściła Forum wszelkie należności. Mimo to Forum naliczyło córce karę finansową za przedwczesne zerwanie umowy i wniosło do Sądu pozew wobec córki o zapłatę. Na żadnej z rozpraw oraz w żadnej korespondencji pomiędzy prawnikami jakim córka zleciła poprowadzenie sprawy, ani też w żadnym piśmie do/i od Forum nie było chociażby jednego słowa o zapłacie kwoty naliczonej przez Forum. Rozprawy toczyły się o zgodność lub niezgodność wypowiedzenia przez córkę umowy najmu lokalu. Zatem postępowanie sądowe toczyło się o co innego niż został wniesiony pozew. Zauważyła to również Sędzina Sądu Rejonowego o czym wspomniała na przedostaniej rozprawie. Jednak o tym czy zaistniał precedens nie może zadecydować Sąd Rejonowy lecz Okręgowy, do którego córka się odwołała. Zatem w sprawie tej bezsprzecznie zaistniał precedens, którego Sąd Okręgowy nie uznał. Córka zatem nie mogła odwołać się do Sądu Najwyższego. Z pośród tysięcy zmanipulowanych wyroków sądowych jest to kolejny bezsprzeczny dowód, o których mówili politycy PiS, że sądownictwo wymaga zmian. Jest to bezsprzeczny dowód, że Sądy o których mowa, były nie tyle niezawisłe co swawolne i takie właśnie wydawały wyroki.

Kolejny dowód zemsty na mnie, poprzez niszczenie mojej córki to zdarzenie w Urzędzie Skarbowym w Gliwicach.

Córka zaprzestała prowadzenia działalności gospodarczej, zatem na koniec roku rozliczeniowego poszła do Urzędu Skarbowego w Gliwicach, by dowiedzieć się o zaległościach, które natychmiast uregulowała. Po pewnym czasie znowuż przyszło do córki powiadomienie o kolejnej niedopłacie podatku. Córka również uregulowała tę należność. Po pewnym czasie do córki przyszedł policjant z nakazem jej aresztowania. Był to piątek godz. 18.00. W nakazie był tylko symbol z jakiego paragrafu córka jest aresztowana, niezrozumiały był nawet dla policjanta, który po nią przyszedł. Ponieważ w piątek i w dodatku o tej godzinie nie można było w urzędach zasięgnąć informacji o co chodzi, policjant zabrał córkę i wraz z innymi aresztantkami odwieziono ją do aresztu jaki znajduje się w więzieniu w Katowicach przy ul. Mikołowskiej. Dopiero w poniedziałek w biurze aresztu dowiedziałem się o co chodzi. Córka zalegała 2000zł z tytułu płatności podatku VAT, zatem Urząd Skarbowy wysłał jej powiadomienie o zaległości. Córka nie otrzymała jednak powiadomienia, gdyż listonosz nie włożył zawiadomienia o przesyłce do skrzynki, a na poczcie zgłosił, iż zawiadomienie dostarczył. Urząd Skarbowy polecił zatrzymanie córki pomimo, że ma wiele innych dróg ściągania podatków z których nie skorzystał. Zatrzymanie jej w piątek o godzinie 18,00 jest ewidentnym przykładem zemsty na mnie. Córka siedziała w areszcie z prawdziwymi przestępczyniami i zbrodniarkami. Ponieważ ja nadal działałem na rzecz dobra zdrowia ludzi, zatem dowodzi to, że pracownik czy też pracownicy Urzędu Skarbowego byli w grupie gliwickiej kliki śmietanki towarzyskiej, w którym to towarzystwie ustalało się wyroki i sposoby niszczenia wybiórczych mieszkańców, co publikowały media. Zapewne w tym przypadku w grupie tej byli lekarze lub osoby przyżenione z lekarzami i nadal, tak jak i dziś szukają na mnie zemsty. Gdy komuś mówię, że córkę zamknięto w więzieniu za zaleganie 2000 zł, to nikt w to nie wierzy, ponieważ oszuści podatkowi zalegają setki tysięcy zł, a nawet miliony i rzadko zdarza się aby byli aresztowani. Pomniejszych innych działań wobec mojej córki nie będę poruszał, aby nie przedłużać pisma.

Przykład mszczenia się na mojej córce, jest ewidentnym przykładem zemsty lekarzy na mnie dlatego, że w czasach gdy Polską rządziła Platforma Obywatelska, to wyroki w sądach były wydawane z naginaniem prawa przez sądy w Gliwicach. Niszczenie mojej córki było jednym z wielu sposobów szukania zemsty na mnie przez decydenckie środowisko medycyny konwencjonalnej.

Wiele prób, które miały na celu pozbawienie mnie życia nie tylko przez lekarzy opisuję po wyszczególnieniu sposobów świadomie szkodliwego leczenia konwencjonalnego. Ponownie przypominam, że piszę o tym w tej skardze nadzwyczajnej, ponieważ podobne treści zamieszczane przeze mnie oraz pisane przez pracujących u mnie lekarzy w gazecie „Świat i Medycyna”, były podstawą do oskarżenia mnie o pomawianie lekarzy i podważanie do nich zaufania społeczeństwa, w wyniku czego Sąd Wydał na mnie wyrok. Zaufanie to rzekomo naruszałem publikując, że:

Pierwotną przyczyną chorób serca najczęściej są uciski unerwienia w kręgosłupie piersiowym lub przez biegnący nerw poprzez stwardniały mięsień poza kręgami oraz chemiczny konflikt antygenowy niewłaściwie dobranych ze sobą par i małżeństw, który jest przyczyną zakłóceń rytmicznej pracy serca. Zakłócenia te, zazwyczaj powoli, prowadzą do miażdżycy, zawałów i chorób autoimmunizacyjnych skutkujących krytycznymi zmianami nie tylko w sercu lecz również w innych unerwionych narządach. Decydenci medycyny i lekarze zamiast ukierunkowywać rozwój nauk na usuwanie przyczyn chorób, już od pierwszych zauważonych zakłóceń w pracy serca umiarowiają jego pracę farmakologicznie. Zatem świadomie prowadzą do konieczności przyszłych większych zakłóceń lub ingerencji chirurgicznych na sercu. W gliwickim Instytucie pod nadzorem moim i pracujących u mnie lekarzy uzyskiwaliśmy rewelacyjne efekty – również u osób oczekujących na bypassy czy transplantację serca.

Kwestionowałem też sposób leczenia początkowych faz chorób nowotworowych. Od wielu lat publikuję, że komórki nowotworowe to takie komórki, które osłabiły więź informacyjną z otaczającymi je komórkami, z narządowym programem informacyjnym oraz z centralnym i zazwyczaj obwodowym układem nerwowym. Przywrócenie tej więzi powoduje, że zagrożone nowotworem komórki ponownie uaktywniają programy samoobronne, samoregulacyjne i samonaprawcze, a gdy któraś z tych komórek nie jest w stanie dokonać samonaprawy, ulega autoagresji, rozpada się i w jej miejsce wbudowuje się komórka macierzysta.

Całkowitą niewiedzą o komunikacjach komórkowych popisywali się i nadal popisują onkolodzy – zwłaszcza w Centrum Onkologii w Gliwicach. Wiedzieli i zapewne wiedzą oni o sukcesach mojego Instytutu i o samoistnym znikaniu guzów nowotworowych, szczególnie w piersiach kobiet, a pomimo to w mediach nie pozostawiali na mnie i moim Instytucie przysłowiowej suchej nitki. Owszem, w przypadkach mocno zaawansowanych nowotworów, zwłaszcza tych które leczone objawowo przez długi czas przekształciły się w rozkładające się tkanki, nie ma lepszej metody niż chirurgiczne usunięcie tych tkanek. W ten sposób jak najbardziej należy postępować i w przypadku innych zaawansowanych chorób, w których medycyna ratunkowa w swych sukcesach na pewno przekroczyła granicę cudów. Lekarze na których wymusza się solidarność zawodową nie protestują wobec tych drakońskich metod. To dlatego kobietom amputuje się piersi, narządy rodne czy inne, i potem wmawia się im np. „miała pani szczęście, bo jeszcze trochę, a przerzuty poszły by dalej i już nic nie dało by się zrobić”. Kobieta jest szczęśliwa, że jeszcze żyje… cóż z tego, że bez piersi – ale żyje! Znana aktorka Angelina Jolie – zwłaszcza z tego, iż bojąc się cierpień tak jak jej matka, bez potrzeby zdecydowała się na amputację obu piersi. Wszystkie media na świecie publikowały to wielokrotnie, czym umocniły niemoc medycyny konwencjonalnej i utrwaliły takie okrutne postępowanie w psychice kobiet. Ludzie nie mają świadomości, że zostali zapędzeni do „medycznej zagrody”. Zapewne niejedna kobieta poszła śladem Angeliny Jolie.

Poniżej opisuję tylko niewiele sposobów leczenia objawowego obliczonego na utrwalanie chorób, które ma biznesowy charakter i jest wymierzony przeciwko zdrowiu i życiu ludzkości. Wyszczególnienie i opisanie wszystkich chorób zajęło by mi tysiące stron. Jeszcze raz podkreślę, że lekarze tylko w pewnym stopniu ponoszą winę za tragiczne skutki w lecznictwie, gdyż nie sprzeciwiają się temu choremu systemowi, bojąc się o swoją przyszłość zawodową. Główna wina leży po stronie prominentów uniwersytetów medycznych, Izby Lekarskiej i tych osób, które nie ukierunkowują kształcenia studentów medycyny na lekarzy holistycznych lecz na sprzedawców leków i procedur medycznych.

Znowuż przypomnę, że za powyższe i poniższe publikacje Sąd Rejonowy w Katowicach zasądził mi wyrok więzienia. Dlatego co pewien czas podkreślam, że skargę tę wraz ze skargą mojej córki wnoszę jako skargi nadzwyczajne, ponieważ przez 25 lat stawałem i nadal staję w obronie dobra zdrowia społeczeństwa. Postępowaniem tym staram się chronić ludzkość przed tą częścią medycznego establishmentu, który prowadzi ludzkość do medycznej zagłady. Jeszcze raz podkreślę, że moje działania nie są wymierzone we wszystkich lekarzy, pomimo, że boją się oni wystąpić przeciwko władzy, która sprawuje nad nimi kontrolę.

Poniższe opisy objawów, skutków i przyczyn postępujących chorób są bardzo podobne, różnią się one zazwyczaj skutkami jakie ponosi nieświadoma ludzkość. Natomiast bieżące błędy genetyczne, które są tak modne w straszeniu chorych, to skutek utrwalających się chorób, które wynikają z tego, że organizm chcąc przeżyć dokonuje różnorodnych korekt. Z kolei dziedziczne błędy genetyczne, to skutek przenoszenia utrwalonych błędów w organizmach przyszłych rodziców powstałych przed zapłodnieniem na kolejne pokolenie. Od lat udowadniam, że wiele z tych chorób genetycznych organizm jest w stanie sam cofnąć.

1 – Postępujące zmiany chorobowe tworzące się w głowie oraz w mózgu, głównie nabyte, w tym również choroby tarczycy oraz choroby mające swój początek w zakłóceniach w swobodnym przepływie zwrotnych informacji biegnących do i z mózgu poprzez unerwienie w okolicy szyi.

Na leczenie chorób skutkujących zmianami w głowie i w mózgu w Unii Europejskiej rocznie wydaje się około 800 miliardów euro. Wiele chorób w innej części tułowia również ma swój początek w osłabionych zwrotnych sygnałach jakie docierają z narządów do mózgu. Choroby te zazwyczaj powodowane są niedokrwieniem. Mózg bowiem w celach samoregulacji, samoobrony i samonaprawy, uaktywnia takie dokrwienie danego narządu, jakie otrzymał od niego informacje. Jeśli wysłany z danego narządu sygnał zostanie po drodze osłabiony i do mózgu dotrze np. tylko 80% tych informacji, to mózg analizuje 80-cio procentowe informacje, zatem w odpowiedzi kieruje adekwatnie słabsze dokrwienie, a tym samym samoregulacje czy też samonaprawy są słabsze. Konsekwencje tego niedokrwienia to postępujące choroby, które lekarze leczą objawowo i zazwyczaj długotrwale, a potem wiele z tych chorób klasyfikują jako nieuleczalne. Zrozumiałym staje się, że lepsze dokrwienie i wydalanie powoduje, że mózg efektywniej oczyszcza się z nieczystości i związków uzależniających, m.in. papierosy, alkohol czy narkotyki. Niewiele osób wie, że mózg broniąc się przed zatruciem – zwłaszcza alkoholem, ogranicza swoje dokrwienie – czasami niemal całkowicie je wstrzymuje. Częste picie alkoholu skutkuje otępieniem, które wynika ze znacząco zmniejszającej się ilości połączeń pomiędzy neuronami. Efektywne wzmocnienie zwrotnej wymiany komunikacji powoduje, że mózg oczyszcza się, a zrozumiałym jest, że lepiej dokrwiony mózg zaczyna odzyskiwać sprawność. Metoda którą opracowałem powoduje, że mózg efektywnie rozpoznaje zagrożenia, a zatem efektywnie oczyszcza się. W gliwickim Instytucie dowodziłem, że palacze którzy palili po 60 papierosów dziennie, czy też osoby które codziennie wypijały pół litra alkoholu, z dnia na dzień zaniechały tych używek i ich organizmy nie wykazywały na nie zapotrzebowania. Gdy mózg odzyskuje połączenia, cofają się równocześnie niemal wszystkie postępujące choroby, również takie jak choroba Alzheimera, Parkinsona i inne, a dzieci i młodzież stają się spokojniejsze i lepiej się uczą.

Uzyskiwanymi przez chorych rezultatami stosujących moją metodę od 1999 roku udowadniam, że po wzmocnieniu zwrotnej wymiany informacji, chorzy uzyskują rewelacyjne wyniki. Odbywa się to poprzez spanie lub leżenie na opracowanym przeze mnie materacu. Leżąc na najnowszym modelu materaca B.A.T 3 (BioAutoTermonormalizacja), zwiększa się dokrwienie mózgu, a tym samym przekazywana jest adekwatna odpowiedź do chorych narządów, co chorzy zauważają już w czasie kilku do kilkunastu minut. Tylko na niektóre wskazania trzeba czekać dłużej. Chorzy odczuwają to m.in. jako wewnętrzne wyciszenie, a nierzadko jako euforię.

2  Zwapnienia zastawek serca, to błędnie odłożone jony wapnia, które zamiast wbudować się do włókien mięśniowych zastawki, odkładają się na zewnętrznej stronie tych włókien. Gdy w wyniku dalszych zakłóceń komunikacyjnych kolejne jony wapnia do nich dołączają, to tworzy się tam coraz większa grudka wapnia co postępująco zakłóca sprężystość mięśnia zastawki. Takie sytuacje dotyczą nie tylko zastawek serca lecz wszystkich miejsc, gdzie błędnie odkłada się wapń, np. pod tkanką skórną, w układzie pokarmowym, w tętnicach czy też miejscowo na kościach, gdzie tworzą się zwyrodnienia – nierzadko w miejscach po złamaniach.

3 Choroby serca i miażdżyca naczyń wieńcowych poszczególnych tkanek, narządów i miażdżyca uogólniona to skutek zakłóconej podaży tlenu w stosunku do popytu tych narządów, w czym priorytetową rolę pełni zwrotna wymiana informacji pomiędzy tkankami i narządami, a centralnym i obwodowym układem nerwowym. Zakłócanie swobodnych przepływów informacji skutkuje złogami miażdżycowymi. Aktualne postępowanie lecznicze lekarzy, w końcowym efekcie skutkują między innymi np. amputacjami kończyn. Niezaprzeczalnym dowodem błędnego leczenia są fantomowe bóle amputowanej nogi, co jest oczywistym faktem, że amputacja nie usunęła przyczyny bólu zmiażdżycowanej nogi. Po zastosowaniu opracowanej przeze mnie metody, bóle fantomowe ustępują – zazwyczaj w kilka dni, a nierzadko bywa, że już po godzinie, co dowodzi, że amputacje były zbędne. Profesor Krzysztof Ziaja, doczekał się emerytury stosując te amputacje. Od 1993 roku znał on oraz lekarze pracujący w Klinice Chirurgii Naczyń w Katowicach Ochojcu w jaki sposób moją metodą można bezinwazyjnie przywrócić chorym krążenie i uniknąć amputacji kończyn (fakty te mogę to w każdej chwili powtórzyć). Pomimo to, od 1993 roku tylko w tej Klinice do tej pory amputowano nogi około 1000-cu chorym. Do ilu natomiast amputacji doprowadzono w całej Polsce?

4  Tak samo jest np. z kolagenem, który zamiast wbudowywać się do mięśni odkłada się na włóknach mięśniowych tworząc stwardniałe zgrubienia. Obstrzykiwanie tych miejsc kolagenem można określić jako nieporozumienie i niezrozumienie funkcji organizmu… .

5  Guzy nowotworowe – szczególnie w piersiach kobiet, to skutek zgrupowania się części komórek, które powoli tracą więź komunikacyjną z otaczającymi je komórkami. Wytrącenie tych informacji ze zwrotnej łączności z centralnym układem nerwowym powoduje, że komórki te tworzą postępująco stwardniały zbitek komórek, są coraz słabiej odżywiane, zatem stają się coraz mniej aktywne, aż w końcu ulegają procesom gnilnym. Aby w ten sposób hodowany przez onkologów guz nie przerodził się w formę gnilną i nie rozprzestrzenił się, zazwyczaj ci sami medycy amputują kobietom piersi! A wystarczy w początkowej fazie tworzenia się guzów pomóc organizmowi kobiety przywrócić zwrotną wymianę informacji i takie guzy samoistnie znikają – zazwyczaj w kilka dni, a w wielu przypadkach gdy guz jeszcze nadmiernie nie stwardniał nawet w kilka godzin.

Zaburzenia ciążowe, bóle menstruacyjne, torbiele, mięśniaki, bezpłodność i tym podobne, to również wynik zakłóceń wymiany zwrotnych informacji pomiędzy komórkami objętymi chorobą, a centralnym i obwodowym układem nerwowym. Aby organizm mógł cofnąć objawy – zwłaszcza w fazie przedwstępnej lub początkowej choroby, również bardzo często bywa, że zazwyczaj wystarcza od kilku godzin do kilku dni, aby organizm zaczął wracać do normy.

7  Dzieciom z porażeniem kończyn – zwłaszcza dolnych,  chirurgicznie wydłuża się lub skraca usztywnione ścięgna, zamiast przywrócić połączenia sygnałów skurczowo rozkurczowych biegnących z tych ścięgien do centralnego układu nerwowego. Dlaczego tak się robi? Bo niekontrolowany przez nikogo biznes, a zwłaszcza brak legalnej konkurencji i monopolistyczna władza gwarantuje lekarzom wyłączność. W 2005 roku w gliwickim Instytucie wraz z lekarzami podjęliśmy decyzję, że przyjmiemy do Instytutu bezpłatnie pięcioro dzieci z porażeniami mózgowymi objawiającymi się sztywnością kończyn dolnych, wraz z ich rodzicami. Dzieci te już po kilku dniach zaczęły stąpać po ziemi całymi stopami. Jednak lekarka, przewodnicząca Stowarzyszenia Rodziców Dzieci Chorych na Porażenia Mózgowe, która skierowała te dzieci do mojego Instytutu, gdy od tych rodziców uzyskała potwierdzenie uzyskanych rezultatów, nie odbierała od lekarzy z mojego Instytutu telefonów czym zablokowała możliwość pomocy pozostałym dzieciom.

8  Choroba Parkinsona. Doktor Parkinson obserwując chorych dowiódł, że objawy drżączki poraźnej wiążą się ze zmniejszoną ilością wydzielanej przez komórki istoty czarnej dopaminy. Firmy farmaceutyczne zaczęły zatem produkować leki, którymi lekarze uzupełniają zmniejszającą się ilość dopaminy. Lekarze tak postępują, pomimo, że przyczyna zbyt małej ilości dopaminy wcale nie leży po stronie ograniczonej syntezy komórek istoty czarnej wytwarzających dopaminę lecz jest skutkiem zakłóceń w przepływie zwrotnych informacji przenoszonych układem nerwowym z miejsc objętych chorobą do mózgu. Komórki istoty czarnej otrzymują od mózgu polecenie jaką ilość dopaminy powinny wytworzyć i przesłać ją do określonych miejsc w organizmie. Osłabiony po drodze sygnał, nieadekwatny do zapotrzebowania, jest równoznaczny z produkcją zmniejszonej ilości dopaminy. Utrzymanie takiego stanu przez dłuższy czas jest tożsame z objawami spowolnienia ruchowego czy też drżączki. W zdrowym organizmie zmniejszająca lub zwiększająca się ilość syntezowanej dopaminy jest zgodna z sygnałem zapotrzebującym. Gdyby bowiem komórki istoty czarnej wytworzyły więcej dopaminy niż informacje dostarczone przez układ nerwowy, to organizm musiał by ją zużyć. Tworzyła by się wówczas nadmierna pobudliwość ruchowa. Mózg zatem ograniczając ilość syntezowanej dopaminy chroni organizm, jako, że nadmierna stała ruchowość powodowała by równoczesne spalanie i innych składników odżywczych, a ponadto ciągły ruch nie pozwolił by choremu spać. Objawy choroby Parkinsona porównuję do migotania światła z powodu niedokręconej żarówki. Nawet przysłowiowy głupi Jaś nie będzie zwiększał napięcia w sieci energetycznej lecz dokręci żarówkę. Lekarze postępują jednak „w naukowy sposób” – „zwiększają napięcie w sieci”. Dlaczego? Ponieważ biznes medyczny doskonale kwitnie, gdy nie usuwa się przyczyny choroby, lecz leczy się jej objawy i wmawia się chorym, że dana choroba jest nieuleczalna i trzeba leczyć ją objawowo. Wówczas chorzy drzwiami i oknami pędzą do lekarzy aby ci ulżyli im w cierpieniach i podali leki, pomimo, że leki tylko czasowo zmniejszają uciążliwości chorobowe. Taki sposób leczenia całkowicie pomija przyczynę choroby. Podawanie leków ma na celu świadome doprowadzanie do autoagresji coraz większej ilości komórek istoty czarnej. Pokazując bowiem chorym chwilową poprawę, można ich nadal leczyć objawowo i bezkarnie pogarszać stan zdrowia chorych oraz sprzedawać im coraz większą ilość leków, a potem wszczepiać do mózgu stymulatory, które również tylko czasowo znoszą drżączkę. Ten sposób leczenia pogarsza stan zdrowia chorych i prowadzi ich do cierpień i śmierci. Co zatem trzeba zrobić? Jak najszybciej przywrócić komunikację pomiędzy narządami objętymi chorobą, a mózgiem. Postępujące leczenie objawowe we wstępnym etapie tej choroby na pewno doprowadzi do otępienia, spowolnienia ruchowego i/lub naprzemiennie do drżączki.

Zamiast wymieniać wszystkie choroby mające swój początek w zakłóceniach komunikacyjnych podsumuję, że niemal każda postępująca choroba może cofnąć się samoistnie, zwłaszcza w jej początkowej fazie występowania poprzez wznowienie poprawnych funkcji komunikacji komórkowych. Ludzie nie mają świadomości, że każdy powinien na bieżąco normalizować zwrotną wymianę komunikacji by stale utrzymywać efektywną wymianę sygnałów płynących przez układ nerwowy, i że należy to robić w przedwstępnej fazie chorób. Czas w którym organizm dokonuje tych regulacji to nocny sen. Opracowaną i wciąż udoskonalaną przeze mnie metodą nie można uregulowań w wybiórczym narządzie czy też tkance. Metodę tę tak dopracowałem, aby działo się to niemal równocześnie w całym naszym organizmie. Zwlekanie uregulowań na rzecz wybiórczego leczenia objawowego, jest równoznaczne ze świadomym utrwalaniem chorób, a zarazem powoduje, że choroby przechodzą w stan nieodwracalny i przenoszone są dziedzicznie na kolejne pokolenia. Publikując te informacje stałem się wrogiem nr 1 medycyny, farmacji i tej części nieuczciwych mediów, które masowo kłamią, po to, aby utrzymać ludzkość w przekonaniu o konieczności leczenia objawowego i czerpać zyski z reklam leków.

Za podobne publikacje zostałem oskarżony i skazany na więzienie, dlatego powyższe treści są zasadne w niniejszej skardze nadzwyczajnej, jak również skardze mojej córki, którą załączam.

Aby niniejsza skarga znalazła zrozumienie u wszystkich którzy się z nią zapoznają, to oprócz moich powyżej wyszczególnionych działań na rzecz dobra zdrowia ludzkości, wyszczególnię też w jaki sposób zwalczało mnie i nadal zwalcza środowisko medyczne – również poprzez dążenie do pogarszania stanu mojego zdrowia z zamiarem doprowadzenia mnie do śmierci. Innych sposobów dokuczliwych działań wobec mnie, jak np. wybijanie okien w gliwickim Instytucie, niszczenie samochodów, próbę wysadzenia butli gazowej w samochodzie kempingowym którym jeździłem po Polsce i Europie propagując powyższą metodę, a w którym tej nocy miałem spać, niszczenie sprzętu w Instytucie do którego każdy miał wstęp aby mógł porozmawiać z  leczącymi się kuracjuszami, składanie na mnie bezzasadnych skarg przez lekarzy mieszkających w Gliwicach i obok Instytutu, a nawet wulgarne telefony kierowane do mnie i do wielu pacjentów, którzy zgadzali się aby publikować ich opinię i podawali swoje nr telefonów. Innych nieustannie dokuczających mi działań przez osoby działające z ukrycia nie będę opisywał, gdyż zajęło by to wiele stron pisma. Opiszę w skrócie tylko 10 z nich.

1 W wyniku wieloletniego bezskutecznego leczenia mnie na niewydolność krążenia kończyn dolnych, kilku lekarzy z powodu dużych bóli lewej nogi zaleciło mi jej amputację. Nie zgodziłem się i sam usunąłem przyczyny niedokrwienia kończyn dzięki czemu krążenie wróciło i uniknąłem okaleczenia.

2 Podczas usuwania pęcherzyka żółciowego chciano mnie wykrwawić nie podłączając wenflonu do igły i w takim stanie odwieziono mnie uśpionego na salę.

3 Chirurg nie zlecił wykonania RTG po wypadku samochodowym i nie założył gipsu obojczykowego, co spowodowało przypadkowe zrośniecie kości ramienia i barku, skutkiem tego powstało zwyrodnienie tych kości. Ten sam lekarz sprywatyzował na swoją rzecz kostnicę i jak napisał dziennikarz w tygodniku „Panorama” zwiększyła się śmiertelność chorych. Ten sam lekarz wsławił się wieloma innymi szkodami wyrządzanymi chorym.

4 Kardiolog podczas próby wysiłkowej na bieżni ustawił ją tak aby zmusić serce do 176 pulsów na minutę, czym chciał doprowadzić mnie do zawału serca. Bieżnia była ogrodzona barierkami, abym nie mógł z niej zeskoczyć. Serce wytrzymało ale nastąpił zawał płuca, który lekarze po wykonaniu TK rozpoznali jako guz nowotworowy. Siedmiu lekarzy, w tym trzech profesorów zaleciło mi amputację płuca, twierdząc, że z jednym płucem to jeszcze pożyję, na co się nie zgodziłem i sam usunąłem te problemy dzięki czemu mam zdrowe płuco.

5  Laryngolog po zdłutowaniu kości w nosie z powodu krzywej przegrody nosowej założył mi opatrunki zbyt płytko, po to aby krew zamiast chłonąć się do opatrunku, sączyła się do zatok, gdzie krzepła. Gdyby krew zakrzepła w zatokach musiałbym udać się do szpitala celem chirurgicznego usunięcia skrzeplin. Jaki dalszy podstęp uknuł ten lekarz gdybym trafił do szpitala? Gdy odzyskałem przytomność i pojawił się ból, natychmiast wyjąłem opatrunki, wysączyłem krew i mam zdrowe zatoki – niestety nadal pozostała mi krzywa przegroda nosowa.

6 Urolog, (zapewne lekami) spowodował mi duży uchyłek pęcherza moczowego. Potem zalecił mi abym podczas oddawania moczu zaciskał cewkę moczową tworząc ciśnienie. Powstał zatem uchyłek który urolog zalecił usunięcie operacyjnie. Nie zgodziłem się na tę operację i poszedłem do innego urologa, który powiedział, że mogę chodzić z tym uchyłkiem i nic się nie będzie dziać, w czy miał rację, zatem od lat chodzę z uchyłkiem.

7 Laryngolog podczas badania stwierdziła grzybicę w uchu i zaleciła mi smarowanie wewnątrz ucha maścią przeciwgrzybiczą. Po wsmarowaniu maści do ucha wystąpiły ogromne bóle wewnętrzne. Lekarka, która u mnie pracowała, spojrzała na maść i okazało się, że była to maść na grzybicę stóp. Natychmiast kilkakrotnie przepłukała mi ucho solą fizjologiczną i ból ustąpił.

8 Podczas badań ciśnienia w gałkach ocznych, dmuchnięto mi do oczu sprężone powietrze. Już po godzinie zacząłem odczuwać swędzenie w oczach oraz suchość oczu. Po kilku dniach gdy poszedłem do tej samej okulistki, ta zaleciła mi na suchość oczu wpuszczanie zwykłej wazeliny, twierdząc, że jest ona gęsta i przez dłuższy czas nie będę czuł suchości. Po czterech dniach stosowania tej wazeliny gałki zrobiły się niemal całkowicie czerwone i bolące. Zrezygnowałem zatem z wazeliny. Od tej pory zaczął pogarszać mi się wzrok – miałem wówczas 65 lat. Po kilku latach inni okuliści zalecali mi wymianę soczewek, pomimo, że stwierdzono bardzo małą zaćmę. Nie zdecydowałem się na te operacje i mając obecnie 74 lata wzrok mam lepszy niż miałem mając 66 lat.

9 Kolejna okulistka na suchość oczu zaleciła mi zakraplanie gałek ocznych kroplami sterydowymi. Gdy wykazałem zdziwienie, powiedziała, że są to najnowsze osiągnięcia nauk medycznych. Po trzech dniach zakraplania idąc nie umiałem utrzymać równowagi i nieomal przewracałem się. Zaniechałem zakraplania i z dnia na dzień problemy całkowicie mi ustąpiły.

10 Na miejskim basenie zakaziłem się wirusem, który zablokował mi oddawanie moczu. Ponieważ był to piątek i godzina 21.00 pojechałem do szpitala urologicznego, gdzie założono mi cewnik i pojechałem do domu. Gdy jechałem do szpitala, w aptece kupiłem lek niszczący bakterie moczowe  i zacząłem go zażywać w podwójnej ilości. Rano gdy wstałem z łóżka wystąpił tak ostry ból pęcherza, że dosłownie wrzeszczałem z bólu, więc położyłem się do łóżka. Wtedy ból niemal całkowicie zniknął. Ponownie wstałem i znowuż pojawił się taki sam ból, zatem znowuż położyłem się i ból ponownie zmalał. Zorientowałem się, że lekarz ten znał mnie i wiedział co robię, a ponadto to on zalecał mi usuniecie uchyłku pęcherza, zatem świadomie zbyt głęboko włożył mi cewnik. Pociągnąłem zatem za wężyk, który wysunął się o trzy centymetry. Gdy wstałem z łóżka ból pojawił się, ale bardzo niewielki. W sobotę poszedłem na pogotowie i poprosiłem o usunięcie cewnika i od tej pory nie mam problemu. Od tej pory gdy idę na publiczny basen zawsze przed i po basenie zażywam ten lek.

Wnoszę zatem o uwzględnienie mojej skargi jako nadzwyczajną gdyż dotyczy ona bezpieczeństwa zdrowotnego wszystkich ludzi.

Kazimierz Piotrowicz